2. W Chorzelowie |
Wychowaniem dzieci zajmowała się matka, dobierając do pomocy odpowiednie osoby ze służby. Jako kobieta o głębokiej i żywej wierze, starała się wychowywać dzieci w duchu na wskroś religijnym i przekazywać im to wszystko, czym sama żyła na co dzień i co uważała za najcenniejsze dla człowieka w perspektywie wieczności. Ojciec do Chorzelowa zaglądał rzadko i na krótko - był ciągle w rozjazdach i wojennych wyprawach. W r. 1683 brał udział w wyprawie wiedeńskiej i odznaczył się w bitwie ostrzychomskiej; w latach 1686 i 1691 uczestniczył znów w kampanii mołdawskiej. W r. 1687 został kasztelanem czerskim i tym samym wszedł do senatu. Rozpoczął na szerszą skalę działalność polityczną, wiążąc się dość mocno z dworem królewskim.
Pomimo ciągłych wyjazdów i oddalenia od domu często snuł plany o przyszłości swych dzieci. Pragnął zapewnić im jak najlepszą pozycję w społeczeństwie. Ponieważ sam był człowiekiem światłym, o czym świadczy najlepiej jego twórczość literacka, położył duży nacisk na wykształcenie swego potomstwa. Nie bezpodstawnie należy przypuszczać, że początkowa edukacja dzieci odbywała się w dworze chorzelowskim. O szkołach synów nic konkretnego nie wiemy poza tym, że starszy z nich w wieku siedmiu lat "szedł do szkół" i że obaj otrzymali dobre przygotowanie do przyszłych zadań w zakresie wojskowym i politycznym. Ojciec zwracał też uwagę na wykształcenie muzyczne swoich dzieci: Teresa grała na lutni, a Jan Kazimierz na flecie. Poza tym wiadomo, że Morsztynówna wyniosła już z domu rodzinnego dobrą znajomość języka łacińskiego, a przysłuchując się nauce braci, nabyła już w dziewczęcym wieku umiejętności prowadzenia popularnych wówczas dysput. Dla dalszej nauki ojciec wysłał ją do Sakramentek w Warszawie, gdzie przebywała przez "kilka lat".