Nagroda im. Sługi Bożego
Jerzego Ciesielskiego - ojca rodziny
2008 r.

 

.

 

Rodzina to moje hobby
Z profesorem Włodzimierzem Bojarskim
- laureatem nagrody im. Sługi Bożego Jerzego Ciesielskiego - ojca rodziny, rozmawia Jan Rymski

 

     - Rozmowę naszą zacznijmy od przedstawienia Pana rodziny. Początek stanowiło zawarcie sakramentu małżeństwa. Kiedy odpowiedział Pan "tak" na pytanie kapłana: "Włodzimierzu, czy chcesz...?".

     - To był piękny dzień św. Franciszka z Asyżu, 4 października 1953 r. W następnych latach Pan Bóg obdarzył nas pięciorgiem dzieci i dziewięciorgiem wnucząt.

     - Jest Pan mężem, ojcem, dziadkiem. W jakiej roli czuje się Pan najlepiej?

     - Zapewne najlepiej czułem się w roli ojca (piątki dzieci), a teraz dziadka (trzech wnuków). Natomiast mniej - w roli dziadka sześciu wnuczek.

     - W opracowaniu "Współcześni uczeni polscy - słownik biograficzny" wydanym w 2006 r. na pytanie o hobby wymienił Pan cztery obszary tego angażowania się, ale na pierwszym miejscu umieścił Pan rodzinę. W jakim sensie rodzina jest dla Pana hobby?

     - Rodzinie starałem się poświęcać prawie cały wolny czas, inicjując i organizując wspólne zajęcia, różne zabawy (np. wykonywanie figurek z żołędzi, latawce, gry domowe i terenowe), spacery (np. na kaczeńce), uroczystości (przygotowanie miniwystępów dzieci, jasełek rodzinnych, święconego) i wycieczki. Wakacje staraliśmy się urządzać wspólnie z innymi rodzinami, aby dla większej gromadki dzieci w duchu harcerskim organizować gry, wycieczki, ogniska. Opracowałem kronikę i albumy rodzinne. Zajmowałem się też naprawami oraz wytwarzaniem i przerabianiem drobnych sprzętów domowych. Ostatnio z najmłodszymi wnukami zwiedziliśmy cegielnię i byliśmy nawet w gorącym piecu, odkryliśmy przeprawę przez rzeczkę, a także wykonaliśmy stołeczek do kominka. Wybieramy się do Teatru Wielkiego na sztukę "Dziadek do orzechów".

     - Pana aktywność naukowa opisywana jest określeniami: energetyka, ekonomia, politologia. Jeśli powiązanie problemowe dwóch pierwszych łatwo sobie wytłumaczyć, to już politologia jest w najlepszym razie luźno z nimi związana. Skąd więc u Pana zainteresowanie politologią?

     - Moim podstawowym zainteresowaniem była i pozostaje gospodarka narodowa. Działalność naukową sensu stricto uprawiałem przy okazji (m. in. tak powstały pierwsze podręczniki z technicznej teorii niezawodności i z teorii systemów). Zapewnienie właściwej użyteczności publicznej przez energetykę (i niektóre inne systemy gospodarcze) wymaga odpowiedniej polityki gospodarczej państwa. Drugi wątek politycznych zainteresowań dotyczył dawnych i współczesnych stosunków Polski z Ukrainą, Białorusią, Litwą i Rosją. Trzeci wynikał z mojego udziału w pracach różnych komisji rządowych oraz z podjęcia obowiązków senatora RP pierwszej kadencji. To prowadziło mnie do polityki i politologii.

     - Pozostańmy jeszcze przy "polach aktywności naukowej". Pierwsze miejsce w tej działalności zajmuje energetyka. Jakie działania w tym obszarze są według Pana najbardziej efektywne dla Polski, tu i teraz?

     - Rozumiem, że chodzi o najważniejsze sprawy dla Polski. Jest ich kilka:
     1) Zachowanie w ręku państwa polskiego własności głównych elektrowni i sieci oraz zaniechanie rządowego programu ich wyprzedaży podmiotom zagranicznym, głównie niemieckim.
     2) Zaniechanie budowy, za nasze pieniądze, w Polsce lub za granicą, najdroższych zagranicznych elektrowni atomowych, a zaplanowanie budowy w kraju najtańszego następnego kombinatu górniczo-energetycznego, wykorzystującego węgiel brunatny i stworzenie kilkudziesięciu tysięcy nowych miejsc pracy.
     3) Rozwój produkcji w Polsce biopaliw, zwiększenie wydobycia krajowego gazu ziemnego oraz podjęcie programu gazyfikacji węgla.

     - Jako naukowiec nie zamyka się Pan w ściśle zakreślonym obszarze swej dyscypliny naukowej. Wychodzi Pan znacząco poza jego granice, przykładając do innych dziedzin swej aktywności narzędzia i kryteria już wcześniej przez siebie wypracowane. Pozwala to na formułowanie nowych ocen i prognoz w sprawach społecznych, takich jak np. wydatki publiczne, efektywność przedsięwzięć gospodarczych, problemy globalizacji i sprawy rodziny. Skąd u Pana takie szerokie spektrum zainteresowań badawczych?

     - Sprawę moich zainteresowań przedstawiłem w skrócie powyżej. Mogę dodać, że należy do nich także naukoznawstwo i socjologia, bez których szersze rozumienie życia społeczno-gospodarczego i planowanie jego racjonalnego rozwoju nie jest możliwe. Moim ideowym promotorem był Eugeniusz Kwiatkowski, a częściowo także mój stryj Nikodem, przedwojenny absolwent Wyższej Szkoły Nauk Politycznych i kontynuator działalności Szkoły w czasie wojny, w obozie jenieckim oficerów w Woldenbergu.

     - Kiedy nadszedł czas prawie wolnych wyborów w Polsce, został Pan senatorem RP w Senacie I kadencji. Będąc naukowcem, stał się Pan politykiem. Jakie zasadnicze różnice występują w wypełnianiu tych dwóch ról?

     - W moim przypadku różnice nie były zbyt wielkie. W Polskiej Akademii Nauk mój Zakład Problemów Energetyki opracował pierwszą wieloletnią politykę energetyczną państwa oraz współpracował z głównymi organami rządowymi i wieloma instytutami. W latach wcześniejszych byłem głównym autorem dwu paroletnich programów budowy elektrowni w Polsce, a jeszcze wcześniej głównym autorem pierwszego dwudziestoletniego programu gazyfikacji kraju. Jako senator rozwinąłem liczne kontakty w moim okręgu wyborczym (Wałbrzych) i w 1990 r. podjąłem trudny problem zakończenia działalności górniczej w tym zagłębiu (planowane przez Niemców już na lata czterdzieste XX wieku). W senacie zainicjowałem m. in. uznanie suwerenności Ukrainy i nawiązanie współpracy oraz powstrzymanie pewnych nieracjonalnych roszczeń rewindykacyjnych.

     - Nadal aktywnie uczestniczy Pan w życiu kraju. Nad czym obecnie Pan pracuje?

     - W 2006 i 2007 r. opracowałem społecznie dla władz państwowych dwa obszerne studia i ekspertyzy, niestety niewykorzystane, dotyczące:
     1) Możliwości sfinansowania i zorganizowania budowy 3 milionów mieszkań oraz rozwoju przez zatrudnienie,
     2) Szkodliwości budowy dla Polski elektrowni atomowych.
     Ponadto opublikowałem kilkanaście artykułów ekonomicznych i gospodarczych. Obecnie kończę pracę nad książką pt. "Gospodarka dla społeczeństwa". Jeden z podstawowych rozdziałów dotyczy naturalnych potrzeb człowieka, ze szczególnym uwzględnieniem potrzeb psychicznych i roli rodziny w ich zaspokojeniu u dzieci i rodziców. Podkreślam naturalne i niezbywalne prawo człowieka do rodziny i społeczności. Eksponuję problem jakości życia, wartości duchowych i czasu wolnego dla rodziny, i nie tylko. Trochę pracuję ze studentami w Warszawskiej Szkole Zarządzania. Niedawno uczestniczyłem w VII Kongresie Ekonomistów Polskich. Wśród 220 referatów był i mój pt. "Alternatywny paradygmat rozwoju". Dyskusja kongresowa dotyczyła tylko kilku wybranych tematów; w swej wypowiedzi postulowałem podejście wielodyscyplinarne przy analizie i rozwiązywaniu problemów.

     - Czy wcześniej, przed otrzymaniem informacji o przyznaniu Panu nagrody "Źródła", wiedział Pan o Patronie tej nagrody - Słudze Bożym Jerzym Ciesielskim?

     - Niestety, wiem stosunkowo niewiele; przeczytałem jedynie dwa lub trzy artykuły.

     - Dziękuję za rozmowę.

 

 

Rozmowa zamieszczona w Tygodniku Rodzin Katolickich "Źródło", w numerze 7 (842), z dnia 17 lutego 2008 r.

 

 


  • prof. dr hab. Włodzimierz Bojarski - laureat Nagrody im. Sł. B. Jerzego Ciesielskiego - ojca rodziny w 2008 r.