Pierwsze kroki ku mistycyzmowi |
Pewnego razu Rózia poczuła się bardzo obco wśród ludzi, Odczuła potrzebę samotności i niebawem znalazła się wśród łąk i lasów. Tu mogła swobodnie rozmyślać o Panu Jezusie, l nagle usłyszała głos wewnętrzny: "Moje dziecko, oddaj mi, się cała, bądź moją. Świat ci nigdy szczęścia nie da. On nie zaspokoi twoich pragnień. Oddaj się mnie a znajdziesz wszystko. Ja cię nigdy nie opuszczę".
Rozalia pisze dalej: "Ten głos wewnętrzny, odtąd ustawicznie mnie prześladował i słyszałam go wyraźnie. Mam całkowicie należeć do Boga i w niczym innym nie znajdę zadowolenia na tej ziemi. On mnie wpierw pociągał ku sobie zanim ja myślałam o Nim. O jakże czułam się w tej chwili szczęśliwa wie tylko Ten, który to szczęście wlewa do dusz ludzkich. Oddałam się P. Jezusowi z całą miłością dziecka jak tylko umiałam. l odczułam wtedy tak blisko Pana Jezusa, że miałam wrażenie, że jestem w Jego objęciach, l płakałam ze szczęścia".
Na zapytanie kapłana Rózia wyjaśniła, że nie widziała wówczas P. Jezusa. Wydarzenie to jednak zachowała na lata, nie mówiąc o tym nikomu. A tymczasem głos ten powtarzał się coraz częściej. Jezus przyciągał jej duszę do siebie, zaprawiając goryczą wszystko, co Nim nie było. Posłuszeństwo wprowadzało pokój serca i ducha a przeciwnie, każde maleńkie odchylenie napawało jej całe jestestwo wielkim niepokojem.
|