Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

 

.

 

      

Przemysław Kucharczak

 

Nie grzeczna, ale święta

 

Fot.: Helena Hoffmann, czyli przyszła siostra Maria Dulcissima. Fotografia opublikowana w Wydaniu Specjalnym 'Gościa Niedzielnego', na Niedzielę Palmową 2019

Ta Ślązaczka w drodze na ołtarze może i miała od dzieciństwa zadatki na świętą, ale na pewno nie była grzeczna... Rekolekcjoniście, który w kościele w Zgodzie (dziś dzielnica Świętochłowic) bił pięścią w ambonę, podłożyła pod obrus... pinezki. Kiedy następnym razem huknął pięścią, nadział się na jedną z nich.

W „śledztwie” wyszło, że to sprawka małej Helenki Hoffmann. Tłumaczyła: „Nie wolno się tak zachowywać w domu, gdzie Pan Jezus mieszka! Nasz ksiądz proboszcz tak nie robi”.

Helenka skakała też z rówieśnikami przez płoty i broiła. Ale przy tym – jak zaobserwowały siostry marianki ze Zgody – to dziecko opromieniało swoje otoczenie.

Dlaczego? Może miało to związek z tym, że ten urwis bardzo dużo się modlił. Nawet w nocy mama „nakrywała” ją na modlitwie i zaganiała do łóżka. Według jednego ze świadectw, Helenka zwierzyła się kiedyś siostrom mariankom, że w nocy śni jej się młoda pani o uśmiechniętej twarzy, która przynagla ją, żeby modliła się coraz więcej.

Krótko po swojej I Komunii Św., w czasie pracy na polu między Zgodą a Nowym Bytomiem, Helena znalazła... medalion z Teresą od Dzieciątka Jezus, wtedy jeszcze nie świętą. Helenka zdziwiła się, bo już przed swoją pierwszą spowiedzią widziała tę siostrę we śnie.

Bardzo podobne, tajemnicze zdarzenie pół tysiąca lat wcześniej spotkało św. Joannę d'Arc, która również na polu znalazła... miecz. I dla Francuzki, i dla Ślązaczki, te znaleziska stały się potwierdzeniem ich powołania.

Helenka zaczęła rozmawiać z Teresą w snach i stała się jej duchową uczennicą. Jako 17-latka pracowała w przedszkolu w Zgodzie i w szpitalu w Szopienicach. A później wstąpiła do zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej i przybrała imię Dulcissima.

Dziewczyna nie chwaliła się, że rozmawia nocami ze św. Teresą, z Jezusem i Maryją. Nic jednak nie umiała poradzić na to, że mówiła przez sen... Fragmenty tych rozmów robiły na świadkach ogromne wrażenie.

Mistycy czasem ofiarowują się w jakiejś intencji. Dulcissima ofiarowywała własne zdrowie, najczęściej w intencji kapłanów. Wtedy jej stan nagle się pogarszał – jakby Pan Bóg dawał jej znać, że ofiarę przyjmuje. Cierpiała też dlatego, że niektóre siostry, nawet wśród przełożonych, podejrzewały ją o symulowanie i lenistwo.

Są też liczne świadectwa świeckich, którzy twierdzą, że wyprosiła im zdrowie. Jan Darowski, późniejszy wybitny tłumacz literatury angielskiej i polskiej, w dzieciństwie wskutek powikłań po szkarlatynie stracił wzrok i słuch. Działo się to w Brzeziu (dziś dzielnica Raciborza). Dulcissima spędziła tam swoje ostatnie lata. – Powiedziała matce, że chce mi oddać własne oczy – mówił w 1999 roku. – Odzyskałem wzrok w jednym oku i słuch w jednym uchu, a ona w tym samym czasie oślepła zupełnie. Stało się. W jaki sposób, nie wiem. Lekarz uważał, że to cud – opowiadał. Jego świadectwo robiło tym większe wrażenie, że wtedy deklarował się jako agnostyk. Nie można było mu zarzucić, że na siłę doszukuje się cudowności. Pan Jan odzyskał wiarę w pakiecie z życiową radością dopiero kilka lat później.

Dulcissima zmarła w 1936 r. w Brzeziu jako 26-latka. Dziwna rzecz, ale jej twarz, przez ostatnie lata spuchnięta od choroby, w trumnie wypiękniała.

Od początku okoliczni mieszkańcy uważali ją za świętą. Ludzie do dziś wypraszają za jej pośrednictwem u Boga wielkie, często niewytłumaczalne łaski. Diecezjalny etap jej procesu kanonizacyjnego ma zakończyć się 18 maja.



Przemysław Kucharczak     

 



 

 

Artykuł opublikowany w Wydaniu Specjalnym "Gościa Niedzielnego", na Niedzielę Palmową 2019)

 

 

 

 


  • Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

    Powrót do Strony Głównej