. |
Grał w koszykówkę w zespole Cracovii. Zawodowo uprawiał wioślarstwo. Miał osiągnięcia w dziedzinie konstrukcji żelbetowych i prefabrykowanych. I ciągle dążył do czegoś więcej.
Mowa o Jerzym Ciesielskim (1929-1970), pracowniku Politechniki Krakowskiej, któremu poświęcona jest sala w Instytucie Materiałów i Konstrukcji Budowlanych. Żył całkiem normalnie – uczył się, a później założył rodzinę, pracował, wyjeżdżał na wakacje. Wyróżniało go to, że był świadom celu życia, czyli świętości, do której tak uparcie dążył. A dążył poprzez codzienność. I może właśnie dlatego zapisał się w pamięci.
Krótka biografia
Prawie całe życie mieszkał w Krakowie. Studiował dwa kierunki: dudownictwo na Wydziale Budownictwa Lądowego Wydziałów Politechnicznych (wtedy jeszcze na AGH) i w Studium Wychowania Fizycznego UJ. Pracował w biurze projektowym, był pracownikiem naukowym Politechniki Krakowskiej. Wziął ślub z Danutą Plebańczyk (związek pobłogosławił sam ks. Karol Wojtyła), miał troje dzieci. Jako wykładowca wyjechał na Uniwersytet do Chartumu w Sudanie. Zginął w katastrofie statku na rzece Nil wraz z dwójką dzieci (9.10.1970).
Cel życia
Jako szesnastolatek, tuż po wyzwoleniu Krakowa spod okupacji niemieckiej, Jerzy Ciesielski zaczął prowadzić notatki, które miały mu pomagać w doskonaleniu się. Zapisywał bieżące wydarzenia, plan pracy nad sobą, rachunki sumienia, przemyślenia dotyczące wyboru studiów, pracy zawodowej, małżeństwa czy wychowania dzieci. Jako umysł ścisły musiał mieć jasno wyznaczone reguły i tak postępować, w czym pomagały mu zdolności planowania i organizowania czasu. Dziś Jerzy C. mógłby organizować kursy pt. „Jak dobrze wykorzystać dzień” i prawdopodobnie cieszyłyby się one dużą popularnością.
Gdy miał 22 lata zrobił dokładny rachunek sumienia z przeszłości: „Chodzi o rzecz ważną: cel życia. Jasna sprawa. Celem jest Bóg – dojście do Niego przez doskonalenie się (świętość). Ale jakie to ma mieć praktyczne formy? Na przestrzeni ostatnich 3 lat próbowałem różnych systemów odnoszących się do wybranych zagadnień tego wielkiego problemu.” (Notatki, s. 50)
Ciągle było mu mało, więc szukał dalej. Odkrywał powoli, że to Bóg ma być motorem wszelkich jego działań i czynności podejmowanych w ciągu dnia.
Z notatek:
„Czy nie dobrze byłoby codziennie rano zadawać sobie pytanie: w jaki sposób mam dzisiaj służyć Bogu?” (Notatki, s. 50)
Praca
Bardzo ważną sprawą w jego życiu była praca. Opracował naukowe podstawy obliczeń i technologii wykonawstwa betonowych zbiorników sprężanych odcinkowo. Dodatkowo był znakomitym dydaktykiem, zarówno w Krakowie jak i w Sudanie, gdzie nie było łatwo. Oto wspomnienia jednego ze studentów w Chartumie:
„Na Uniwersytecie, gdzie uczył, od początku doznawał niemałych cierpień ze strony trochę nieufnych studentów muzułmanów. Ale jego stała dyspozycyjność, jego otwartość i dobroć potrafiła ich zdobyć. Drzwi jego pokoju były stale otwarte i studenci mogli wchodzić o każdej porze. Studenci zastanawiali się, czy dla Pana Jerzego jest rzeczą niemożliwą stracić cierpliwość i dodawali: To jest człowiek Boży…”
Małżeństwo
Jerzy starał się każde zadanie wykonywać jak najlepiej, a wcześniej się do niego przygotować. Z małżeństwem też tak było. Najpierw dokładnie się zastanowił, czym ono jest:
„Małżeństwo jest życiem „dwuosobowym”, ale jest po prostu życiem. I niesie w sobie to wszystko, co niesie życie. Troskę o chleb powszedni, o zarobek, pieniądze. Niesie zwycięstwa, sukcesy, powodzenia, ale też porażki, zniechęcenia. Żona musi być towarzyszką życia. Musi rozumieć ideał, kierunek życia męża. Muszą mieć wspólny ideał.”
Inni
„Świętość Jurka to nie czynienie rzeczy nadzwyczajnych, lecz nadzwyczajne przeżywanie codzienności”. Tak podsumowali go dr Stanisław Abramowicz i prof. Bożena Turowska. Nic dodać, nic ująć.
Artykuł zamieszczony na stronie http://www.e-tryby.pl/?p=257.