Artykuły na temat Świętej Gianny

 

.

 

KS. PIOTR GĄSIOR

 

Spotkania ze świętą żoną i matką

 

Modlitwa św. Joanny do Jezusa

Św. Joanna z mężem i dziećmi w Courmayer, 1960 r. Zdjęcie z archiwum rodziny Molla przekazała Krystyna Zając - opublikowano w Niedzieli, w numerze 29, z dnia 18 lipca 2004 r.

O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko,
co na mnie dopuścisz,
spraw tylko, abym poznała Twoją wolę.

Mój Najsłodszy Jezu,
Boże nieskończenie miłosierny,
Ojcze najczulszy dla dusz, w szczególności tych najsłabszych,
tych najbiedniejszych i tych najbardziej poranionych,
które ze specjalną czułością bierzesz w swoje Boskie ramiona,
przychodzę do Ciebie, aby Cię prosić,
ze względu na miłość i zasługi Twego Najświętszego Serca,
o łaskę zrozumienia i spełnienia zawsze Twej świętej woli,
o łaskę zawierzenia Tobie
i o łaskę pewnego odpoczynku dzisiaj i w wieczności
w Twoich kochających, Boskich ramionach.


 

Refleksja: EUCHARYSTIA

MAŁY WIECZERNIK

       Eucharystia to innymi słowy wdzięczność. Msza św. traktowana w tym duchu dość szybko przestaje być jakimś przykrym obowiązkiem, natomiast staje się prawdziwym spotkaniem z Tym, od którego mam wszystko, który mnie z miłości stworzył, który za mnie umarł i zmartwychwstał.

       Pierwszy raz w pełni uczestniczyłam w sakramencie Eucharystii – czyli przyjęłam I Komunię św. – gdy miałam 5 lat i 6 miesięcy. Od tej pory stopniowo, coraz głębiej, odkrywałam tajemnicę Mszy św. Tej praktyki nie da się niczym innym zastąpić. Zaczęłam więc uczestniczyć w Eucharystii nie tylko świątecznej, ale i codziennej. Nawet wyjeżdżając na wakacje, nie opuszczałam porannej Mszy św. Czasami były to spotkania wyjątkowe. Dzieliłam się atmosferą tych Mszy św. z moim mężem. Pragnęłam bowiem, aby Chrystus Eucharystyczny był pośród nas. Chciałam, aby uwierzył, że jeszcze nigdy nie przeżywałam tak Mszy św. i Komunii św., jak w tamtych dniach. Kościółek był wyjątkowo piękny i spokojny. Czasami wręcz pusty. Kapłan nie miał nawet jednego ministranta. Czułam, że Pan Jezus jest wówczas cały dla mnie i dla mojego Piotra 1.

       Stopniowo odkryłam, na czym polega przebywanie w obecności Chrystusa przyjętego w Komunii św. Jezus przecież nie przestawał być we mnie obecny po wyjściu z kościoła. Nieraz ponownie szłam do świątyni na krótkie nawiedzenie Najświętszego Sakramentu. Takim przeżywaniem Eucharystii chciałam zarazić swoich najbliższych oraz tych, którym służyłam.

       Do swoich podopiecznych, dziewcząt z Akcji Katolickiej, mówiłam, aby jeśli nie codziennie, to przynajmniej raz w tygodniu przyjmowały Komunię św.: Będę Wam to powtarzać wiele i wiele razy: Aspirantki, żyjcie Jezusem, a więc przyjmujcie często Komunię św. Chciałabym, aby codziennie, na zmianę, przynajmniej jedna z Was przyjmowała Jezusa Eucharystycznego 2. Co więcej, ułożyłyśmy taką listę, na której znalazły się nawet dwie osoby na dzień. Poza tym zachęcałam je do odwiedzania Jezusa w Najświętszym Sakramencie.

       Gdy przyjmujemy Komunię św., dopóki istnieją postaci, dopóty jesteśmy w ten sposób zjednoczeni fizycznie z Jezusem Chrystusem i możemy powiedzieć za św. Pawłem: „Już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus”. Jezus, w chwili zniknięcia postaci, znika fizycznie, ale pozostaje w nas mistycznie przez cały dzień. A zatem nasze serce jest żywym wieczernikiem i monstrancją, przez której kryształ świat powinien widzieć Chrystusa 3.

       Jestem przekonana, że jeśli będziemy bogaci w łaskę, to możemy ją rozsiewać wokół nas. Bo kto nie ma, ten nie może dawać. Jeśli będziemy o tym naprawdę przeświadczeni, o ileż lepiej będziemy się zachowywać podczas całego dnia! Dusza nasza musi być zawsze w stanie łaski, to znaczy, iż musi być świątynią, żywym tabernakulum. Muszę mieć w swoim wnętrzu życie Boże, ażeby móc dzielić się nim z duszami, które mnie otaczają. Myślmy często, że dzięki łasce (Bożej), z Jezusem w sercu, jesteśmy "Alter Christus". Niewątpliwie [dzięki temu] unikniemy nie tylko grzechów, ale również zaniesiemy wszędzie radość, miły zapach Chrystusa 4.

       Z takim przekonaniem zwróciłam się również do swojego narzeczonego. Już na początku naszej drogi miłości, tzn. w chwili zaręczyn, zaproponowałam mu udział w Komunii św. On przystał na to i w ten sposób zjednoczenie eucharystyczne poprzedziło nasz ślub i przeżycie zjednoczenia małżeńskiego. Myślę, że mój narzeczony rozumiał, iż od tej pory zabierałam go ze sobą na każdą Mszę św. Chciałam, aby był ze mną wszędzie, więc dlaczego nie na Eucharystii. To samo czyniliśmy w małżeństwie. Z reguły były to godziny poranne. Podczas składania darów ofiarnych przedstawiałam Panu Bogu wraz ze swoimi troskami również pracę mojego męża, jego radości i zmartwienia 5. Wiem, że warto także uczestniczyć czasami we Mszy św. zamówionej wprost w intencji współmałżonka.

       Eucharystyczna pobożność pomaga również w budowaniu rodziny. My traktowaliśmy swój dom jak wieczernik. Napisałam niegdyś do Piotra: Z pomocą i błogosławieństwem Bożym uczynimy wszystko, ażeby nasza nowa rodzina mogła się stać małym wieczernikiem, gdzie Jezus zakróluje ponad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem 6. To bardzo ważne, albowiem nic tak nie scala rodziny, jak wspólny udział w Eucharystii. Rodziców wraz z dziećmi. Owszem, może się zdarzyć, że nie będziemy w stanie chodzić do kościoła codziennie, na przykład z powodu obowiązków rodzinnych. Nie należy wówczas stawiać wszystkiego na ostrzu noża. Msza św. nie może się stać praktyką dewocyjną. Pamiętam, jak niegdyś w mojej parafii zostały zmienione godziny odprawiania Mszy św., a ja, jako żona i matka, musiałam powziąć decyzję, że nie będę codziennie uczęszczać do kościoła. Nie była to decyzja łatwa, ale nie chciałam pozostawiać męża samego z maleństwami. Wydawało mi się, że tak należało wówczas uczynić 7.

       Eucharystia rodzi się z wdzięczności. Nie zapominajmy jednak, że rodzi się również z bólu i cierpienia. Chodzi przecież o Mękę Pana Jezusa na krzyżu, ponawianą w sposób bezkrwawy na ołtarzach całego świata. Stąd właśnie nigdzie indziej, tak jak w Eucharystii, nie znajdziemy siły do znoszenia krzyża naszych cierpień i chorób. Dlatego zawsze, w miarę naszych możliwości, przystępujmy do Komunii św., gdy jesteśmy chorzy.

       Niewypowiedzianym darem jest również Wiatyk na ostatnią drogę z tego świata do wieczności. Dzięki Bogu, że ja sama doznałam tej łaski. Pragnęłam przyjąć Chrystusa Eucharystycznego, dotknąć Go przynajmniej wargami, w chwilach, kiedy praktycznie nie mogłam już przełknąć Najświętszych Postaci. Wiem także, że mój mąż, moja rodzina, byli wtedy przy mnie. Uczestniczyli przecież wówczas we Mszy św., modląc się w mojej intencji.

Oprac. ks. Piotr Gąsior      

Propozycja modlitewnej refleksji nad tajemnicą Różańca św.:
Ustanowienie Eucharystii

 

 

Przypisy:

1 Por. Gianna Beretta Molla, Twoja wielka miłość..., (dz. cyt.), s. 53.
2 Por. Gianna Beretta Molla, Droga świętości, (dz. cyt.), ss. 23-24.
3 Por. Piotr Molla, Elio Guerriero, Joanna, kobieta mężna..., (dz. cyt.), s. 62.
4 Por. Piotr Molla, Elio Guerriero, Joanna, kobieta mężna..., (dz. cyt.), s. 62.
5 Por. Gianna Beretta Molla, Twoja wielka miłość..., (dz. cyt.), ss. 60-61.
6 Por. Gianna Beretta Molla, Twoja wielka miłość..., (dz. cyt.), s. 66.
7 Por. Roberto Parmeggiani, Siła. Gianna Beretta Molla - Święta zadowolona, tł. Ks. Piotr Gąsior, [w:] Źródło - Tygodnik Rodzin Katolickich, nr 16 (2003), s. 19.

 

 

 

Artykuł zamieszczony w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 29, z dnia 18 lipca 2004 r.


  • Spotkania ze świętą żoną i matką
  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej