Powrót do pracy |
Chora jeszcze i słaba Rozalia powróciła do pracy. A oto jej dzień powszedni wedle jej własnego opisu:
"Rano, po wyjściu z kościoła, muszę śpieszyć do szpitala, by zanim chorzy i lekarze przyjdą, wszystko było na czas przygotowane i w dostatecznych ilościach. Więc nigdy już nie wracam do domu na śniadanie za wyjątkiem niedziel i świąt, a w szpitalu brak mi już na to czasu. Nie lepiej z obiadem bo przyznam się, że po takiej pracy jaką mam, nie mam już żadnego apetytu. Zazwyczaj więc łączę mój obiad z kolacją. A potem nawał pracy".
Codziennie przechodzi przez ambulatorium około 100 osób, często z chorobą daleko rozwiniętą. Trzeba czyścić rany gnijące, z tego fetor bije wstrętny; opatrunek trzeba nałożyć. Zdarza się stary bandaż, zupełnie przegniły a pod nim gnieździ się robactwo. "Ojcze mój! Gdyby nie miłość Boga i bliźnich to za żadne pieniądze nie podjęłabym się tego. Jestem już wprawdzie przyzwyczajona do tego, a mimo to, czasem niedobrze mi się robi. l chociaż przezwyciężam się i P. Jezus dodaje mi sił, to jednak, po kilku godzinach takiej pracy jestem zupełnie wyczerpana. Pokus żadnych nie mam i nigdy ich nie odczuwam, chociaż muszę grzebać przy wstydliwych częściach ciała. Łaska Jezusa strzeże mnie przed najmniejszym brudem moralnym. A do każdej choroby trzeba dostosować odpowiednie lekarstwa, maści i zastrzyki w odpowiednich ilościach.
"Ojcze! To przykrzejsza praca niż przy trędowatych... bo przy niej słowa i mowy wyuzdane i wstrętne, wyrazy bluzgają, jakby ropa cuchnąca z usta pacjentów i pacjentek".
"Ojcze! P. Jezus (dał mi do zrozumienia), że najwięcej potępionych jest za grzechy nieczyste. Dlatego cate moje życie, modlitwa i praca w szpitalu wraz z krzyżami i cierpieniami stanowi apostolstwo wśród tych chorych".
"Chcę ich ratować, nie wygłaszaniem całego szeregu argumentów, lecz przez cierpienie miłośnie przyjęte z poniżeniem i zapomnieniem o sobie. Ja muszę być apostołem cichym, o którym wie tylko Jezus".
"Zachęcam nieraz nasze chore do porzucenia nałogów, ale to bardzo trudne, takie wykolejone i rozpusto przeżarte, ażeby na dobrą drogę sprowadzić, a już trzeba cudu by na niej wytrwały. Udało mi się Ojcze zaledwie kilkanaście osób (nawrócić)".
|