Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

 

.

 

S. J. Immakulata Adamska OCD

 

Sługa Boża
S. Maria Dulcissima Helena Hoffmann
(1910-1936)

 



Sługa Boża Siostra Maria Dulcissima

       Siostra Dulcissima w swym krótkim, liczącym zaledwie 26 lat, życiu "przeżyła czasów wiele". Zakonne, łacińskie imię Dulcissima, czyli Najsłodsza, otrzymała, gdy mając 18 lat wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Marii Niepokalanej. Od dziecka pragnęła całkowicie należeć do Chrystusa. Mając 15 lat, w uroczystość Trójcy Przenajświętszej, oddała się Jej na własność. Oddanie odnowiła siedem lat później, gdy ciężko chora odprawiała rekolekcje przed złożeniem pierwszych ślubów zakonnych. Na sam akt profesji zwlokła się z trudem z łóżka, bo przecież zawarła układ z Panem, że odtąd będzie Jego Cyrenejczykiem, pomagającym Mu dźwigać krzyż odtrąconej miłości.

       Zaślubiny z Chrystusem wprowadziły tę duszę wielkich pragnień w mistyczną noc. Czuła się osamotniona i zagubiona. Miewała sny, w których głośno rozmawiała, najczęściej ze św. Teresą od Dzieciątka Jezus. Ona to - z woli Bożej - miała stać się jej kierownikiem duchowym. Święta objawiała jej też proroczo przyszłe wydarzenia, zachęcając, aby zapobiegała złu i nieszczęściom wstawienniczą modlitwą. Wskazywała jej także intencje codzienne, zachęcała do modlitw i ofiar za Ojca Świętego, Kościół, kapłanów, zgromadzenia zakonne, a przede wszystkim za ginące dusze.

       Tajemnicza choroba s. Dulcissimy, nasilająca się i chwilami cofająca, budziła w zgromadzeniu coraz większy niepokój. Diagnozy nieustannie bywały sprzeczne: raz uważano ją za przypadek beznadziejny i odmawiano leczenia, innym razem posądzano o udawanie i histerię. Krzyż choroby i podejrzeń zdawał się siostrę przerastać. Doszło nawet do tego, że "uciekła" z klasztoru do domu wraz z przybyłą w odwiedziny matką. Nie doznała tam jednak ani fizycznej, ani psychicznej ulgi. Przeciwnie, straszne duchowe ciemności spotęgowały się i trzeba ją było co prędzej odstawić do klasztoru. Należy się uznanie Siostrom Maryi Niepokalanej, że fakt "ucieczki" usprawiedliwiły ostrym atakiem nowotworowym, a chorej przydzieliły osobistą pielęgniarkę w osobie s. Lazarii. Była ona dyskretnym świadkiem mistycznych doświadczeń s. Dulcissimy, zwłaszcza męki drogi krzyżowej.

       Choroba objawiła s. Dulcissimie Boże wezwanie do apostolstwa przez cierpienie z miłości. Pomimo fizycznej i duchowej udręki była radosna, bo zrozumiała, że w Bogu miłość i radość tożsame są z cierpieniem, gdyż Bóg w Chrystusie cierpiał z nadmiaru miłości. Jedynie On wie, czym naprawdę jest piekło, i cierpi z powodu tych, którzy giną. Z Maryją, w imieniu Kościoła, uwielbiała bezmiar miłosierdzia zawsze przebaczającego. Całym sercem pragnęła zadość uczynić bezbronnej Jego miłości, deptanej przez otchłań zła i przewrotności człowieka. Ogrom Bożego cierpienia kontemplowała w Jezusie Ukrzyżowanym, do którego chciała się upodobnić. Gdy w mistycznym przeżywaniu Kalwarii widziała Go przybijanego do krzyża, sama się na krzyżu rozciągała, poddając ręce pod niewidzialne dla otoczenia gwoździe.

       W roku 1933 przeniesiono s. Dulcissimę do Brzezia. Tam stan zdrowia na tyle się poprawił, że mogła znosić swe dolegliwości poza łóżkiem, wykonując drobne prace domowe. Każdy krok sprawiał jej wielkie trudności i często nie mogła porozumieć się z otoczeniem słowami, tylko na migi.

       Jej modlitwa była niezwykle skuteczna. Proszona o wstawiennictwo w sprawie zatwierdzenia w Rzymie reguły i konstytucji zgromadzenia wraz z modlitwami poświęciła w tej intencji swój wzrok. Ofiara została przyjęta i niemożliwe stało się możliwym: konstytucje zostały zatwierdzone.

       Rok 1935 był dla s. Dulcissimy rokiem ostatecznego zjednoczenia się z Jezusem przez śluby wieczyste. Jej całkowite oddanie się Jemu w tajemnicy krzyża Bóg wynagrodził niewidzialnym charyzmatem stygmatów na rękach i nogach, a później także na sercu. Stygmaty zapowiedziała jej św. Teresa, przyrzekając jednocześnie pomoc w dźwiganiu tego nowego krzyża. Śluby odbyły się w Wielki Czwartek 1935 roku.

       Rok 1936 przyniósł s. Dulcissimie początkowo pewną ulgę w cierpieniach fizycznych, ale spotęgował duchowe. Cierpiała z powodu dusz oddalających się od Boga, widziała ból Jego serca, rozumiała konieczność Bożej interwencji poprzez wojnę i nieszczęścia, aby świat powstrzymać przed ostatecznym zatraceniem. Wtedy też pojęła w pełni swe posłannictwo: miała stać się ofiarą miłosiernej miłości Boga, by Mu wynagradzać ból Jego odrzuconej miłości, a duszom wyjednać ocalenie. Świadoma tej misji weszła na osobistą Golgotę, by z Ukrzyżowanym przeżywać mistycznie Jego zbawczą mękę. Brała na siebie Jego katusze, poddawała pod gwoździe własne ręce.

       W Wielkim Tygodniu 1936 r. nie opuszczała jej myśl o śmierci. Od Wielkanocy oczekiwała, że Zmartwychwstały wkrótce ją do siebie zabierze. Ostatni raz przyjęła komunię św. 12 maja. Odeszła cicho wraz z porannym biciem dzwonów na Anioł Pański 18 maja.

       Siostra Dulcissima w tajemnicy swego cierpienia wraz z Jezusem współmiłowała Boga i ludzi na sposób bosko-ludzki, czemu nadawała w pełni trafne określenie "niezwykłości w zwykłości". Trwała z Panem w przymierzu krzyża, w oblubieńczym poślubieniu ukrzyżowanej Miłości, której formująca siła przekształcała w Siebie obumierające w ziemi upokorzeń ziarno. Każdy rok pogłębiał w s. Dulcissimie pragnienie dusz: chciała je za wszelką cenę ratować i wspomóc zagrożony świat. W roku 1934 w proroczym widzeniu doświadczała nieszczęść zbliżającego się ludobójstwa. Przepowiadała nadchodzący rozlew krwi i prześladowanie Kościoła. Wskazywała na potęgę modlitwy, dzięki której można by jeszcze zapobiec wielu nieszczęściom.

       Siostra Dulcissima opłakiwała grzechy własne i cudze. Każdą łzę powierzała sercu Maryi, by ją łączyła ze zbawczą męką Syna dla ratowania świata. Czuła się wezwana do ekspiacji i gdy jej cierpienia nieco się zmniejszały, prosiła o nowe. Przy całej dojrzałości duchowej i poczuciu odpowiedzialności za dusze stawała się coraz bardziej dzieckiem, któremu dane jest poznać tajemnice królestwa Bożego, gdyż ono do niego należy. Jej życie ascetyczne i mistyczne skupiało się wokół mszy i komunii świętej.

       Apostolska gorliwość będąca naczelnym wezwaniem charyzmatu Sióstr Maryi Niepokalanej łączy się ściśle z jego maryjnością. W tym tkwi siła i uniwersalność dzieła założyciela, ks. Jana Schneidera.

       Maryjność s. Dulcissimy wprawdzie nie odbiegała od form najbardziej tradycyjnych, jednak niosła w sobie taki ładunek żaru serca, że wydaje się wprost nadzwyczajna. Starym treściom pobożności ludowej nasza siostra nadała nowy kształt o profilu własnej osobowości i dynamiki duchowej, a praktyką sprawdziła i dowiodła, jak wyzwala do prawdziwej wolności dziecięce oddanie się Maryi. Ze szczególnym pietyzmem odnosiła się do Matki Bolesnej. Na różańcu i Drodze Krzyżowej uczyła się maryjnego "rozważania w sercu" (Łk 2, 19). Nie uświadamiała sobie zupełnie, jak wielką łaską Bóg ją obdarzył, powołując do tak ścisłego zespolenia z Maryją.

S. J. Immakulata Adamska OCD      

 

 

Modlitwa o beatyfikację
Sługi Bożej Siostry Marii Dulcissimy Heleny Hoffmann

Boże, Ojcze miłosierdzia. Ty pojednałeś ze sobą świat przez śmierć na krzyżu i zmartwychwstanie swojego umiłowanego Syna Jezusa Chrystusa. Ty wzywasz wszystkich wierzących, aby łączyli swoje cierpienia z męką Zbawiciela dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół. Przyjmij jako miłą Tobie ofiarę pokorne życie swojej służebnicy siostry Marii Dulcissimy, naznaczone dźwiganiem codziennego krzyża. Obdarz ją chwałą błogosławionych w Twoim Królestwie i wysłuchaj modlitwy swojego ludu, jakie za jej wstawiennictwem ufnie zanosi do Ciebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.

Za pozwoleniem Władzy Duchownej
Katowice 8.1.1999
NR VI-1917/99

 

O wszelkich łaskach otrzymanych za przyczyną Sługi Bożej S.M. Dulcissimy prosimy pisać na adres:

Siostry Maryi Niepokalanej
ul. Krasińskiego 21
40-019 Katowice

 

 

Artykuł zamieszczony w: "Powrót do korzeni", Katowice, 2004

 

 


  • Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie
  • Zgromadzenie Sióstr Maryi Niepokalanej SMI

    Powrót do Strony Głównej