Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

 

.

 

MIROSŁAWA KSIĄŻEK
MAGDALENA CHAŁUPKA

 

Grudka ziemi w każdym domu


       Nie ma chyba w Brzeziu domu, w którym nie byłoby grudki ziemi, kwiatka czy chociażby listka z jej grobu - mówi ksiądz Antoni Pieczka, proboszcz parafii pw. św. Mateusza i Macieja w Raciborzu-Brzeziu.

       O wstawiennictwo Marii Dulcissimy, członkini zakonu Sióstr Maryi Niepokalanej, modlą się nad jej grobem dzieci przed klasówką, maturzyści, studenci, młode małżeństwa. Ludzie wierzą, że ziemia zabrana z grobu Sługi Bożej chroni przed nieszczęściem.

       Świadkowie żyją do dziś

       Łucja Bugdol, starsza, zadbana kobieta, która pamięta pochówek siostry Dulcissimy sprzed 64 lat opowiada, jak dzięki trzymanej przy sobie ziemi z grobu świętej, jej syn uniknął śmierci w wypadku samochodowym.
       - To była straszna kraksa. To, że z niej wyszedł, musiał zawdzięczać czemuś nadprzyrodzonemu - z przekonaniem opowiada kobieta.
       Świadków cudów dokonanych przez dotkniętą wieloma chorobami zakonnicę jest więcej. Część tych relacji spisał jeszcze w 1945 roku ksiądz dr Joseph Schweter, kapłan, który rozmawiał z siostrą Dulcissimą w 1932 roku w Nysie, gdzie prowadził rekolekcje.
       W książce "Oblubienica krzyża" Schweter przytacza kilkanaście świadectw na działalność zakonnicy, złożonych przez mieszkańców Brzezia, Raciborza i Kończyć. Niektórzy świadkowie zdarzeń sprzed ponad 60 lat żyją do dziś.
       Kazimierz Darowski dziś ma ponad 70 lat. Nad grobem, skąd grabarze wykopują trumnę, stoi od samego rana. Pamięta, jak pół wieku temu razem z bratem leżał chory na szkarlatynę. Siostra Dulcissima, już wtedy bardzo chora, przyszła do nich, położyła ręce na głowach dzieci i modliła się. Po kilku dniach gorączka spadla.

       To był cud

       - Ale później zdarzył się jeszcze większy. W wyniku powikłań po chorobie mój brat stracił wzrok i słuch w jednym oku i uchu. Kiedy dowiedziała się o tym Dulcissima, modliła się, aby to jej Bóg odebrał zmysły, a wrócił je ośmioletniemu wówczas chłopcu. Tak też się stało - ze łzami w oczach opowiada nad grobem Jan Darowski.
       W swojej książce ksiądz Schweter pisze, że w maju 1932 roku, kiedy w Rzymie ważyły się losy Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej (papież miał zatwierdzić tak zwane Konstytucje), siostra Maria Dulcissima "ofiarowała siebie samą, a szczególnie swe oczy Zbawicielowi"
       "Pod koniec maja straciła wzrok całkowicie. Lekarz kliniki uniwersyteckiej we Wrocławiu wyjaśnił później, że ślepota była spowodowana uciskiem w lewej półkuli mózgu"

       Droga przez mękę

       Helena Joanna Hoffmann urodziła się w 1910 roku w polsko - niemieckiej rodzinie w Zgodzie - Świętochłowicach. Wspomnienia z dzieciństwa zachowały się w jej późniejszych zapiskach z okresu postulatu i nowicjatu w Nysie i życia zakonnego w Brzeziu.
       - Już we wczesnym dzieciństwie moja wola była złamana - napisała wspominając surowe kary, których małej Helenie i jej bratu Reinholdowi nie szczędził ojciec.
       Szczególnym upodobaniem kilkuletniej dziewczynki było ubieranie zmarłych dzieci i układanie ich w trumnie. Na ostatnią drogę Helena kładła im pod plecy listy pisane do Jezusa.
       "Nic tylko ubierała dzieci - nawet te, które zmarły na chorobę zakaźną - ale również je całowała, aby zaniosły pocałunek Jezusowi" - pisze ksiądz Schweter.
       Będąc dzieckiem, Dulcissima chodziła do kościoła pod wezwaniem św. Józefa na Zgodzie w Świętochłowicach. Ksiądz, który głosił kazanie miał zwyczaj krzyczeć i uderzać pięściami w ambonę.

       Pinezka na ambonie

       - Małej Dulcissimie to się nie podobało. Pewnego razu podłożyła księdzu pinezkę na ambonie. Uderzając w kazalnicę ksiądz chyba zrozumiał, że popełnił błąd - wspomina Józef Góralczyk, kuzyn Heleny Hoffmann.
       7 grudnia 1927 roku bez przekonania rodziców Helena została przyjęta do Sióstr Maryi Niepokalanej jako kandydatka. Już wcześniej przez sen kilkakrotnie rozmawiała ze Świętą Teresą. Te wizyty świętej we śnie miały się powtarzać jeszcze wiele razy.
       Nowicjat w Zgromadzeniu rozpoczęła w 1929 roku. - Mój pierwszy rok nowicjatu był łańcuchem ciągłych do-świadczeń: odczuwałam wstręt do współsióstr, do życia wspólnego, oschłość, roztargnienie i niechęć do życia modlitwy. (...) W drugiej połowie roku nowicjatu byłam wewnętrznie wolniejsza od tego brzemienia - napisała Dulcissima kilka lat później.
       Pierwsze oznaki ciężkiej choroby pojawiły się w wieczór wigilijny 1928 roku. Rok później lekarz stwierdził u młodej zakonnicy guza mózgu. Jej stan to się poprawiał, to pogarszał. Często na kilka dni traciła przytomność. 6 maja 1936 roku po raz kolejny straciła przytomność i została dotknięta paraliżem nerwu przełykowego. Zmarła 18 maja, o 5.20 nad ranem.
       - Codziennie spotyka się ludzi u jej grobu, wieńce i kwiaty. (...) Ludzie mówią z zadziwiającym przekonaniem o jej świętości - pisze w liście z 7 czerwca siostra Lazaria. opiekunka i przyjaciółka Dulcissimy w Zgromadzeniu.

       Dla nas ona Jest święta

       Proboszcz Antoni Pieczka: - Kult zmarłej rozpoczął się zaraz po jej śmierci. Pierwszy proboszcz Brzezia, ksiądz Feliks Borzucki na pogrzebie powiedział, że grzebią świętą. To się sprawdzi - przepowiada ksiądz Pieczka.
       Proces beatyfikacyjny Marii Dulcissimy rozpoczął się w lutym 1999 ro-ku. Wielu ludzi nie czeka jednak, aż władze kościelne usankcjonują świętość zakonnicy - Od dawna się do niej modlimy wierząc, że za jej przyczyną wyprosimy łaski u Boga. Niejeden już tego doświadczył - mówi starsza pani w szarym płaszczu. Na cmentarz, gdzie ekshumują Dulcissimę, zabrała poświęcony woreczek. Ma nadzieję, że uda się zdobyć kawałeczek zmurszałego habitu albo paciorek z różańca siostry Marii. Dla wielu Brzezian taka relikwia byłaby spełnieniem marzeń.
       Kiedy grób jest wreszcie odkryty, ludzie milkną, a specjalnie zaprzysiężona komisja udaje się do kaplicy badać szczątki. Po kolejnych kilku godzinach szczątki Dulcissimy, przybrane w zielony wianek i nowy habit, można oglądać w dębowej trumnie. Ludzie podchodzą i dotykają świętych szczątków. Potem idą do kościoła na mszę. Potem wracają do domów. Pewni błogosławieństwa Dulcissimy.
       Sługa Boża siostra Maria Dulcissima Helena Hoffmann spoczęła, zgodnie z życzeniem mieszkańców, w marmurowym sarkofagu obok głównego wejścia do kościoła parafialnego.

 

MIROSŁAWA KSIĄŻEK
MAGDALENA CHAŁUPKA
Podczas pisania artykułu korzystałyśmy z książki
ks. dr Josepha Schwetera "Oblubienica krzyża",
wyd. Katowice 1999.

 

 

 

Artykuł został zamieszczony w Trybunie Śląska w dniu 28 kwietnia 2000 r.

 

 


  • Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

    Powrót do Strony Głównej