. |
Modlitwa św. Joanny do Matki BożejO Maryjo, ukrywam się i zawierzam swoje sprawy Twoim matczynym dłoniom, wewnętrznie pewna, że otrzymam to, o co Cię błagam. Ufam Ci, ponieważ jesteś moją słodką Matką, Tobie zawierzam, ponieważ jesteś Matką Jezusa, Tobie się polecam. W zaufaniu tym odpoczywam, uspokojona, że zostałam we wszystkim wysłuchana. Z taką ufnością w sercu pozdrawiam Cię Matko moja, ufności moja. Tobie poświęcam się wewnętrznie, prosząc Cię, abyś pamiętała, że jestem rzeczą i własnością Twoją. Strzeż mnie i bądź mi obroną, o słodka Maryjo i we wszystkich chwilach mego życia Ty sama przedstawiaj mnie Twemu Synowi Jezusowi.
Refleksja: MIŁOŚĆ NARZECZEŃSKA |
CZYSTOŚĆ STAJE SIĘ WOLNOŚCIĄ
Kocham Cię! Jak to łatwo powiedzieć. Myślę, że być powołanym do życia rodzinnego, nie znaczy wcale zaręczyć się w wieku lat czternastu. To byłoby raczej sygnałem alarmowym, że coś jest nie tak. Do życia w rodzinie musisz się przygotować już od teraz - tłumaczyłam dziewczętom z Akcji Katolickiej. Nie można wchodzić na tę drogę, jeśli nie umie się kochać. A kochać, to znaczy pragnšą pracować nad sobšą i pragnąć formacji osoby kochanej. Przezwyciężać własny egoizm oraz dawać się w darze 1.
Podstawową zasadą miłości narzeczeńskiej jest czystość, która ma kierować właściwym i dozwolonym korzystaniem z przyjemności zmysłowych. Nasze ciało jest święte. Nasze ciało jest narzędziem połączonym z duszą dla czynienia dobra. Czystość jest cnotą wynikającą z innych cnót, które prowadzą do zachowania czystości. Jak zachowywać czystość? Otoczyć nasze ciało ogrodzeniem poświęcenia. Czystość staje się piękna. Czystość staje się wolnością 2. Miłość czysta wprowadza nas do nieba.
Z czystości okresu narzeczeństwa zrodzi się czystość małżeńska. Jezus zakróluje nad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem, bo to właśnie On uczy nas prawdziwej miłości. Każda prawdziwa miłość jest odblaskiem miłości Boga. Miłość jest najpiękniejszym doświadczeniem, jakim Pan Bóg obdarzył dusze ludzi 3. l On wytycza, przez swoje prawo i łaskę, granice umiarkowania 4. Dlatego błędem byłoby usuwać z miłości narzeczeńskiej Jezusa. Bóg nie może stać wtedy na uboczu. Albowiem jeśli Pan Bóg stawia na naszej drodze drugą kochającą osobę, to jest to Jego łaska. Pomyśl sam, Piotrze, - pisałam do swojego narzeczonego - Pan Jezus uczynił nam tak wielką łaskę. Jakże wdzięczni powinniśmy Mu być zawsze 5.
Bardzo istotnym momentem okresu narzerzeczeństwa są zaręczyny. Nasze miały miejsce 11 września 1955 r. Czas tak zwanego oficjalnego narzeczeństwa dobrze jest rozpocząć przed Bogiem. My uczyniliśmy to przez Mszę Św. i Komunię w klasztorze Sióstr Kanoniczek. Przyznaję, że nasza radość bycia ze sobą stała się jeszcze obfitsza. Mój Piotr wspomina nawet o swoistym żywiole radości. Stan tej cudownej euforii nie przeszkodził nam jednakże w dalszym przygotowywaniu się do ślubu. Rozmawialiśmy o wszystkim. Jeszcze raz potwierdziłam swoje pragnienie, że chcę uczynić mojego przyszłego męża szczęśliwym i być dla niego taka, jakiej pragnie: dobra, wyrozumiała, gotoes do poświęceń, którego będzie wymagało nasze życie. Śmiadomość, że przyjdą różne kłopoty wzbudzała w nas odpowiedzialność za siebie i nasze plany.
Wśród wielu spraw, najważniejszą była dla mnie troska o stworzenie prawdziwie chrześcijańskiej rodziny. Muszę Ci od razu wyznać - napisałam Piotrowi - że jestem kobietą bardzo łaknącą uczucia. Spotkałam Ciebie i pragnę oddać Ci siebie w całkowitym darze, aby stworzyć prawdziwie chrześcijańską rodzinę 6. Dom i dzieci nie były dla nas tematem tabu. Piotrze, pomyśl o naszym gniazdku rozgrzanym naszymi uczuciami i rozpromienionym przez nasze cudowne dzieciaczki, które Pan Jezus nam ześle. To prawda, że będziemy również doświadczać rozmaitych trudności, lecz jeśli zawsze będziemy szukać dobra, tak jak to czynimy dotychczas, z Bożą pomocą na pewno im wspólnie podołamy 7.
Choć nie mieszkaliśmy blisko siebie, już wówczas starałam się dać świadectwo troski o swojego narzeczonego. Z radością przyjmowałam każde odwiedziny, każde spotkanie, ale starałam się nie myśleć tylko o sobie. Prosiłam go, aby powiedział mi, jaka powinnam być, co powinnam uczynić, żeby był szczęśliwy. Bardzo ufałam Panu Jezusowi i byłam pewna, że On pomoże mi być godną narzeczoną. Po spotkaniach nieraz stawiałam sobie pytanie, czy aby nie byłam zbyt zachłanna, chcąc, aby narzeczony był ze mną jak najdłużej. Przecież pracował tak wiele i potrzebny mu był odpoczynek. Zależało mi na szczerości, więc pisałam mu wprost: Kiedy jesteś zmęczony, nie udawaj przede mną i bez ceregieli powiedz mi, żebym wcześniej puściła Cię do domu. Czy mnie rozumiesz? Jesteś utrudzony z powodu pracy, więc nie chcę, żebym jeszcze ja była dla Ciebie powodem znużenia 8.
To właśnie w okresie narzeczeństwa warto uczyć się wzajemnie upominać. Nie jest to przecież czas rywalizacji o przyszłe wpływy, jak to nieraz sugerują reklamy czy płytkie dowcipy. Narzeczony potraktowany jako dar od Boga może nam pomóc w w pracy nad sobą. Dzięki takiej postawie zrodzi się w nas poczucie wartości i bezpieczeństwa przy drugiej osobie. Będziemy mogli wówczas rozmawiać o swoich troskach, a nawet lękach. W moim przypadku przeżywałam przez jakiś czas pewien dyskomfort po tym, co usłyszałam od mamy Piotra, czyli przyszłej teściowej. Martwiłam się, czy mnie zaakceptuje. l właśnie dzięki szczeremu dialogowi mogłam uspokoić swoje serce i myśli.
Miłość narzeczeńska wyraża się także przez wdzięczność. Nie chodzi jedynie o wielkie przysługi czy prezenty. Bądźmy wdzięczni za każde spotkanie, za najmniejszy drobiazg, otrzymaną fotografię, napisany list, no i - oczywiście - pierścionek zaręczynowy. Wszystkie te gesty miłości traktujmy jako dar otrzymany darmo. Nie wolno pozwolić, aby w naszą relację wkradła się pokusa czegoś za coś. Osobiście dbałam o to bardzo, aby na przykład nie stawiać Piotrowi warunku, że musi odpisać na każdy mój list. On i tak pisał, ale ufam, iż nie był pod presją moich oczekiwań.
0 tym, jak długo trwa okres narzeczeństwa, każdy decyduje indywidualnie. Nie powinien chyba jednak trwać zbyt długo. My czekaliśmy na ślub z wielkim utęsknieniem. Czułam, że mój Piotr jest przy mnie wszędzie. Tak było w tamtych dniach i tak już pozostało na zawsze. Myślałam o nim od samego rana, idąc na Mszę Św., wypełniając swoje obowiązki i kładąc się spać. Jedność duchowa przekonywała mnie, że jesteśmy już przygotowani do sakramentu małżeństwa, który traktowałam jako Sakrament Miłości.
Tuż przed ślubem odprawiliśmy razem (choć fizycznie osobno) tzw. Triduum. W dniach 21, 22, 23 września chodziliśmy na Mszę Św. i przyjmowaliśmy Komunię Św. w dwóch różnych świątyniach. Obydwie świątynie były poświęcone Matce Najświętszej, dlatego miałam przekonanie, że i Maryja połączy nasze modlitwy i pragnienia, a ponieważ jedność to siła, więc Jezus nie będzie mógł nas nie wysłuchać i nie wspomóc 9. To bardzo ważne, aby narzeczeni, na wzór pary młodej z Kany Galilejskiej, zapraszali do siebie Maryję.
Czas przygotowania do uroczystości ślubnych to również chwile związane z zakupami, przymiarkami, planami, jakie zakupimy meble, jak urządzimy mieszkanie. Nie dajmy się jednak temu wszystkiemu zwariować. Sprawy materialne nie mogą przysłonić przygotowania duchowego.
Oprac. ks. Piotr Gąsior
Przypisy:
1
Artykuł zamieszczony w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 30, z dnia 25 lipca 2004 r.