S. Imakulata Adamska OCD
|
W roku 1933 s. Dulcissimę przeniesiono do Brzezia. Tam jej stan zdrowia na tyle się poprawił, że mogła znosić swe dolegliwości poza łóżkiem, wykonując drobne prace domowe. Każdy krok sprawiał jej wiele trudności i często nie mogła porozumieć się z otoczeniem za pomocą stów, tylko na migi. Chodziła skurczona z powodu bólu kręgosłupa i głowy - a przecież nie skarżyła się na cierpienie, udział w pracach domowych zaś uważała za oczywisty. Jej pielęgniarka s. Lazaria w sprawozdaniu przesłanym Matce Generalnej donosiła, że trzeba na nią uważać, gdyż wymaga od siebie rzeczy ponad jej możliwości; poza tym, proporcjonalnie do ogromu otrzymywanych łask, cierpi nieprawdopodobne pokusy, co potwierdza sama chora dodając, że Zły niesamowicie się miota. Swej Przełożonej Generalnej s. Dulcissima przekazywała z wielką pokorą przesłanie od św. Teresy:
Jak ciężko jest o coś prosić Jeśli się wie, że to jest wolą Bożą, a jednak ludzie tego nie chcą! Terenia skarżyła się mi, że ludzie nie wierzą w to, co powiedziała przed swoją śmiercią: "Chcę z nieba czynić dobrze na ziemi", i że ludzie nie myślą o tym, że ona kiedyś przebywała wśród nich, i że teraz jest z nimi jeszcze bardziej, w sposób duchowy, aby im pomagać. Również od nas zażądała, byśmy milczały o wszystkim. Wedtug woli Bożej jest dla mnie wszystko święte to, co św. Teresa powiedziała. Ale im więcej łask otrzymuję, tym mocniej wrzeszczy Zły. Dlatego proszę o modlitwę... [s. 64]
Przełożona zrozumiała, co s. Dulcissima miała na myśli. W dokumentach poczyniła uwagę, że potwierdza wiarygodność jej słów, gdyż osobiście przekonała się o jej obdarowaniu przez Boga. Jej modlitwa jest niezwykle skuteczna. Proszona o wstawiennictwo w sprawie zatwierdzenia w Rzymie Reguły i Konstytucji Zgromadzenia, wraz z modlitwami poświęciła w tej intencji swój wzrok. Ofiara została przyjęta i - niemożliwe stało się możliwe: Konstytucje zostały zatwierdzone.
Siostra Dulcissima w Wielkim Poście 1933 r. znów poszła za natchnieniem wewnętrznym i oddała się Bogu w ofierze miłości za grzeszników. Matce Generalnej donosiła: "Dobry Bóg chce ode mnie ponownie czegoś, ale to jest do zniesienia. Wszystko jest łaską" [s. 66]. Spalało ją wielkie pragnienie ratowania dusz, zwłaszcza pod wpływem ostrzeżeń Teresy, że zło w świecie dochodzi do szczytu i ściąga na ziemię karę Bożą. W Niemczech zaczęło się właśnie prześladowanie Kościoła, usuwanie osób niewygodnych. Siostra Dulcissima nie znała się na polityce, ale dotkliwie przeżywała szerzące się zło i grzech. Zachęcała więc Matkę Generalną, aby podwoić w Wielkim Poście modlitwy i ofiary za błądzących, składając u Bożych stóp ból trudnej codzienności i współofiarując siebie podczas każdej Mszy świętej:
Bóg czeka, ponieważ dusze, za które umarł, są Mu bardzo drogie. Czyż podczas Najśw. Ofiary Jezus nie woła do Ojca Niebieskiego w tych samych słowach, które wypowiedział na Golgocie: "Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią?" [...] Jeżeli dobry Bóg zechce ode mnie czegoś szczególnego, nie mogę powiedzieć "nie". Proszę jednak nie posyłać mnie do lekarza. [s. 66 n.]
Nadeszła nowa fala cierpień: do zwykłych dolegliwości doszedł paraliż lewej ręki oraz dłoni i częściowo języka. Siostra Dulcissima donosiła Przełożonej Generalnej:
Zbawiciel jest dobry. Otrzymałam nowy podarunek: mam ciężki język i ciężka rękę. Ale to nie szkodzi. Pracować nie mogę tak dużo, jak inne, jednak chwalić, uwielbiać, prosić i dziękować za Zgromadzenie i cały świat, mogę. [s. 67]
Następne listy mówią o szczęściu w cierpieniu, ale też o trudzie jego zdobywania przez cierpienie w ukryciu. Nadto paliła ją rozdzierająca tęsknota za Jezusem, o której pisze, że nie można jej wyrazić słowami. Z wielką troską myślała o kapłanach i za nich przede wszystkim modliła się i cierpiała. W roku 1933 dwukrotnie doznała nawiedzenia Maryi. Zapewne wizja ta skłoniła ją, aby prosić Matkę Generalną o odnowienie pobożności maryjnej w Zgromadzeniu. Nieco później donosiła jej o zmaganiu się z szatanem, który usiłuje zatruć każdą jej radość, to nęcąc pokusą ulgi, to przerażając ogromem cierpienia, którego - jak jej wmawia - nie zdoła udźwignąć.
Sprawdza się tu apokaliptyczna wizja o dwu znakach: "Niewiasty obleczonej w słońce" i "Smoka barwy ognia" (Ap 12,1-3), który walczy z "potomstwem Niewiasty", ale go nie przemoże. Jakże przemóc kogoś, kto stale ucieka się do Maryi i pragnie jedynie kochać, cierpieć i milczeć w cierpieniu, aby zdobyć Jezusowi dusze? Kogoś, kto zapiera siebie do granic możliwości, kto czując się bezgranicznie ubogim i pełnym słabości, łączy swą bezradność z ofiarą Jezusa i składa Boga podczas każdej Mszy św., ufając nieskończenie, że przez to współpracuje z Nim w dziele zbawienia.
s. Imakulata Adamska OCD
Artykuł został zamieszczony w: Studia i Materiały Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, w nr 6 - "Górny Śląsk na przełomie wieków", Katowice - Piekary Śląskie 2002 r.
Maryjność siostry Dulcissimy "Jezu, daj mi dusze!" "W sposób naturalny stać się nadnaturalnym" Realizm świętych Przy dźwięku dzwonów na Anioł Pański "Podaruj mi wielkie serce, Panie, bym mogła rozdawać miłość... "