Ks. Roman Szpakowski SDB
|
Na osobowość każdego człowieka składają się zarówno życie wewnętrzne jak i dzieła zewnętrzne, dokonane przez danego człowieka, które są owocem jego duchowej pracy. Decydującym elementem jest oczywiście wewnętrzne życie duchowe. Stąd właściwie nakreślenie sylwetki duchowej nie jest łatwe, bowiem nikt nie jest w stanie obiektywnie poznać wewnętrznych aktów danego człowieka.
Jakkolwiek niewiele posiadamy świadectw na temat duchowości i życia wewnętrznego br. Stanisława Kubiaka, to niemniej z tego co pozostawił po sobie i co o nim powiedziano, wynika niedwuznacznie, że wezwanie Chrystusa do świętości zgodnie z nakazem własnego sumienia traktował z całym poczuciem odpowiedzialności. Tak więc, można powiedzieć, że sylwetkę duchową br. Stanisława cechowało całkowite oddanie się Bogu. Z pewnością największy wpływ wywarła na jego duchowy profil religijna atmosfera domu, a więc troska rodziców o katolickie wychowanie i urobienie jego duszy w myśl chrześcijańskiej nauki. Podstawy religijności otrzymane w domu rodzinnym w latach młodzieńczych były fundamentem dalszego jego życia chrześcijańskiego i zakonnego.
Bardzo ważną rolę na ukształtowanie jego sylwetki duchowej miały takie czynniki jak modlitwa i sakramenty święte. Gdy do tego doda się jego wysiłki nad urobieniem swego wnętrza, pracę nad sobą, przezwyciężanie siebie nawet w drobnych ludzkich słabościach, mamy wtedy właściwy obraz „człowieka Bożego”.
Nie ulega żadnej wątpliwości, że br. S. Kubiak pragnął urzeczywistnić w całej pełni marzenie swego życia, jakim był ideał zakonny. Jego głębokie zjednoczenie z Bogiem, przesycone wiarę, nadzieją i miłością, i oparte na cnotach kardynalnych: roztropności, sprawiedliwości, umiarkowania i męstwa - dzięki którym budował w swej duszy gmach autentycznej postawy chrześcijanina, przyczyniło się do utrwalenia jego powołania zakonnego.
Podstawą, na której budował to powołanie była przede wszystkim wiara. Ten skarb wiary otrzymany od Ducha Świętego na chrzcie św., ugruntowany i pogłębiony w rodzinie, zachował nienaruszony przez całe życie. Odchodząc z domu rodzinnego jako 15-letni chłopiec, nie zatracił swojej wiary na obczyźnie, wręcz przeciwnie ugruntował ją i ubogacił odkrywając w sobie powołanie do życia zakonnego1. Był człowiekiem głęboko wierzącym. Jego postawa moralna była nacechowana żywą wiarą. Dało się to przede wszystkim zauważyć w czasie jego choroby, w rozmaitych doświadczeniach i trudnościach. W każdej sytuacji odznaczał się równowagą ducha, poddaniem woli Bożej. Cierpliwe znoszenie trudności i różnych bolesnych ciosów, ciągła modlitwa świadcząca o jego zjednoczeniu z Bogiem - oto zewnętrzne przejawy jego życia z wiary i wiarą2.
Swoją wiarę starał się ożywiać dzięki nabożeństwom do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz Matki Bożej Bolesnej3. Nic dziwnego, że ten kult Serca Pana Jezusa znalazł swoje miejsce w duchowości Zgromadzenia przezeń założonego. Przy tym trzeba zaznaczyć, że zgodnie z jego apostolskim usposobieniem nie tylko troszczył się o pogłębienie wiary u siebie przez odpowiednią lekturę, rozmyślanie, rachunek sumienia, ale zachęcał słowem i przykładem swe najbliższe otoczenie, zwłaszcza współbraci, przypominając im o regularnym zachowywaniu praktyk pobożności, sam zaś był p pierwszym w ich praktykowaniu. Należał też do tych, którzy umieli podnosić na duchu zbolałe i załamane osoby, budząc w nich wiarę w Boga i dziecięcą ufność. W sposób szczególny odczuwali to chorzy, którymi opiekował się br. Stanisław4. Reasumując, można powiedzieć, że jego wiara była prosta i niemal dziecięca, a równocześnie ufna, pokorna, wytrwała i mężna, nie cofająca się przed niczym, jeśli chodziło o chwałę Bożą i dobro bliźnich.
Nie inaczej było u br. Stanisława Kubiaka z cnotą nadziei, na której opierał swój stosunek do Boga i świata. Różne cierpienia i dolegliwości, jakie stały się jego udziałem niemal od najmłodszych lat, dawały mu bardzo wiele okazji do ćwiczenia się w tej cnocie. Jego „Pamiętnik” na każdej niemalże stronie zawiera wypowiedzi świadczące o tej ufności, zwłaszcza w Boże Miłosierdzie. Już na pierwszych stronach zaznacza, że nigdy nie poddawał się doświadczeniom ducha, złym pokusom, ale zawsze pokładał wielką ufność w Bogu5. Widocznie taka była wola Boża, której zawsze z ufnością się poddawał, by dzięki właśnie tym krzyżom i doświadczeniom hartowała się jego wola, wzmacniała ufność, coraz bardziej dojrzewała jego osobowość.
Wykwitem jego głębokiej wiary i bezgranicznej ufności Bogu była najważniejsza cnota, jaką jest miłość. Brat Stanisław Kubiak przede wszystkim kochał Boga. Wprawdzie niezwykle trudną jest rzeczą przeniknąć w głąb ludzkiego wnętrza, niedostępnego ludzkiemu „szkiełku i oku” i wymykającego się z jego pola widzenia, tylko bowiem sam Bóg zna ludzkie myśli, uczucia i najgłębsze pragnienia ludzkiego serca i tylko On, jako Stwórca i Zbawiciel człowieka, może należycie osądzić każdy jego krok i jego intencje oraz określić stopień miłości ku Niemu. My tylko wnioskujemy o jej natężeniu czy pewnej depresji po zewnętrznych przejawach zachowań człowieka wierzącego w Boga, takich jak praktyki religijne, życie sakramentalne, lektura duchowa. W przypadku brata Stanisława Kubiaka, na podstawie tego co dotychczas powiedziało o nim, należy stwierdzić, że dusza jego była całkowicie rozmiłowana w Bogu i w Nim pogrążona6.
Nigdy z jego ust nie padło żadne słowo, w którym by doszły do głosu niezadowolenie, małoduszność czy lekceważenie Imienia Bożego. O Panu Bogu wyrażał się zawsze z największą czcią i miłością. Sprawa chwalby i chwały Bożej nie tylko leżała mu na sercu, lecz była przedmiotem jego postępowania, zawsze zgodnego z głosem własnego sumienia i wskazaniami wiary. Świadomość, że jego najpierwszym obowiązkiem jest miłość Boga i tego wszystkiego, co się z nią wiąże, sprawiała mu ogromne zadowolenie i duchową radość - nawet wówczas - gdy niejednokrotnie trzeba było cierpieć oraz znosić w duchu pokory i pogodzenia się z wolą Bożą najróżniejsze doświadczenia życiowe7.
To rozmiłowanie w Bogu i w Jego tajemnicach znajdowało swoje uzupełnienie i szczególną wymowę w drugim przykazaniu miłości - mianowicie w czynieniu dobrze tym wszystkim, którzy się do niego zbliżyli, czy też potrzebowali jego pomocy. Ten rys jego osobowości - wrażliwość na potrzeby i cierpienia drugich - w miarę upływu czasu pogłębiał się i dojrzewał w promieniach łaski Bożej aż do bezinteresownej służby bliźniemu. Z natury pełen dobroci i życzliwości, starał się o to, by w miarę możności przyjść potrzebującym z konkretną pomocą materialną, duchową i moralną8.
Na fundamencie miłości chrześcijańskiej, a także z umiłowania biednych, charakterystycznym jest dla brata Stanisława jeszcze jeden rys miłości, a mianowicie miłość do Ojczyzny. Toteż kiedy nadarza się okazja powrotu do Polski, choć napotyka wiele trudności, nie załamuje się i swoją myśl powrotu urzeczywistnia. Można powiedzieć, że miłość do Ojczyzny postawił wyżej niż posłuszeństwo zakonne, kiedy bowiem władze zakonne w Trewirze nie udzieliły mu pozwolenia na powrót, on wbrew temu wyruszył do swojego kraju9. Ten czyn swój umotywował na jednej ze stronic „Pamiętnika”, że postąpił tak tylko z odczucia wielkiej miłości ku Ojczyźnie, a także, aby w niej ku większej chwale i czci Boga pracować na rzecz ubogich10. Tę swoją miłość ku Ojczyźnie połączył z pragnieniem przeszczepienia zakonu na ziemie polskie, aby w odrodzonym kraju przyjść z pomocą potrzebującym11.
Oprócz praktykowania przez brata Stanisława cnót teologicznych zauważamy także, że starał się wprowadzić w życie cnoty kardynalne. Stanowiły one niejako fundament jego chrześcijańskiej doskonałości, na którym budował całe swoje życie wewnętrzne.
Z nich wysuwa się na pierwszy plan cnota roztropności. Z niej czerpał spokój, rozwagę, poczucie odpowiedzialności, a równocześnie wewnętrzną determinację nie pozwalająca mu na chwiejność w postanowieniach i ostatecznych decyzjach, podejmowanych z uwzględnieniem sytuacji, w jakiej się w danej chwili znajdował12. Ta jego sumienność i odpowiedzialność płynące z roztropności, umacniały go w gorliwości, dynamizowały jego siły duchowe i fizyczne, które nie zawsze mu dopisywały, zwłaszcza gdy chodzi o jego zdrowie. A przecież nie rezygnował z raz obranego przez siebie kierunku dążenia do doskonałości, zgodnie z Chrystusowym wezwaniem.
Brat Stanisław odznaczał się także cnotą sprawiedliwości. Idąc za jej wskazaniami pragnął oddać każdemu, co mu się należało, zwłaszcza gdy chodziło o kogoś, kto liczył na jego pomoc i opiekę. Właśnie w imię tej zasady zawartej w przekonaniu miłości Boga i bliźniego, starał się, aby przede wszystkim w niczym nie umniejszyć chwały Boga13.
Cnota sprawiedliwości kazała mu czuwać nad sobą, zdobywać się na niejedną ofiarę, aby pod każdym względem nie uchybić swemu Stwórcy i Panu, lecz pozostać Mu wiernym aż do końca. Ta sama cnota wyzwoliła w jego duszy żywe uczucie wdzięczności za wszystkie dobrodziejstwa i łaski, jakimi obsypywał go dobry Bóg - nawet wtedy gdy trzeba było cierpieć i upokarzać się, przeżywać niejedną tragedię, spowodowaną bólem lub nieporozumieniem14.
Z ducha sprawiedliwości wyrósł jego wielki szacunek dla każdego człowieka, toteż szanował prawa innych i nikogo nie krzywdził. Był na wskroś szlachetnym człowiekiem, zresztą to wypływało na pewno z prawości jego charakteru, ukształtowanego pod wpływem przykładu własnych rodziców, w promieniach Bożej łaski i dzięki pracy wewnętrznej15.
Z tej wielkiej cnoty sprawiedliwości jak ze źródła rodziła się jeszcze inna cnota, jakże rzadka u wielu ludzi, a równocześnie świadcząca o wielkoduszności br. Stanisława - piękna cnota wdzięczności, którą obejmował na pierwszym miejscu Boga i Kościół, a następnie ludzi. On nią żył, w niej widział sens życia w łasce, w zjednoczeniu z Bogiem. Ona stanowiła niejako integralną cząstkę jego bogatej osobowości, źródło apostolskich porywów, tajemnicę jego entuzjazmu dla Bożej sprawy, w duchu całkowitej ofiary i poświęcenia. Dla niego wdzięczność była synonimem miłości, wierności i oddania. Świadomy jej ważności w swoim życiu okazywał szczerą wdzięczność tym wszystkim, którzy w jakikolwiek sposób śpieszyli mu z pomocą lub wyświadczyli choćby jakieś nieznane dobro16.
Przy nakreśleniu duchowego profilu br. Stanisława nie można pominąć cnoty wstrzemięźliwości, z której wypłynęła umiejętność opanowania samego siebie, umartwienia, wyrzeczenia się różnych rzeczy. Z niej też płynęła skromność, dyskrecja i powściągliwość. Kochał ubóstwo17.
Zwornikiem wszystkich cnót przejawiających się w życiu brata Stanisława była na pewno cnota męstwa. Ten dar Ducha Świętego, decydujący o postępie duchowym, zdynamizował jego wolę, uzdalniając ją do kierowania się duchem ofiary, zaparcia, poświęcenia. Jakkolwiek br. Stanisław pod względem fizycznym był o konstrukcji przeciętnej i chorowitym w późniejszych latach swego życia, miał jednak silnego ducha, ożywiającego i podtrzymywanego łaską Bożą. To dało się wyraźnie stwierdzić w różnych sytuacjach życiowych, jakie przeżywał - a były one naprawdę trudne i wymagające wielkiej odporności fizycznej i psychicznej. Ta moc ducha pozwoliła mu jednak je przezwyciężyć. Toteż nigdy nie załamywał się duchowo, mimo iż musiał wiele wycierpieć. Cierpienie było dla niego twardym nowicjatem własnego uświęcenia.
Tak ukształtowana jego osobowość chrześcijańska była podstawą także jego postawy zakonnej. Wszystkie te cnoty, teologiczne i kardynalne, widoczne w jego życiu chrześcijańskim przejawiały się także w życiu zakonnym. Na szczególne podkreślenie zasługuje jeszcze jego głębokie przywiązanie do powołania zakonnego. Uwidacznia się to w fakcie jego powrotu do zakonu w Trewirze, kiedy musiał przerwać postulat ze względu na wezwanie do służby wojskowej, a także w tym, iż pragnąwszy powrócić do Polski, odszedł z Trewiru dopiero po uzyskaniu przynajmniej ustnego pozwolenia od biskupa. W swoim „Pamiętniku” bardzo często podkreślał, iż był szczęśliwy w swoim powołaniu zakonnym. Swoich zaś współbraci upomniał, aby szanowali swoje powołanie, aby byli za nie wdzięczni Bogu18.
W życiu zakonnym szczególny nacisk kładł na karność zakonną, na zachowanie Reguł. Wymagał bardzo wiele od siebie, ale także był wymagającym w stosunku do innych braci. Bardzo dużą uwagę zwracał na posłuszeństwo, o którym dość często przypominał braciom19. Jeżeli udzielał uwag, napomnień czy tylko porad, to zawsze kierował się myślą, aby bracia byli dobrymi zakonnikami20.
Stanisław Kubiak, choć był jednostką nie wybijającą się spośród innych współbraci, nie zwracającą na siebie uwagi, jednak w całym swoim życiu pragnął być wiernym swemu chrześcijańskiemu i zakonnemu powołaniu, oddając się całkowicie na służbę Bogu, Kościołowi i ludziom, która znalazła swój wyraz w założeniu przez niego nowej rodziny zakonnej21.
Ks. Roman Szpakowski SDB
Przypisy:
1