Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

 

.

 

      

Przemysław Kucharczak

 

Ślązaczka na ołtarze (2)

 

Diecezjalny etap procesu kanonizacyjnego siostry Dulcissimy ma się zakończyć już 18 maja.

Z tej okazji w Raciborzu-Brzeziu, gdzie swoje ostatnie lata spędziła ta niezwykła dziewczyna, 18 maja odbędzie się uroczysta Msza św. Zacznie się o 10.00 w kościele Świętych Apostołów Mateusza i Macieja.



Dzienniczek do Rzymu

Diecezjalny etap procesu kończy się, bo zeznania świadków zostały już spisane, a potrzebne dokumenty zgromadzone i przetłumaczone na włoski. Są wśród nich listy siostry Dulcissimy oraz prowadzony przez nią dzienniczek.
Helena Hoffmann, czyli przyszła siostra Dulcissima. Fotoreprodukcja: Przemysław Kucharczak /FOTO GOŚĆ. Fotografia opublikowana na stronie: https://katowice.gosc.pl/doc/5273651.Slazaczka-na-oltarze
Podobnie jak żyjąca w tym samym czasie św. Faustyna, także śląska mistyczka zniszczyła swoje początkowe zapiski. Wypełniła w ten sposób żądanie jednej z przełożonych, która powątpiewała w nadprzyrodzony charakter doświadczeń Dulcissimy. Na szczęście ocalały późniejsze zeszyty.

Wszystkie zebrane w Polsce materiały zostaną teraz przekazane watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

W Rzymie z tych materiałów powstanie tzw. positio, czyli księga poświęcona życiu i cnotom Dulcissimy. Trafi do Ojca Świętego, który może wydać dekret o heroiczności cnót Ślązaczki. Kiedy te warunki zostaną spełnione, wystarczy poczekać na cud.

W przypadku Dulcissimy nie powinno być z nim problemu. Są tacy święci, którzy wypraszają u Pana Boga wiele uzdrowień. Ludzie, którzy są zafascynowani Dulcissimą, twierdzą, że ze śląską kandydatką na ołtarze też tak jest. Wiele osób jest przekonanych, że ta dziołcha ze Zgody, dzisiejszej dzielnicy Świętochłowic, wymodliła im zdrowie. I wciąż zgłaszają się kolejni.

Jedną z takich osób jest pani Alberta spod Chełma Lubelskiego, która cierpiała na bardzo ciężką astmę. W 2000 r. przeczytała o Dulcissimie w „Małym Gościu Niedzielnym”.

W nocy przyszedł kolejny atak. Powiedziała z płaczem: „Boże, jeśli to prawda, co piszą w »Małym Gościu«, przyślij siostrę Dulcissimę, niech mnie wyleczy”. Zapadła wtedy w dziwny sen, w którym zobaczyła kobietę w czarnym habicie, uciskającą jej oskrzela. „Myślałam, że ta kobieta mnie udusi” – mówiła później „Małemu Gościowi”. Twierdzi, że otwierając oczy, widziała jeszcze oddalającą się postać w habicie. Wciągnęła głęboko powietrze – astma zniknęła bez śladu.

Przestała chodzić do lekarza, bo nie miała takiej potrzeby. Pojechała tam dopiero po ośmiu miesiącach, kiedy siostry Maryi Niepokalanej poprosiły, żeby się zbadała. Zdumiony doktor powiedział jej: „Myślałem, że pani umarła”.

Niedawno do sióstr zgłosił się mężczyzna ze Śląska, który od 2014 r. miał problem z naroślą na szyjnym odcinku kręgosłupa. Powiększał się ucisk na jego gardło i struny głosowe. – To było nieoperacyjne. Lekarze powiedzieli mu, że tak już musi być. Mówili, że można tylko wstawić rurkę, żeby go karmić. Ten pan usłyszał jednak o siostrze Dulcissimie, przyjechał na jej grób do Brzezia i tam się modlił – mówi siostra Paulina Szczepańczyk, która dba o zachowanie spuścizny po Dulcissimie. – Kiedy potem zrobiono zdjęcie, okazało się, że to się u niego w dziwny sposób zrosło. Ordynator na podstawie zdjęcia oceniał: „Ale pan nie będzie mógł kręcić głową ani w prawo, ani w lewo, ani w dół, ani w górę”. Mnie ten pan powiedział: „A ja we wszystkie strony kręcę i nic mnie nie boli”.



26-letnie dziecko

Szczególnie kochają Dulcissimę mieszkańcy Brzezia. W co drugim domu ludzie opowiadają tam o konkretnych łaskach, które wymodliła im „Dulcyzma”, jak ją nazywają. – Jej kult jest tu przekazywany z pokolenia na pokolenie. Dzieci, które przechodzą koło grobu siostry Dulcissimy, zatrzymują się i modlą. Jeszcze żyją tam świadkowie – mówi siostra Paulina.

Siostra Dulcissima przyszła na świat 7 lutego 1910 r. w Zgodzie jako Helena Hoffmann. Była dzieckiem bardzo wesołym i gotowym do psikusów, a jednocześnie ogromnie rozmodlonym. I właśnie taka – dziecięca w swoim zaufaniu do Pana Boga – została do śmierci, która nastąpiła, gdy miała 26 lat.

Zanim wstąpiła do sióstr Maryi Niepokalanej, pracowała w szpitalu w Szopienicach. Jej duchową przewodniczką była św. Teresa od Dzieciątka Jezus. Helena rozmawiała z nią w snach. Mówiła też w ten sam sposób z Jezusem i Maryją. Często odzywała się przez sen, więc fragmenty tych rozmów słyszały inne siostry.

Dulcissima ofiarowywała swoje cierpienie za innych ludzi – przede wszystkim za kapłanów oraz swoje zgromadzenie. Jej stan zdrowia gwałtownie się wtedy pogarszał – jakby Pan Bóg dawał jej znak, że ofiarę przyjmuje.

Wybitny tłumacz Jan Darowski, rodem z Brzezia, w dzieciństwie, wskutek powikłań po szkarlatynie, stracił na pół roku zarówno wzrok, jak i słuch. W swoim świadectwie opowiedział, jak Dulcissima wyznała jego matce, że chce oddać mu własne oko. Wkrótce potem odzyskał wzrok w jednym oku i słuch w jednym uchu, a niezwykła zakonnica oślepła zupełnie.

Siostra Dulcissima zmarła w Brzeziu 18 maja 1936 roku. Jest pierwszą rodowitą Ślązaczką w drodze na ołtarze.

Przemysław Kucharczak     

 



 

 

Artykuł opublikowany w "Gościu Niedzielnym" ("Gość Katowicki"), w numerze 2/2019 (https://katowice.gosc.pl/doc/5273651.Slazaczka-na-oltarze)

 

 

 

 


  • Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

    Powrót do Strony Głównej