Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

 

.

 

      

Aleksander Król

 

Dzień Wszystkich Świętych...

 

     Dzień Wszystkich Świętych w raciborskim Brzeziu ma wyjątkowy charakter. Do wsi ściągają tłumy mieszkańców z całego regionu, którzy odwiedzają grób siostry Dulcissimy. Proces beatyfikacyjny Heleny Hoffmann trwa już dziesięć lat. Mieszkańcy wierzą, że ich siostra zostanie w końcu wyniesiona na ołtarze.

     Przy grobie Sługi Bożej Siostry Dulcissimy, obok parafii św. Apostołów Mateusza i Macieja w Brzeziu palą się dziesiątki zniczy. To zwykły dzień tygodnia. W Dniu Wszystkich Świętych będą tu ich tysiące.

     Chociaż trwający już dziesięć lat proces beatyfikacyjny Heleny Hoffmann, która należała do znajdującego się we wsi klasztoru Sióstr Maryi Niepokalanej, jeszcze się nie skończył, mieszkańcy Brzezia nie mają wątpliwości, że to święta.

     Chorzy idąc do doktora, najpierw odwiedzają grób swojej Dulcissimy. Maturzyści zapalają tu znicze nim wezmą do ręki pióra. Wiele rodzin z Brzezia przechowuje w domach niezwykły talizman - grudkę ziemi z grobu siostry zakonnej, która zmarła w 1936 roku, mając zaledwie 26 lat.

     Przy jej mogile codziennie można spotkać między innymi Kunegundę Grycman, 81-letnią mieszkankę Brzezia.

     - Siostra kilkakrotnie uratowała mi życie - mówi z przekonaniem kobieta.

     Pani Kunegunda pamięta Helenę Hoffmann jeszcze z dzieciństwa. - Często przychodziła do naszego domu, tak po prostu porozmawiać. Mieszkaliśmy po sąsiedzku. Pamiętam, jak odwiedzaliśmy ją też w klasztorze, gdy była już bardzo chora. Dawała mi do zabawy taką dużą lalkę. Zawsze była bardzo wrażliwa, tak, jak tylko dzieci potrafią - wspomina Kunegunda Grycman. - Odeszła, gdy miałam osiem lat - dodaje po chwili.

     Siostra Dulcissima zmarła w opinii świętości i po śmierci została otoczona spontaniczną czcią wiernych. To właśnie o jej wsparcie modliła się pani Kunegunda, gdy w 1945 roku Rosjanie wywieźli ją na front, gdzieś w okolice czeskich Branic.

     - Udało mi się jakoś szczęśliwie wrócić do domu - wspomina mieszkanka Brzezia. - Potem chciano nas wywieźć na Syberię. Znów modliłam się do naszej Dulcissimy. Pamiętam, jak do pomieszczenia, w którym zostaliśmy zamknięci zamiast Rosjan weszli Polacy. Zostaliśmy uratowani - mówi pani Kunegunda.

     Starsza pani trochę żałuje, że nie ma żadnej pamiątki po siostrze. - Kiedyś miałam różaniec, ale w czasie wojny gdzieś się zapodział. Siostra pisała też listy do mojej ciotki. Ale nic się z tego nie zachowało - mówi Kunegunda Grycman. - Ale przecież rzeczy są mało ważne. Najważniejsze jest to, co nosimy w sercu. I to, czego doświadczyliśmy, dzięki naszej siostrze - dodaje ze wzruszeniem.

     Wielu starszych mieszkańców Brzezia głęboko wierzy w to, że przeżyło wojnę, wróciło z frontu, dzięki wstawiennictwu siostry Dulcissimy. Podobnych historii, do tej, jaką przeżyła pani Kunegunda Grycman w Brzeziu, można posłuchać w wielu domach.

     Niektórzy mówią o uzdrowieniach, które podobno miały miejsce jeszcze za życia siostry. Inni wierzą, że dzięki Dulcissimie Brzezie omijają różne plagi. - Gdy u sąsiadów szaleje burza, u nas jest spokojnie. Gdy w 1997 roku cały Racibórz znalazł się pod wodą, tu nikt nie zamoczył nawet butów. Oczywiście, można to tłumaczyć tym, że Brzezie znajduje się na wzniesieniu, ale przecież ominęły nas i inne kataklizmy. Siostra przewidziała, że Brzezie nie ucierpi w trakcie wojny przypominają mieszkańcy, którzy regularnie odwiedzają jej grób.

     Często kwiatki przynoszą jej też małe dzieci. - Moja mama mówi, że siostra bardzo kochała dzieci. I teraz, gdy jest w niebie, dalej się nimi opiekuje. Dlatego często tu przychodzę w drodze ze szkoły do domu - mówi mała Ania, zapalając znicz przy grobie siostry Dulcissimy.

     Wiele pokoleń w Brzeziu wychowywało się w atmosferze kultu dla świętobliwej siostry.

     - Ponieważ całe moje życie związane było z brzeską szkołą, a to tylko kilka kroków od starego cmentarza, klasztoru i kościoła, przez szkolne okna oglądałam stojące nad grobem osoby, grupy dzieci i te stale piękne, świeże bukiety kwiatów, zapalone świece. Obserwowałam zewnętrzne objawy kultu, ale jego sens zrozumiałam dopiero po latach - wspomina Małgorzata Rother-Burek, redaktor "Brzeskiego Parafianina".

     - Gdy razem z mężem i księdzem Copem postanowiliśmy zebrać pamiątki z życia siostry i o niej napisać, odwiedziliśmy niemal wszystkie domy we wsi. Gdy wsłuchiwałam się w opowiadania mieszkańców, którzy za wstawiennictwem Siostry Dulcissimy doznali łask, zrozumiałam, że mam do czynienia z czymś wyjątkowym - wspomina Małgorzata Rother-Burek. - Wówczas zaczęłam namawiać osoby, które doświadczyły łask, by udały się do naszego klasztoru i tam wszystko opowiedziały. Dziś wielu z mieszkańców wpisanych zostało na listę świadków procesu beatyfikacyjnego - dodaje. Gdy w lutym 1988 roku na szczeblu diecezjalnym rozpoczęto proces beatyfikacyjny siostry Dulcissimy, w Brzeziu zapanowała wielka radość.

     O siostrze zakonnej z Brzezia zrobiło się głośno także poza Raciborzem. Do Brzezia zaczęły zjeżdżać pielgrzymki z całego kraju i zagranicy.

     Wierni zapalają znicze przy wielkiej mogile, która znajduje się przy miejscowym kościele, ale odwiedzają też grób na starym cmentarzu.

     W 2000 roku znajdujące się właśnie tam szczątki Sługi Bożej przeniesiono na plac kościelny. Gdy dokonywano ekshumacji wielu mieszkańców zabrało sobie grudki ziemi z jej grobu.

     - Wiele osób ma takie talizmany. Ziemia zaszyta w kawałek materiału przekazywana jest następnym pokoleniom - tłumaczy Małgorzata Rother Burek.

     W niedzielę przy grobie Dulcissimy pojawią się tłumy. Sporo osób przyjedzie z Raciborza. Będą też goście z innych miast, którzy zapalą tu znicze i będą prosić o wstawiennictwo Sługi Bożej.

     Mieszkańcy Brzezia również przyniosą tu kwiaty. Jednak oni będą tu też w poniedziałek, wtorek i środę. Przy grobie Dulcissimy nigdy nie gasną znicze.

     - Każdy z nas coś jej zawdzięcza. Modlimy się o to, by nasza siostra została nareszcie wyniesiona na ołtarze. Wierzymy, że tak się stanie - mówią mieszkańcy Brzezia.

Aleksander Król     

 

 

Artykuł opublikowany na stronie: http://krotoszyn.naszemiasto.pl/artykul/253777,raciborz,id,t.html

 

 

Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.    Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.

Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.    Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.    Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.

Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.    Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.    Sarkofag Sługi Bożej S.M. Dulcissimy w Brzeziu nad Odrą, 2010r.

 

 

 


  • Artykuły o Słudze Bożej Siostrze Marii Dulcissimie

    Powrót do Strony Głównej