.

 

       Alicja Trześniowska

 

Kochać jak Anna


     Dla wszystkich członków i sympatyków Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke rok 2006 przynosi dwie wielkie rocznice: 30-lecia śmierci Sł. Bożej oraz 85-lecie Jej urodzin. Trudno w tej sytuacji nie powrócić myślą do wydarzeń sprzed lat – ostatnich chwil Anny, która swoje cierpienia ofiarowała na ratunek wielu dusz, a potem pogrzebu, który stał się wielką manifestacją i pokazał, że odeszła osoba kochana i szanowana. Na ulice Jarosławia wyległo wówczas całe miasto, choć przeszkadzali w tym komuniści. Cały dzień trumna z doczesnymi szczątkami Anny wystawiona była w jarosławskiej kolegiacie. Przychodziło tam wiele ludzi, by pożegnać się z nią i uczcić. Choć był środek zimy – 15 lutego 1976 r., wielki mróz, na cmentarzu obecny był ks. Stefan Moskwa, rektor WSD w Przemyślu, wielu kapłanów, dorośli oraz młodzież. Uczniowie Anny nieśli jej trumnę na swoich ramionach.

     Owo wydarzenie zwróciło uwagę na to, że odeszła wyjątkowa osoba i że należy zbierać o niej materiały. Zbierała je s. Bernadeta Lipian i opracowała popularny jej życiorys. Następnie ks. bp Ignacy Tokarczuk przedstawił ten życiorys na Konferencji Episkopatu, na której uznano, że przykład życia Anny Jenke jest wzorem godnym naśladowania.

     Gdy w 1987 r. na synodzie w Rzymie, poświęconym sprawom roli i miejsce laikatu w Kościele katolickim radzono, jak włączyć do apostolstwa w kościele ludzi świeckich, obecny tam ks. bp Ignacy Tokarczuk, ówczesny ordynariusz diecezji przemyskiej, miał cały czas na uwadze Annę Jenkę, polonistkę z Jarosławia, jako wzór apostolstwa świeckiego.

     Prośbę o wszczęcie procesu beatyfikacyjnego Anny wniosło do ks. bp. I. Tokarczuka powstałe w 1989 r. Towarzystwo Przyjaciół Anny Jenke w Jarosławiu, a także Stowarzyszenie Ruch kultury Chrześcijańskiej „Odrodzenie” w Rzeszowie oraz osoby prywatne. Pasterz przemyski przekazał prośbę do Kongregacji Spraw Świętych w Rzymie i już po trzech tygodniach otrzymał na to zezwolenie. Był to rok 1993. Postulatorem procesu na szczeblu diecezjalnym została s. dr Bernadeta Lipian. Proces zakończono w 1999 r., dalszy jego etap przeniesiono do Rzymu. Sam Ojciec Święty Jan Paweł II wyraził nadzieję, że „w Jej osobie może wiele wychowawczyń i wychowawców znajdzie wzór dla swej pracy z młodzieżą współczesną”. Tak też się stało, choć nie było jeszcze oficjalnego ogłoszenia przez Kościół Anny patronką młodzieży, wielu młodych garnie się do niej, naśladuje Jej ewangeliczne życie, przybywa też szkół Jej imienia, powstają piękne programy artystyczne dla uczczenia pamięci „pani od polskiego”. Do Anny w różnych kłopotach z dziećmi, uczniami zwracają się z prośbą o pomoc rodzice, nauczyciele, wychowawcy. O niej pamiętają i na Jej wzór budują życie Jej wychowankowie, angażując się w różnego rodzaju pomoc dla trudnych uczniów, ludzi będących w potrzebie. Tworzą też sztukę zgodną z ukierunkowaniem prof. Anny - nie dla poklasku, komercji, lecz nawiązującą do wartości chrześcijańskich, narodowych.

     Pamięć o Annie i Jej dziele jako katoliczki i patriotki, nauczyciela, polonisty, wychowawcy, dyrektora szkoły, człowieka niezwykle wrażliwego na ludzką biedę materialną i duchową, o Jej postawie służby wobec drugiego człowieka trwa dzięki wielkiemu zaangażowaniu Towarzystwa Przyjaciół Anny Jenke w Jarosławiu. Szerzy ono pamięć o Sł. Bożej poprzez wydawanie wielu książek oraz kwartalnika poświęconego sprawom wychowania dzieci i młodzieży „Słoneczna Skała”, sesje poświęcone Annie i jej życiu Ewangelią, spotkania patriotyczno-religijne w Jej duchu, udział w audycjach radiowych o tematyce wychowawczej, m. in. w „Radiu Maryja” i w Telewizji „Trwam”. Za przykładem Anny grupy modlitewne kontynuują „Sobótki” - modlitwy w pierwsze soboty miesiąca w intencji Kościoła, Ojczyzny, narodu, cierpiących.

     Piękny przykład wyboru drogi życiowej przez Sł. Bożą najdobitniej świadczy o tym, jak decydujące w życiu każdego człowieka jest wychowanie wyniesione z domu i przekazane przez światłych, mądrych i dobrych wychowawców w szkole oraz nauczycieli religii.

     Anna pochodziła z rodziny nauczycielskiej. Ojciec Anny był kierownikiem szkoły – najpierw w Błażowej, potem w Jarosławiu, a matka nauczycielką. Szkoła w owym czasie była miejscem, gdzie skupiało się całe życie kulturalne i oświatowe danej miejscowości – rodzice Anny dokładali starań, by rozwijać te dziedziny, młodym ludziom przekazywali nie tylko wiedzę, ale też uwrażliwiali na wartości moralne, budzili świadomość narodową, a młodych nauczycieli uczyli pracy twórczej i kochania jej, wspierali wielu młodych ludzi znajdujących się w potrzebie, byli głęboko przywiązani do wiary katolickiej – w takiej atmosferze wzrastała Anna. Z „Dzienniczków”, które zaczęła pisać jako dwunastoletnia dziewczynka wynika, że troszczyła się o swoje życie duchowe i rozwijała poprzez modlitwę, studiowanie Pisma Świętego, zadziwia głębia duchowa w tak młodym wieku. Za najważniejszy dzień w swoim życiu uważała dzień Pierwszej Komunii Świętej. Próbowała na co dzień żyć Ewangelią, być radością dla rodziców, walczyć z przywarami i słabościami. Pisała w „Dzienniczkach”: „Jezu, daj mi przeżyć świadomie moje chrześcijaństwo, to znaczy całe moje życie przeżywać z Bogiem”.

     Po ukończeniu czteroletniej szkoły powszechnej rozpoczęła naukę w 1932 r. w prywatnym Gimnazjum Żeńskim im. J. Słowackiego w Jarosławiu, a w 1933 r. rodzice przenieśli ją do Gimnazjum Ogólnokształcącego SS. Niepokalanek, które ukończyła w 1937 r. i została przyjęta do dwuletniego Liceum SS Niepokalanek – szkół prowadzonych według wskazań Marceliny Darowskiej, tj. ukierunkowanych na odnowę moralną narodu polskiego.

     Wśród koleżanek Anna wyróżniała się dojrzałością duchową. Często modliła się do patronującej w szkolnej kaplicy Pani Jazłowieckiej, poznawała żywoty świętych. Interpretowanie w szkole encyklik papieskich uwrażliwiało ją na problematykę społeczną, katechezy, homilie podczas Mszy św. były pogłębieniem nauki Kościoła. W notatkach rekolekcyjnych Anna zapisze postanowienie, że zawsze będzie pogodna, czysta, prosta, będzie kochać Matkę Bożą i Pana Jezusa, będzie Go pytać o wszystko, a po upadku stawać i nie grzeszyć więcej, w towarzystwie chłopców zachowywać się tak, jakby między nimi był Jerzy Frassati, jej ideał. „Lektura, plaża, kino, teatr, ulica – bez kompromisu – pisała – i pamiętać, że Jezus na mnie patrzy”.

     W szkole była Anna bardzo dobrą uczennicą, brała udział w szkolnych przedstawieniach i występach, należała do harcerstwa /prowadziła drużynę/, które, podobnie jak szkoła sióstr niepokalanek, rozwijało wartości moralne, intelektualne, kulturowe, wnosiło radość życia, umiłowanie świata przyrody, uwrażliwiało na ludzi będących w potrzebie. W harcerstwie Anna będzie działać do końca życia. W latach szkolnych konkretyzował się jej życiowy cel: służba Bogu i społeczeństwu. Po ukończeniu szkoły średniej postanowiła studiować medycynę, ale wybuch wojny uniemożliwił to. Za to wraz z innymi harcerkami przystąpiła do różnych akcji, jak np. kopanie rowów, uszczelnianie piwnic, opieka nad dziećmi pozbawionymi opieki rodziców i szkoły. Dla głodnych, opuszczonych, zagrożonych demoralizacją dzieci zorganizowała wraz z innymi harcerkami akcję „Kromka chleba” – zbierała dla nich żywność, ubrania, obuwie wśród znajomych, zorganizowała zbiórkę pieniężną na rzecz walczącej Warszawy, gromadziła zapasy żywnościowe dla jeńców. Anna i harcerki były sanitariuszkami, łączniczkami, prowadziły działalność uświadamiania politycznego. W modlitwach Sł. Boża prosiła Królową Pokoju, by młodzi Polacy byli „czerwonymi płatkami róż św. Tereni”, młodzieżą, co myśli, walczy, wierzy”. Pamiętała w modlitwie o walczących na froncie, cierpiących na Syberii czy w Katyniu, prosiła o nawrócenie umierających, wrogów, zdrajców, alkoholików. Pragnęła w przyszłości brać udział w misjach na Wschodzie wśród tych, co nie wiedzą nic o „Świetle”. Gdy dostała pracę w drukarni, zaangażowała się w działalność konspiracyjną; od stycznia 1942 r. do lipca 1944 r. brała udział w tajnym nauczaniu, równocześnie kształtując ducha młodzieży.

     W chwilach przygnębienia pisała w „Dzienniczku”: ”Tak mi czasem na duszy ciężko, ale staram się uśmiechać, wszystko czynić dobrze, chętnie, radośnie. Jestem jakaś taka strasznie oziębła, nic mnie nie cieszy. Boże, wszystko raczej robię z obowiązku, żeby być korekt.

     A może to jest właśnie miłość Boża?” Wiara dodawała sił – w notatkach rekolekcyjnych z 1939 r. Anna postanawia: „Chcę być bohaterką... Niebo wielkie, piękne, moje...Chciałabym wykorzenić wszystkie moje wady, a przede wszystkim samolubstwo, opryskliwość. Siła woli... Trzeba sobie raz powiedzieć: muszę. Charakter jest to silna, mocna i nierozerwalna wola w kierunku dobra, piękna, prawdy, ofiary i miłości. W pokusach - nie! W natchnieniach – tak! Nie wolno być miernotą – tylko mocnym człowiekiem. Do Nieba miernoty się nie dostaną. Do Nieba idą bohaterowie”.

     W czasie wojny Anna marzyła o studiach, podróżach, pracy dziennikarskiej. W 1945 r. Anna podjęła studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Działała tam w Sodalicji Mariańskiej Akademików, w drużynie harcerskiej „Watra”, organizowała różne spotkania dla studentów o charakterze religijnym, chodziła na kurs katechetyczny. I tu, na studiach zwracała uwagę nie tylko bardzo dobrymi wynikami w zdobywaniu wiedzy, ale również swoją postawą duchową i miłością bliźniego.

     W 1950 r. została nauczycielem języka polskiego w Liceum dla Wychowawczyń Przedszkoli w Jarosławiu. W czasach największego nasilenia stalinizmu w Polsce, walki z Bogiem i Kościołem, Anna od początku pracy spotykała się z wieloma trudnościami i przykrościami ze strony władz szkolnych i SB. Pracowała z oddaniem i poświęcała swój wolny czas uczennicom. Opiekowała się nimi jak matka, dbała o to, by te biedniejsze miały co jeść, troszczyła się o te, co mieszkały na stancjach i w internatach, umiała dostrzec ich kłopoty. Wiele uczennic odwiedzała w szpitalu. Troszczyła się o rodziców, gdy przyjeżdżali z daleka, miała z nimi kontakt.

     W owym czasie uczennicom nie wolno było chodzić do kościoła, ale gdy zaobserwowały codzienny udział Anny we Mszy św. i jej rozmodlenie, nabierały odwagi, by również wstępować do kościoła na modlitwę. P. profesor nauczyła dziewczęta, jak mają się modlić na rozpoczęcie zajęć szkolnych: uczennice stawały w ławkach i każda z nich modliła się w milczeniu; czuwała nad ich katechizacją i rekolekcjami, które organizowała w godzinach wyjścia mieszkających w internacie na miasto. Pod pretekstem wyjścia na spacer, prowadziła je od tyłu klasztoru na nauki i z powrotem odprowadzała do internatu. Prowadziła piękne lekcje o wydźwięku patriotycznym, przygotowywała szkolne akademie, uczyła też higieny i z tego przedmiotu zrobiła zajęcia z przygotowania do życia samodzielnego, dorosłego, była więc niejako prekursorem poradnictwa przedmałżeńskiego. Nie traciła kontaktu z uczennicami, gdy już pracowały, pisała do nich listy, wysyłała książki umacniające w wierze, była przy nich w trudnych chwilach. Obecna była również w więzieniu, wśród uzależnionych; wielu udzielała rady i pomocy.

     Władze raziła religijna postawa Anny, toteż w 1956 r. musiała szkołę opuścić. Pracowała przez dziewięć miesięcy w bibliotece, a w 1958 r. znowu otrzymała pracę jako nauczycielka języka polskiego w Liceum Sztuk Plastycznych w Jarosławiu. Już po roku objęła stanowisko dyrektora szkoły, sprawując nadzór pedagogiczny, wzorowo organizując pracę w szkole i działalność kulturalną w środowisku. Po pięciu latach, ze względu na stan zdrowia, zrezygnowała z tego stanowiska, została wicedyrektorem, a w 1964 r. powróciła całkowicie do pracy polonistycznej. Mając niepospolitą osobowość, autorytet moralny, wypływający z jej ewangelicznej postawy wobec życia, umiała porwać młodzież do pracy nad sobą, do życia wg nauki Chrystusa i Kościoła, wciągnąć do współpracy nauczycieli i rodziców. Potrafiła swoich uczniów zafascynować polską literaturą i kulturą, językiem ojczystym poprzez ciekawe lekcje, zajęcia recytatorskie i teatralne, konkursy, działalność klubu dyskusyjnego, uczyć wzajemnej miłości i szacunku do rzetelnej pracy, a równocześnie apostołowała, wnosząc Boga do szkoły, ewangeliczne orędzie Chrystusa, sama nim żyła i wskazywała je wszystkim jako najwspanialszy program oraz wzór życia, pomagała zagubionym znaleźć drogę do Boga. Na podstawie lektur pokazywała piękne wzory do naśladowania. I sama była pięknym wzorem. Uczyła widzieć brata w każdym człowieku, chciała, by jej uczniowie byli ludźmi o wielkich sercach. Doradzała ludziom, by we wszystkich trudnościach zaufali Najświętszej Maryi Pannie.

     Już tyle łask wyprosiła dla nas Sł. Boża Anna Jenke w życiu osobistym, rodzinnym, zawodowym, społecznym. Jest promieniem rozświetlającym życie, pokazującym piękną drogę do Nieba. W jubileuszowym roku możemy spodziewać się wielu nowych łask wyproszonych przez Sł. Bożą dla naszej Ojczyzny, narodu i rodzin i jeszcze goręcej modlić się o wyniesienie Jej na ołtarze.

Alicja Trześniowska     

 

 

 

Źrodło: Słoneczna Skała. Kwartalnik o wychowaniu. Nr 55 (I-III) 2006 r.

 

 

 


  • "Słoneczna Skała" nr 55 (I-III) 2006 r.
  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej