Urodzona w Szwecji, w rodzinie luterańskiej, mając 18 lat emigruje do Ameryki, by pomóc ekonomicznie swojej rodzinie. Tu w szpitalu Rosevelt, pracując jako pielęgniarka, widzi bezmiar cierpień i chorób. Wzorem swojej rodaczki, św. Brygidy, całkowicie poświęca się ideałom, które wyznaje. Istotnym motywem pozostaje miłość ku ukrzyżowanemu Chrystusowi, który wzkazuje jej kierunek wszystkich wysiłków podejmowanych w celu służby dziełu pojednania całego rodzaju ludzkiego. Na tej drodze realizuje także samą siebie. Nawraca się na wiarę katolicką w dniu 15 sierpnia 1902 r. Następnie pokonując wiele przeszkód, a także ciężką chorobę przyjmuje habit brygidzki w domu św. Brygidy w Rzymie, zajmowanym wtedy przez Zakon Karmelitański. Pod natchnieniem Ducha Świętego funduje nową gałąź Zakonu św. Brygidy. Mając na uwadze znaki czasu nowe zgromadzenie pozostaje wierne tradycji brygidzkiej. Z kontemplacją i uroczystą celebracją liturgii wiąże apostolat na rzecz pojednania w Kościele powszechnym. Dobrze zakorzeniona w starym pniu brygidzkim nowa gałąź zaczyna żyć ku chwale Bożej 8 września 1911 r. i ostatecznie zostaje aprobowana przez Stolicę Apostolską 2 grudnia 1940 r. Ulubionym zwrotem w ustach Matki Elżbiety było określenie, że w tym nowym organizmie, jakim jest założony przez nią Zakon płynie krew św. Brygidy. Dzisiaj domy Instytutu, któremu początek dała Elżbieta Hesselblad obejmują w Europie: Szwecję, Finlandię, Estonię, Polskę, Anglię, Szwajcarię i Włochy; w Azji: Indie oraz w Ameryce: Meksyk i USA.
5 lipca 1988 r. w Wikariacie Miasta Rzymu przyjęto sprawę beatyfikacji Służebnicy Bożej Matki Elżbiety. Zmarła ona w Rzymie 24 kwietnia 1957 r. w opinii świętości. Pozostawiła po sobie pamięć jako wybitna córka Kościoła. Przez swą głęboką wiarę, pokorę i miłość pozostaje dla nas wiarygodnym świadkiem wartości ewangelicznych oraz trwale wpisuje się we współczesną historię Kościoła.
Maria Elżbieta Hesselblad w wieku 33 lat decyduje się opuścić Amerykę i wyjechać do Europy wraz ze swoimi przyjaciółkami Maria i Emmą Cisneros, 25 lutego 1903 r. Do Rzymu przybywają w pierwszej połowie marca. Najpierw zwiedzają bazylikę św. Piotra. Przewodnik proponuje im przejście przez Campo di Fiori, aby dotrzeć do Piazza Farnese. Maria spoglądając na prawą stronę placu woła: "Dom, Dom świętej Brygidy". Był to dom z niewielkim kościołem, który jako dziecko widziała we śnie. Maria weszła do kościoła w którym był wystawiony Najśw. Sakrament, a z chóru dochodził śpiew chorału gregoriańskiego.
Natychmiast po tej wizycie usłyszała głos, który jej mówił: "Tutaj jest miejsce, w którym chcę abyś mi służyła". Wiele razy w ciągu swojego pobytu w Rzymie, Maria wracała do kościoła św. Brygidy. Spędzając długie godziny na modlitwie, ponownie usłyszała głos, który mówił: "Tutaj jest to miejsce gdzie musisz pracować dla Boga. Czy nie jest to dla ciebie wystarczająco jasne?"
Maria pisze w swoim dzienniku:
W czasie drogi powrotnej do Anglii, zatrzymałyśmy się w Genewie, gdzie zwiedziłyśmy słynny cmentarz, szpital św. Katarzyny i kilka kościołów. Za każdym razem, kiedy wchodziłam do kościoła z wystawionym Najśw. Sakramentem, słyszałam głos mówiący mi: Wróć do Rzymu.
Moja dusza była przepełniona trwogą. Doszłam do pokoju, uklękłam i pogrążyłam się w modlitwie, aby uwolnić się od iluzji. Podczas modlitwy wydawało mi się jakby wszystkie moje myśli zniknęły i zobaczyłam siebie ubraną w szary habit stojącą przy oknie w Domu św. Brygidy w Rzymie.
Ujrzałam zranione ręce, które podtrzymywały krzyż i podawały mi go. Przez chwilę odczułam strach, ale później wyciągnęłam ręce, aby przyjąć krzyż, mówiąc: Niech się spełni wola Twoja. To jest wszystko czego szukam".
Maria postanowiła jeszcze raz odwiedzić swoją rodzinę w Szwecji. W swoim dzienniku odnotowuje takie oto wydarzenie:
"Ponawiałam wciąż wysiłek aby oddalić od siebie myśl o Domu św. Brygidy w Rzymie. Pragnęłam myśleć tylko o pięknym krajobrazie, który mnie otaczał. Modliłam się ciągle o poznanie i wypełnienie woli Bożej. Walka w mojej duszy była tak silna, iż nie mogłam jej znieść jak tylko z pomocą łaski Pana. Nigdy nie rozstawałam się z różańcem: wiele spacerowałam po lesie, modląc się całymi godzinami.
Stało się dla mnie coraz bardziej oczywistym, że muszę odpowiedzieć na zaproszenie Pana: Idź, sprzedaj, co posiadasz i rozdaj ubogim, potem przyjdź i chodź za mną."
Po roku pracy jako pielęgniarka w jednym ze szpitali w Ameryce, Maria mogła zrealizować swój sen: 25 marca 1904 przybyła do Rzymu, do Domu św. Brygidy z myślą, aby pozostać w nim do śmierci.
|