. |
Janusz Kawecki - Czy jest Pan od początku związany z Krakowem?
Zbigniew Chojnacki - W Krakowie urodziłem się w 1920 r. Ojciec mój był pracownikiem kolei. Przed jego przejściem na emeryturę przenieśliśmy się całą rodziną do Stanisławowa, a potem do Radomia. Każda taka przeprowadzka wiązała się z podwyższeniem wynagrodzenia i stopnia w hierarchii urzędnika kolejowego. Miało to konkretny wymiar w późniejszej emeryturze urzędnika państwowego. Trzeba było o tym myśleć, bo rodzina, jaką tworzyliśmy była liczna: pięcioro dzieci.
- W jakich okolicznościach powrócił Pan do Krakowa?
- Maturę zdałem w Radomiu. Przystąpiłem do egzaminu wstępnego na Politechnikę Warszawską. Chciałem studiować na Wydziale Mechanicznym. Egzamin zdałem z drugą lokatą w rankingu najlepszych, ale decyzję co do dalszych studiów zmieniłem. Poszedłem do Szkoły Podchorążych. Gdy ukończyłem szkołę, w 1939 r. wybuchła wojna. Dostałem się do niewoli niemieckiej.
Na początku okupacji rodzina powróciła do Krakowa. Ja również po ucieczce z niewoli przybyłem do Krakowa i rozpocząłem pracę w Hotelu Pollera, który był wtedy własnością mojej babki. W 1943 r. rozpocząłem studia prawnicze na tajnych kompletach. Dyplom magistra praw uzyskałem już po wojnie, w 1946 r.
- Hotel Pollera to obiekt historyczny. Zamieszkiwały w nim takie osobistości jak ks. abp Zygmunt Szczęsny Feliński, jak Helena Modrzejewska, że na tych dwóch nazwiskach tu poprzestanę. Pan odziedziczył ten Hotel. Sądząc po czasie, w którym to nastąpiło, zapewne niedługo był Pan jego właścicielem?
- W pierwszym okresie byłem nawet prezesem Związku Hotelarzy Polskich. Jednak w 1950 r. Hotel nam zabrano.
Starałem się o pracę w różnych miejscach. Dopiero jednak od 1970 r. mogłem podjąć pracę w charakterze radcy prawnego. Wtedy już było łatwiej utrzymać moją rodzinę. Wychowywaliśmy z małżonką ośmioro naszych dzieci.
- Jak to się stało, że Hotel Pollera wrócił pod Pana władanie?
- Było to w 1989 r. Dowiedziałem się od znajomego o treści poufnego pisma Ministerstwa Sprawiedliwości, iż upaństwowienie pensjonatów nastąpiło z rażącym naruszeniem prawa i spowodowało ruinę tych przedsiębiorstw oraz upadek turystyki. Z tego pisma dowiedziałem się też, że minister może unieważnić takie wcześniejsze decyzje. Wystąpiłem więc do ministra budownictwa o zwrot Hotelu Pollera, a w piśmie powołałem się na ów list. Wkrótce otrzymałem urzędowe potwierdzenie nieważności decyzji o zabraniu nam przed 40 laty naszego Hotelu.
- Jest już Pan od 10 lat znowu na swojej własności. Porozmawiajmy teraz o różnych formach Pana aktywności społecznej. Rozpocznę od zapytania o Arcybractwo Miłosierdzia.
- Założone zostało jeszcze przez ks. Piotra Skargę. Było to w 1584 r. i od tego czasu działa nieprzerwanie. Jedynie w czasie PRL było przez 30 lat rozwiązane, a jego majątek skonfiskowany. Moje związki z Arcybractwem sięgają czasów zaangażowania tam mego ojca, dr. Józefa Chojnackiego. Do czasu rozwiązania Arcybractwa przez władze PRL-u pełnił on funkcję starszego brata. W 1960 r. ówczesny minister spraw wewnętrznych rozwiązał Arcybractwo twierdząc, iż w Krakowie już nie ma ubogich, a więc działanie na rzecz organizowania pomocy dla nich nie jest potrzebne.
- Jaki jest cel działania Arcybractwa?
- Arcybractwo posiada w Krakowie 10 kamienic. Mogą one być wykorzystywane na lokale użytkowe. Arcybractwo wynajmuje więc te pomieszczenia, a cały zysk przeznacza na wspieranie ubogich. W taki sposób Arcybractwo pomagało ubogim przez całe wieki. Obecnie nasza pomoc obejmuje ponad 1000 rodzin.
- W jaki sposób organizowana jest pomoc ubogim?
- Najpierw fundusze na tę pomoc uzyskujemy z wynajmowania pomieszczeń w naszych kamienicach, które przekazywali nam w spadku darczyńcy w różnych okresach działalności Arcybractwa. Wśród tych kamienic mamy ofiarowane przez: ks. Piotra Skargę, hrabinę Bobrowską, hrabiego Rzewuskiego czy też Helclów, że na tych darczyńcach poprzestanę. Opłaty czynszowe najpierw służą do pokrycia kosztów utrzymania kamienic w należytym stanie. Pozostałą część przeznaczamy na zapomogi. Otrzymują je ubogie, wielodzietne rodziny, matki samotnie wychowujące dzieci, matki, które nie zgodziły się na aborcję. Oprócz zapomóg pieniężnych przekazujemy również potrzebującym bony na środki do prania i mycia, na żywność. Zarząd Arcybractwa w składzie czteroosobowym całą swą działalność prowadzi społecznie.
- Wiem, że podejmujecie Państwo również inne formy pomocy potrzebującym. Jedną z nich jest współpraca z Fundacją Pro Humana Vita.
- Pomogliśmy, jako Arcybractwo, w rozpoczęciu i prowadzeniu działalności Fundacji, użyczając jej pomieszczeń w naszej kamienicy przy ul. Sławkowskiej 1. Przez 7 lat nie płacili nam czynszu, ale świadczyli nieodpłatnie pomoc medyczną osobom biednym i potrzebującym, skierowanym do Fundacji przez Arcybractwo. Arcybractwo pomaga również w zakupie lekarstw. W ten sposób możemy poszerzać stale zakres naszej pomocy dla ubogich.
- W jaki sposób ubodzy mogą starać się o przyznanie pomocy?
- Przyjmujemy osoby skierowane do nas z ich parafii przez księży proboszczów. Staramy się uwzględniać wszystkie skierowania, ale nie zawsze wystarcza nam pieniędzy. Dlatego warto chyba w tym miejscu zaprosić wszystkich, którzy zechcieliby swoimi ofiarami wesprzeć działalność Arcybractwa, aby przesyłali je na nasze konto. Arcybractwo założyło takie konto: w BHP S. A. III Oddział w Krakowie. Nr konta: 10601406-320000218105.
- Podejmując w naszej rozmowie temat Arcybractwa, nie sposób nie zapytać o ks. Piotra Skargę. Podobno zamierzacie Państwo ufundować pomnik Waszego Patrona, aby, ustawiony w należnym miejscu, przypominał o tej wspaniałej postaci kapłana i społecznika, gorąco miłującego Kościół i Polskę.
- Od dawna prowadzimy w tym kierunku starania. Rzeźbę wykonał już artysta Andrzej Renes. Chcielibyśmy, aby - po odlaniu - pomnik został ustawiony w pobliżu kościoła św. Piotra, gdzie spoczywają doczesne szczątki Sługi Bożego Piotra Skargi.
- Bractwo Świętego Krzyża, Fundacja Ratowania kościoła Św. Krzyża w Krakowie - to kolejne miejsca Pana aktywności społecznej.
- Bractwo Świętego Krzyża zostało założone przez ks. kard. Adama Sapiehę w 1926 r. Jego działalność wiąże się z parafią i kościołem Św. Krzyża w Krakowie. Kościół ten to szczególny zabytek wymagający wielu prac remontowych. W celu wspierania tych działań założyliśmy Fundację. Mój syn Piotr jest jej prezesem. Fundacja ma zadanie finansowego i organizacyjnego wspomagania odnowy kościoła. Kościół Św. Krzyża znany jest w Krakowie również z tego, że tu ma swą siedzibę duszpasterstwo ludzi sztuki. Niedzielne Msze Św. o godz. 12.00 gromadzą artystów, którzy nie tylko uczestniczą w oprawie liturgicznej, ale również po zakończeniu Mszy Św. spotykają się na wspólnotowym ubogaceniu ducha. Już wcześniej wspomniał Pan o tym, iż w moim Hotelu mieszkała Helena Modrzejewska podczas pobytów w Krakowie. Nawiązując do tej tradycji zapraszam - przy specjalnych okazjach - artystów współpracujących z duszpasterstwem do sali w moim Hotelu.
- Chciałbym, aby w naszej rozmowie ukazać różne formy Pana aktywności społecznej. Proszę więc pozwolić, że teraz zapytam o działalność Pana jako rycerza Zakonu Rycerskiego Grobu Bożego w Jerozolimie.
- Zakon Bożogrobców w Polsce związany jest od początku XIV wieku z Miechowem. Tam przez ponad 400 lat miał nawet swą siedzibę generał Zakonu. Członkowie Zakonu tworzą trzy gałęzie: kapłanów, kawalerów oraz dam. W Polsce jest nas 40 osób. Naszym zadaniem jest świadczyć o tym, iż wskazania Ewangelii może i powinien realizować w swoim życiu każdy człowiek. Mamy więc obowiązek świadczyć o Jezusie. Staramy się również naszymi składkami i ofiarami wspomagać rodziny chrześcijańskie w Jerozolimie, które mieszkają blisko Grobu Chrystusa. Ponadto fundujemy także stypendia, które mają umożliwić kształcenie.
- Znane jest w Krakowie zaangażowanie Pana na rzecz ochrony poczętych dzieci. To były lata współpracy z Instytutem Rodziny, działającym w Kurii Metropolitarnej w Krakowie. Wspomaganie Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci i wiele, wiele innych. Nic więc dziwnego, że gdy zaistniały możliwości prawne swobodnego organizowania się katolików w Polsce, to właśnie Pan znalazł się wśród współzałożycieli Stowarzyszenia Rodzin Katolickich Archidiecezji Krakowskiej.
- Najpierw doprowadziliśmy do utworzenia Stowarzyszenia. Potem - uczestnicząc w jego działalności - staram się wraz z innymi członkami Stowarzyszenia wspomagać rodziny, umacniać je w wierze i wierności nauce Kościoła katolickiego.
- Członkowie Stowarzyszenia w tych działaniach widzieli szczególną rolę, jaką Pan wypełniał i wypełnia w tej organizacji, gdyż nadali Panu godność Honorowego Prezesa Stowarzyszenia Rodzin Katolickich. Teraz w 80. rocznicę swych urodzin otrzymuje Pan prestiżową nagrodę Tygodnika Rodzin Katolickich "ródło", której patronuje Sługa Boży Jerzy Ciesielski - ojciec rodziny. To wyróżnienie dołącza do innych, którymi starano się Panu podziękować i jednocześnie podkreślić Pana zasługi i działalność na rzecz ludzi ubogich, potrzebujących, na rzecz rodzin. Proszę chociaż najważniejsze z nich przypomnieć.
- Wielki to dla mnie zaszczyt być laureatem nagrody im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego - ojca rodziny. Jest to postać bardzo mi bliska przez swą postawę ojca rodziny. Sługa Boży ks. Jan Pietraszko, wspominając kiedyś postać i dzieła Jerzego Ciesielskiego, pięknie podkreślił jego rolę w kształtowaniu rodziny jako domowego Kościoła, chociaż tego określenia wtedy jeszcze nie było w użyciu. Być laureatem nagrody, której patronuje taki człowiek, jest wielkim wyróżnieniem, ale również przyjmuję to jako zobowiązanie do jeszcze większego zaangażowania na rzecz rodzin w Polsce.
A teraz jeszcze kilka słów o innych wyróżnieniach, o które Pan pytał. Wymienię tu dwa z nich. Otrzymałem medal "Pro Ecciesia et Pontifice" nadany mi przez Ojca Świętego Jana Pawła II. Z wielkim szacunkiem przyjąłem również order św. Sylwestra nadany mi także przez Ojca Świętego. Kiedy mówię o tych wyróżnieniach, a Pan je wiąże z zasługami, to na własną obronę przywołam trochę zmienione słowa ks. S. Konarskiego: "Nie masz zasług, bo to co my zowiemy zasługami, to jeno ku Ojczyźnie wypłacone długi".
- Gdzie można zdobyć taką formację, jaką Pan posiada?
- Ważnym ogniwem formacji jest rodzina. Miałem szczęście dorastać w rodzinie katolickiej, żyjącej swą wiarą na co dzień. Ale również wielką pomocą w doskonaleniu ducha młodego człowieka mogą być organizacje katolickie. Ja dużo otrzymałem w harcerstwie i w sodalicji mariańskiej. Sam tej pomocy doświadczałem i dziś mogę o niej zaświadczyć.
- Serdecznie dziękuję Panu za wszystko, co uczynił Pan dla innych, za całą Pana aktywność społeczną, za wyczulenie na potrzeby innych, za dawanie świadectwa sobą i swoim życiem, że można i że trzeba iść drogą ukazaną przez Chrystusa w Ewangelii. Gratuluję nagrody i serdecznie dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Janusz Kawecki
Wywiad zamieszczony w Tygodniku Rodzin Katolickich "Źródło", w numerze 3 (420), z dnia 16 stycznia 2000 r.