Artykuły o Słudze Bożej Annie Jenke i o wychowaniu

 

.

 

      s. Bernadeta Lipian

 

Etos nauczyciela to prawość

 


       Każdy nauczyciel i wychowawca winien być przekonany o swojej niezwykle szlachetnej i ważnej społecznie misji wychowania młodego pokolenia. Systemy totalitarne zawsze dążą do tego, by z nauczycieli uczynić posłuszne narzędzia do rozpowszechniania swoich ideologii, przez co przyczyniają się do spadku ich autorytetu. Do niedawna przeżywaliśmy tego rodzaju działania. System komunistyczny manipulował edukacją i wychowaniem bez ograniczeń i bez jawnego sprzeciwu ze strony pedagogów. Można było sobie tylko pomarzyć o czasach, kiedy nauczyciele wszystkich szczebli, od szkolnych po akademickie cieszyli się wielkim autorytetem. Był on w pełni zasłużony z uwagi na etos, jaki w zdecydowanej większości prezentowali. Etos ten wyrażał się w wielkiej prawości tych ludzi, a jednocześnie w głębokim ich przekonaniu o wielkiej roli jaką spełniają.
       Ten etos został zniszczony, autorytet nauczyciela zdeptany. Czy jest szansa na jego odbudowę, dziś? W rzeczywistości polskiej byłaby szansa, gdyby nie nowe zagrożenia, jakie płyną z Zachodu. Nurty liberalne jawnie kwestionują jakikolwiek sens pracy wychowawczej. Do tego dołączyło się lekceważenie zadań społecznych nauczycieli, często rzucanie na nich niesprawiedliwych oskarżeń, a także odbieranie im sankcji, które mogłyby zapewnić w szkole dyscyplinę, absolutnie niezbędną do realizowania procesów wychowawczych. Ta liberalizacja w nauczaniu i w wychowaniu przenika polskie szkoły. Tylko nauczyciele wiedzą, jak niezwykle trudno spełniać im ich zadania w szkołach, w których uczniowie zachowują się agresywnie i co najgorsze są wspierani niekiedy przez rodziców, którzy nie rozumieją swoich zadań wychowawczych i nie wiedzą, że ktoś nimi manipuluje. Za nieodpowiednie zachowania swoich dzieci obwiniają nauczycieli, odwołując się do różnych instancji opiekuńczych, jak Rzecznika Praw Dziecka itp. Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć skutki takich postaw niektórych rodziców, które w pierwszej kolejności uderzą w nich samych.
       Manipulacja zbiera obfite żniwo także wśród nauczycieli i wychowawców.. Fałszywa antropologia, która rozpowszechnia konsekwentnie przez różnorodne media tzw. beztresowe teorie wychowawcze, tkwi głęboko w świadomości i w codziennej praktyce wielu pedagogów. Przy tym, znajdują oni wsparcie ze strony władz reprezentujących dane opcje polityczne. Znamy te "lekcje manipulacyjne" z przeszłości. Byli nauczyciele, którzy łatwo znajdowali swoje miejsce w komunizmie, a dziś potrafią być elastyczni w liberalizmie. Po upadku marksistowskiej ideologii, manifestowali swoje "przekonania religijne", a gdy obecnie kurs się zmienił, to zaczynaj ą usuwać z programów wychowawczych w imię tolerancji, demokracji, wolności wszelkie akcenty religijne, moralne, patriotyczne. Ci nauczyciele zostali już uchwyceni przez media manipulacyjne; ich rola sprowadza się do niezanagażowanego przedstawienia różnych, często sprzecznych ze sobą postaw moralnych. Wybór decyzji pozostawia się dziecku.
       W takim duchu nieustannie pracują również media, emitując spektakle prowokujące młodocianych do samowoli, relatywizmu moralnego; dziecko może decydować co dobre a co złe moralnie. Oczekiwania wielu pedagogów czy nawet rodziców, że dziecko samo rozwiąże kwestie moralne i religijne, opierają się na błędzie antropologicznym.
       Tymczasem, młody człowiek świadomie czy nawet podświadomie szuka autorytetów, na których chce oprzeć swój światopogląd. Szuka wskazań, rad u ludzi dorosłych. Jeśli rodzice czy wychowawcy w szkole nie udzielą mu ich, nie pokierują jego życiem, to popadnie w kompleks, załamie się, albo pójdzie szukać ratunku gdzie indziej. I chętnie przed nim otworzą się szeroko drzwi w skrajnych organizacjach, w sektach. Wówczas będzie za późno bić na alarm, co się z młodymi ludźmi dzieje, dlaczego tyle odchodzi od Boga, Kościoła, rodziny a miejsce znaj duj ą w rozmaitych sektach.
       Trudno jest niektórym rodzicom i niektórym wychowawcom zrozumieć, a właściwie zaakceptować prawdę, iż cały błąd leży w nich. To u nich cały mechanizm uruchomiony przez prądy ateistyczne i liberalne znalazły właściwy grunt. Smutne, że odpowiedzialność za ten stan rzeczy jest wciąż odsuwana na coś lub na kogoś, jak np. na sytuacje, politykę, postęp, modę - co się streszcza w utartych sloganach" teraz jest taki świat i nie da się nic zrobić".Uleganie owym czynnikom, a potem odsuwanie od siebie odpowiedzialności za wychowanie - to obraz postaw współczesnych niektórych rodziców i nauczycieli.

       W związku z tym, istnieje pilna potrzeba odbudowania autorytetu rodziców i nauczycieli. A potem wspólna ich "praca od podstaw" jak w pozytywizmie, bez uprzedzeń i zrażania się trudnościami, z nadzieją, że wszelkie wysiłki nie pójdą na marne. Dostrzegała tę pilną potrzebę ratowania etosu wychowawców, ich autorytetów i ratowania młodego pokolenia od zagrożeń ANNA JENKE - nieprzeciętny pedagog i wychowawca wielu młodych pokoleń. Oddajmy Jej głos w tej kwestii, co nam radzi na dziś. Oto Jej słowa:

       "W Polsce bywały czasy, kiedy odpowiedni ludzie wysunęli i realizowali m.in. rzeczowe i słuszne, choć prozaiczne hasło: "Pracy u podstaw". Wiedzieli, że młodzież jest właśnie taką podstawą bytu narodowego i przyszłości. Wszystkie swoje siły, sposoby oraz dostępne środki - ubogie i nieubogie - włączyli więc także do pracy nad młodzieżą.
       Po roku 1863 nie mogli liczyć na pomoc ówczesnej szkoły, która - jak to widać - w "Syzyfowych pracach" Żeromskiego raczej nie pomagała w tej dobrej robocie. Kto więc był pomocnikiem, sojusznikiem w wielkiej sprawie ratowania młodzieży w tym zagrożeniu? Na pewno rodzina. której próg według ślubowania Roty miał się stać twierdzą. Na pewno Kościół, przekazujący młodemu pokoleniu wiarę ojców. Na pewno prasa - cały wachlarz czasopism, po to właśnie założony przez światłe i odpowiedzialne grupy dziennikarzy, by ratować, dźwigać, prostować błędne pojęcia, oświecać, uczyć myśleć i wybierać. Także na pewno literatura piękna - ku zbudowaniu i pokrzepieniu serc tworzona.
       To pozytywizm polski i jego pochodnie - ludzie spalający bez reszty swoje młode i stare siły Bogu i Polsce. Z pełnym szacunkiem i podziwem ocaliła historia ten wielki wkład Polaków czujących odpowiedzialność za "dziś" i "jutro". No cóż. Wiedzieli, że "historyczne czasy wymagają historycznych miar..."

(Anna Jenke: Fakty, propozycje)    

       Znając przeszłość naszego narodu można powiedzieć, że taidne czasy zawsze wyzwalały prawdziwe moce w ludziach. Teraz też są czasy trudne, bardzo trudne. Zadania nieraz przerastaj ą możliwości ludzkie. Zadania szczególnie wychowawcze. Anna Jenke widziała naprawę od "odpowiednich ludzi", którzy by zaczęli "pracę od podstaw". Odpowiedni ludzie, to inaczej prawi ludzie. To rodzice prawi, rozumiejący swoje zadania; czuwający nad zdrowym wychowaniem swoich dzieci, chroniący przed zgnilizną moralną, kontrolujący programy telewizyjne, czasopisma i inne mass media.
       Prawi ludzie - to nauczyciele i wychowawcy nie dający się zwieźć czynnikom manipulacyjnym, mający odwagę "być sobą" w każdej sytuacji, w każdym ustroju. To wychowawcy, którzy nadal wystawiają w szkole, podczas uroczystości misteria o charakterze religijnym i patriotycznym. Realizują ustalone programy wychowawcze, oparte na wartościach chrześcijańskich. Zabiegając dobro dziecka. W każdy możliwy sposób pomagają rodzicom w ich trudnej roli wychowawczej.
       Ale są i tacy nauczyciele, którzy postępują w zależności od opcji politycznych. Oni obserwują na bieżąco, co jest "na fali" i łatwo dają się jej unosić. Bo cóż można powiedzieć o takiej postawie nauczyciela, który w ubiegłym roku promował w swoim programie wychowawczym wartości chrześcijańskie; wystawiał w szkole misterium Bożonarodzeniowe, a w tym roku już wszystkie religijne "akcesoria" wyniósł na strych, a wystawiał program obcy kulturze chrześcijańskiej i polskiej, a wartości najwyższe, religijne wyraźnie przemilcza, jakby się ich wstydził lub wyparł.
       Na szczęście, nie wszyscy wychowawcy dają się unosić tej "fali", ale smutne, że są tacy i tak łatwo zmieniają swoje postawy. Co o nich można powiedzieć? Chyba to, że nie stoi za nimi etos prawego nauczyciela. Bo etos nauczyciela - to prawość.

 

s. Bernadeta Lipian     

 

 

 

Źrodło: Słoneczna Skała. Kwartalnik o wychowaniu. Nr 39 (I-III) 2002 r.

 

 

 


  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej