. |
Nabożni słuchacze Bożego Słowa, bracia i siostry!
Tak, Wolę Bożą chcemy pełnić – jak śpiewacie. Chcemy zwłaszcza tę Wolę Bożą poznawać z tekstów objawionych, z Pisma Świętego, które po Soborze Watykańskim drugim tak obficie jest czytane. Cała liturgia jest w językach narodowych, by tajemnica Boga i tajemnica Kościoła mogła przez nas być lepiej rozumiana i stosowana w życiu. Dzisiejsza, czwarta niedziela wielkanocna jest Niedzielą Dobrego Pasterza, jak słyszeliśmy. Jesteśmy w Chrystusowej Owczarni. Chrystus jest Dobrym Pasterzem. Pan Jezus mówiąc te słowa nawiązywał do starotestamentalnej Księgi Ezechiela, gdzie także jest wiele powiedziane o pasterzu: o dobrym pasterzu i o złym pasterzu. Ale On, Pan Jezus, zwraca dopiero uwagę na samą owczarnię: że ta owczarnia czasem jest zagrożona przez nadchodzącego wilka. Najemnik wtedy ucieka. Jest powiedziane w Ewangelii dzisiejszej, że Chrystus zna swoje owce a one Go znają. Przede wszystkim jest powiedziane to, że Chrystus – Dobry Pasterz oddał życie za swoje owce. I co ciekawe: że są też owce, które jeszcze do tej owczarni jakby nie należą. Ale Panu Jezusowi zależy na tym, by one do tej owczarni dotarły i by słuchały jego głosu; by nastała jedna owczarnia i jeden pasterz.
Moi drodzy, jesteśmy wszyscy owcami Pana Jezusa – Dobrego Pasterza. Tymi owcami, które idą za głosem pasterza, przede wszystkim byli święci. Tak bardzo się dzisiaj na ten temat wiele mówi. Jan Paweł II nam ukazał to całe bogactwo Kościoła – właśnie w aspekcie świętości – za Soborem Watykańskim. Świętość to jest ta zwyczajna droga do zbawienia: przyznajmy, że nie jest to nam tak całkiem bliskie. Gdyby ktoś nam powiedział (no, siostrze zakonnej, to by jeszcze jakoś może przeszło) ojcu rodziny, matce rodziny, człowiekowi, który działa społecznie, który jest odpowiedzialny za dobro wspólne w regionie, ojczyźnie całej; gdyby powiedzieć: Masz dążyć do świętości, masz być świętym – to byśmy się zastanowili, czy naprawdę tak trzeba. Jest, przyznajmy, powszechne przekonanie, że np. żyjąc w małżeństwie, w rodzinie współczesnej, trudno być świętym! Dawniej to nawet nie pozwalano mówić o dążeniu do świętości ludziom, którzy byli w średniowieczu zaangażowani w handel. (Oczywiście z tym faktem zawsze były związane nadużycia. Dzisiaj byśmy powiedzieli – korupcja).
Moi drodzy, kiedy jednak wpatrujemy się w postać tej szlachetnej dziewczyny Śląskiej ziemi, siostry Dulcissimy, to musimy przyznać, że jednak świętość jest dla wszystkich. Przynajmniej tę prawdę będzie nam łatwiej zrozumieć. Dziewczyna prosta z prostego domu, która niczego wielkiego nie dokonała – po ludzku sądząc – w obrazie świata, a my ją wynosimy na ołtarze. My przenosimy jej doczesne szczątki do specjalnego grobu i tam się gromadzicie i modlicie się o wyniesienie jej na ołtarze. Sądzę, że to niezwykła prawda o owczarni Chrystusowej, która dziś się nam objawia. Tak, bracia i siostry: gdziekolwiek jesteśmy, cokolwiek robimy, jakiekolwiek jest nasze powołanie – to jest droga do świętości.
Oczywiście, trzeba nam jeszcze wiele przemyśleć, byśmy te – tradycyjne, może nie zawsze szczęśliwie pojmowane – pojęcia na temat świętości oczyścili. Trudno nam będzie oczywiście bezpośrednio naśladować taką siostrę Dulcissimę. No w czym? Może w tym znoszeniu cierpienia, w tej gorącej modlitwie, w tym całkowitym zaufaniu do Pana Boga, w tym dawaniu Jemu prawa do stanowienia o sobie, w tym posłuszeństwie zakonnym? Jak autorzy artykułu w Gościu Niedzielnym podają, pisała dziennik. A potem jej kazano go zniszczyć – spalić. Musiało to dla takiej dziewczyny młodej być niełatwe. Nawiasem mówiąc, nie każmy naszym dzieciom, które chcemy dobrze wychowywać, czynić podobnych rzeczy. To tak trochę mieściło się w dawnym systemie wychowawczym, ale dzisiaj trzeba pozwolić dziecku rozwinąć się według jego – jak mówimy – charyzmatu. A w ogóle na Śląsku my mało piszemy, i taki dziennik tej siostry byłby może bardzo ciekawy. Nie wiem, nie wiem: przypuszczam. Święta Faustyna też pisała dziennik i potem z tym dziennikiem były nieporozumienia, bo go źle przetłumaczono na język włoski i powstały z tego powodu trudności. Ale to dla mnie jest, moi drodzy, pierwsza nauka, która wypływa z tego dzisiejszego faktu, że tu jesteśmy – wszyscy jesteśmy, nie tylko siostry zakonne. Jesteśmy, by się modlić o wyniesienie jej na ołtarze. By potwierdzać to nasze przekonanie, że przecież to jest jakoś człowiek, który na swój sposób dziewczęcy, młody, na wzór tylu innych świętych (zwłaszcza małej świętej Teresy) dokonał bardzo wiele. Tu musimy przewartościować to nasze myślenie. Jak dzisiaj młodzież wyjeżdża nam za granicę i za wszelką cenę chce zdobyć środki na rozwój swej osobowości, to jakieś prawo jest, możliwości też są. Ale pamiętam ten list biskupa Opolskiego Alfonsa, który pisał na temat ile małżeństw się rozpada na skutek pracy za granicą, ileż rodzin płacze z powodu nieobecności ojca, męża w domu. Czyż to naprawdę tylko o to chodzi, czy nie trzeba tego jakoś poukładać?
Jesteśmy owczarnią Pana Jezusa. Pan Jezus oddał życie swoje za nas i Pan Jezus nam chce pomóc w tym rozwoju, w tym integralnym rozwoju, który jest po prostu dążeniem do świętości. No i musimy się przyzwyczaić do tego, że być świętym, to nie jest jakaś rzecz niegodna człowieka, człowieka małego; człowieka, który nie ma specjalnych możliwości zafunkcjonowania w mediach, w życiu publicznym, w życiu społecznym. Okazuje się, że jest świętość bardzo pokorna, bardzo przepełniona miłością.
Drogie siostry zakonne! Ileż razy patrzę na Wasze życie, na Waszą pracę, np. z dziećmi chorymi!.. Mogłem się takim siostrom niedawno przypatrzeć, kolejny raz... Władze im tylko podrzucają właśnie te najbardziej chore dzieci, które nie chcą być przyjmowane w innych podobnych ośrodkach prowadzonych przez osoby świeckie, państwowe instytucje. Ileż tej pracy, ileż tej modlitwy, ileż tego cierpienia! To jest świętość, to jest ta owczarnia Chrystusowa, która rozkwita tymi kwiatami świętości. To jest to, co właściwie jest tym rozwojem integralnym człowieka, tym bogactwem, które przekazujemy otoczeniu, bliskim. A w rodzinach? Ileż teraz matka czy ojciec musi się namęczyć, napracować, nadenerwować, żeby zapewnić środki do życia i wychować swoje dzieci!..
Siostra Dulcissima jest nam tutaj przykładem. Nie chodzi o rzeczy nadzwyczajne. Nie chodzi o rzeczy wielkie w sensie świata: nie jesteśmy z tego świata, choć jesteśmy w tym świecie. Chrystus, który oddaje życie za swoje owce i my chcemy Chrystusowi oddawać także nasze życie w tej owczarni Chrystusowej. Chcemy także Bogu dziękować dzisiaj za takie owoce świętości – prostej dziewczęcej świętości ludzi naszej ziemi, śląskiej ziemi. Mamy też przykłady kapłanów wyniesionych na ołtarze – choćby tutaj ks. Emila Szramka, pochodzącego z tej ziemi, nieopodal stad, z Tworkowa – który zginął w obozie koncentracyjnym. Oddał swoje życie tak, jak Chrystus: za swoją owczarnię. To jest jeden typ świętości: męczennicy. Ale tej łaski nie każdy doznaje. Ta łaska nie każdemu jest dana. Ta łaska jest wyjątkowa i to już Pan Bóg o tym decyduje. Jesteśmy powołani do takiej właśnie innej świętości. To co byłoby dla nas, kapłanów, ważne, dla profesorów, dla prowadzących procesy beatyfikacyjne – żeby ukazywać te zwyczajne ludzkie zachowania wypływające z łaski Bożej, które są wielkie w oczach Boga, w oczach Chrystusa-Dobrego Pasterza. Chrystus jest tym kamieniem odrzuconym przez budujących, który stał się kamieniem węgielnym. No trudno naśladować takiego czy konkretnego świętego. Ogólnie tak, ale szczegółowo trudno i mamy inne okoliczności. I tu trzeba łaski Ducha Świętego. I czego jeszcze? Wpatrywania się w postać Chrystusa. Chrystus jest dla wszystkich wzorem świętości. Siostra Dulcissima zapewne dla sióstr zakonnych, w innym stopniu dla kobiet, w innym sensie dla mężczyzn, ale Chrystus – Dobry Pasterz, który przyszedł od Ojca, i który jest nam dany jako ten kamień węgielny a innego nie mamy. I trzeba wnikać w Chrystusowe tajemnice cały rok kościelny, w te Słowa Boże, w tę Ewangelię Świętą wnikać. Świętych naśladujemy w jakimś stopniu, zwłaszcza naszych świętych patronów ze Chrztu, z Bierzmowania. Różne miasta obierają sobie świętych patronów, taka moda się przyjmuje. Ale z tego musi coś wynikać. Nie mniej tym przykładem dla wszystkich jest Chrystus. Wczoraj, dziś i ten sam na wieki. Jego tajemnicę paschalną sprawujemy na tym ołtarzu my teraz wszyscy. Tajemnica paschalna, tajemnica śmierci i zmartwychwstania. W Okresie Wielkanocnym, który przeżywamy, jest to tajemnica radości. Tu to zmartwychwstanie akcentujemy. Niedziela jest dla wszystkich pamiątką Zmartwychwstania i Zesłania Ducha Świętego. Chrystus zmartwychwstał przez Swego Ducha, który Go powołał do nowego życia i słyszymy, jak głosi Go dzisiaj także święty Piotr. Przełożeni ludu i starsi – tak przemawia. Mówi o Chrystusie, któregoście odrzucili – z tą niezwykłą mocą, z odwagą. Przedtem przecież zaparł się Pana Jezusa. Spał, kiedy Pan Jezus prosił o modlitwę w Ogrójcu. A tu wskazuje na niego jako na kamień węgielny, podstawowy. Nie ma w żadnym innym zbawienia, gdyż nie dano ludziom pod niebem żadnego innego imienia w którym byśmy mogli być zbawieni. Idźmy tą drogą, bracia i siostry.
Na pewno za trzy tygodnie Benedykt XVI na ten temat powie nam jeszcze sporo. A za dwa tygodnie Piekary. Świat męski zapraszam – w tym roku tydzień wcześniej – do Piekar, do Matki Najświętszej: Opiekunki sławnej, Orędowniczki wszelkich łask, Matki sprawiedliwości i miłości społecznej. W najbliższą sobotę (za tydzień) po południu będą święcenia kapłańskie w naszej archidiecezji – niechby młodzież tutejszej parafii też przybyła.
Bracia i siostry, jesteśmy umiłowani przez Dobrego Pasterza – Jezusa Chrystusa i mamy tworzyć tę atmosferę świętości w jego owczarni. Amen.