S. Imakulata Adamska OCD
|
Siostra Dulcissima wie doskonale, że wszystko, co się z nią dzieje, pochodzi od Boga. To Ukrzyżowany udziela jej sił i wewnętrznie stale umacnia. Wierzy Jego słowom i sobie niczego nie przypisuje. Świętość jest dla niej zarówno łatwa, jak i trudna. Definiuje ją w sposób zaskakujący, ale najprawdziwszy. Być świętym - pisze - znaczy w naturalny sposób stać się nadnaturalnym. Realnie przyznaje, że czasem zawodzi.
Często tracę odwagę, ponieważ cierpienie następuje po cierpieniu, a ja, mówiąc po ludzku, mam lęk przed cierpieniem. [s. 73]
W notatkach na temat Zmartwychwstania Pańskiego pisze o kamieniu przed grobem Zbawiciela:
Jakże często pozostaję siedząca na mej drodze; nie mogę sobie pomóc i nie pozwalam sobie pomóc! Są to tylko małe kamienie, które wiatr Boży rozrzuca na mojej drodze, aby mnie przeprowadzić przez nie bliżej do siebie. Wtedy przychodzi Zły i ukazuje mały kamień wielkim przed mymi oczyma i mówi: "Usiądź na nim i pozostań tu, ponieważ nie możesz go podnieść." Ale znowu inny glos w sercu mówi: "Nie bój się, wstań, idź dalej, nawet jeśli jesteś taka słaba! Pomyśl o boleściach Jezusa i Maryi, a uda się!"
Panie, którego noszę głęboko w mym sercu, przyjdź i mieszkaj, oczyszczaj, prowadź i zachowaj mnie! Pozwól mi iść drogą dziecięctwa, którą Ty przeszłaś, o święta Mała Tereso, i z której Jezus miał tak wiele radości [...]. Gdy zmęczymy się na naszej drodze, pozwól nam, Jezu, odpocząć i wzmocnij nową siłą, by znów rozpocząć od nowa! Nie daj nam pozostawać siedzącymi na kamieniu pokus. [s. 75-77|
Rok 1934 pogłębił jeszcze jej pragnienia dusz: chciała je za wszelką cenę ratować i wspomóc zagrożony świat. W proroczym widzeniu doświadczała nieszczęść zbliżającego się ludobójstwa. Przepowiadała nadchodzący rozlew krwi i prześladowania:
Módlcie się i ofiarujcie wiele. Nieszczęście przyjdzie z Berlina, tam, gdzie jest wielu ludzi, i przeniesie się na Śląsk, [s. 83]
Opłakiwała grzechy własne i cudze. Każdą łzę powierzała Sercu Maryi, by ją łączyła ze zbawczą męką Syna dla ratowania świata. Czuła się wezwaną do ekspiacji i gdy jej cierpienia nieco się zmniejszały, prosiła o nowe: "Uważam, że Jezus potrzebuje cierpień wynagradzających, a ja jestem tu po to" [s. 84]. Przy całej dojrzałości duchowej i poczuciu odpowiedzialności za dusze stawała się coraz bardziej dzieckiem, któremu dane jest poznać tajemnice Królestwa Bożego, gdyż ono do niego należy. Jej życie ascetyczne i mistyczne skupiało się wokół Mszy i Komunii świętej. Stan zdrowia wprawdzie z każdym dniem się pogarszał, ale jej duchowość scalała się i wzmacniała.
Nadszedł rok 1935, dla niej chwila ostatecznego zjednoczenia się z Jezusem przez śluby wieczyste. Jej całkowite oddanie się Jemu w tajemnicy krzyża Bóg wynagrodził niewidzialnym charyzmatem stygmatów na rękach i nogach, a później także na sercu. Stygmaty zapowiedziała jej św. Teresa, przyrzekając jednocześnie pomoc w dźwiganiu nowego krzyża. W tym czasie s. Dulcissima często traciła przytomność. Nieprzytomna leżała już od 18 godzin, gdy przyjechał z Katowic do Brzezia ks. J. Milik, by przeprowadzić z przyszłą profeską egzamin kanoniczny. Ksiądz bp Stanisław Adamski musiał więc naznaczyć innego skrutatora. Został nim oblat ks. Blandzi, kapelan domowy Zgromadzenia. On też kierował jej dziesięciodniowymi rekolekcjami, jakie odprawiała w celi na łóżku, pośród wielkiego cierpienia fizycznego i jednocześnie ogromnych radości duchowych. Śluby odbyty się w Wielki Czwartek 1935 r., jej ostatni Wielki Czwartek na ziemi.
W aktach kapitulnych Matka Generalna zapisała:
[ ...] S. Dulcissima nie mogła uczestniczyć w kursie przed wieczystymi ślubami w Domu Macierzystym z powodu choroby, dlatego złożyła wieczne śluby sama w Brzeziu, gdzie przebywa. Kapelan domowy ks. Blandzi zostat upoważniony przez Kurię Biskupią w Katowicach do przewodniczenia tej uroczystości [...]. Przełożona Prowincjalna przyjechała na uroczystość z Katowic i podpowiadała chorej, prawie niewidomej siostrze, formułę ślubów w języku polskim; ta powtarzała ją słowo po słowie, całkiem wyraźnie i jasno. To zrobiło wstrząsające wrażenie na wszystkich obecnych i żadne oko nie pozostało przy tym suche, zwłaszcza, że oblubienica cierpiała bardzo. Wsparta na kuli, stojąc, uczestniczyła w świętym Przeistoczeniu i tylko w tej pozycji mogła przyjąć Komunię świętą. [...] Z doskonałym oddaniem się Jezusowi i oddaniem się najświętszej woli Bożej, nosi nasza mała Siostra ciężki krzyż swej choroby ku zbudowaniu wszystkich. [s. 92]
To świadectwo Matki Generalnej ma swoją niepodważalną wymowę: świadczy o heroizmie s. Dulcissimy i wyraża opinię o jej świętości. Wielki Post i okres Paschy - z powodu jej pragnienia dusz - Bóg naznaczał każdego roku nowym cierpieniem. W roku 1935 s. Dulcissima utraciła możność samodzielnego poruszania się i była całkowicie zdana na pomoc sióstr. Ból w kręgosłupie nie pozwalał jej prosto siedzieć i nawet leżenie stało się bolesne. Mimo to starała się, jak tylko mogła, usługiwać siostrom.
W czerwcu tego samego roku przepowiedziała śmierć papieża Piusa XI [zm. 10 II 1939 r.] oraz okrucieństwa dyktatury Hitlera. Mówiła o prześladowaniu Kościoła, wysiedlaniu ludzi, ich poniewierce, głodzie i śmierci. Wskazywała na potęgę modlitwy, dzięki której można by jeszcze zapobiec wielu nieszczęściom. Wzywała:
Musimy modlić się, ciągle od nowa modlić się, czy w dzień, czy w nocy, ponieważ każdy dzień może nam przynieść wiele. Nie obawiajmy się poznać przyszłość, lecz dziękujmy Bogu za Jego dobroć i zwrócenie nam na nią uwagi, [s. 95]
Tymczasem w Trzeciej Rzeszy Kościół był już bardzo uciskany i ośmieszany przez procesy dewizowe i nagłaśniane afery obyczajowe. Siostra Dulcissima wiedziała więcej niż podawały bieżące wiadomości. Bóg pomnażał jej wiarę w Kościół. Widziała go jako skałę Bożą, zbudowaną na Chrystusie Zbawicielu i Uświęcicielu, o który rozbije się nieprzyjaciel. Chciała dopełniać "braki udręk Chrystusa [...] dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół" [Kol 1, 34], dlatego z radością przyjmowała narastające cierpienie. Chciała przede wszystkim wynagradzać za odstępstwo księży i niewykorzystaną łaskę kapłaństwa. Miewała też widzenia upadku ducha zakonnego w klasztorach wskutek dostosowywania się do "ducha czasu".
s. Imakulata Adamska OCD
Artykuł został zamieszczony w: Studia i Materiały Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, w nr 6 - "Górny Śląsk na przełomie wieków", Katowice - Piekary Śląskie 2002 r.
Maryjność siostry Dulcissimy "Jezu, daj mi dusze!" "W sposób naturalny stać się nadnaturalnym" Realizm świętych Przy dźwięku dzwonów na Anioł Pański "Podaruj mi wielkie serce, Panie, bym mogła rozdawać miłość... "