|
13 czerwca 1999 roku Ojciec Święty Jan Paweł II podczas Mszy św. w Warszawie beatyfikował w grupie 108 polskich męczenników II wojny światowej Natalię Tułasiewiczównę (1906-1945), polonistkę, absolwentkę Uniwersytetu Poznańskiego.
Urodzona w Rzeszowie pod zaborem austriackim, wnuczka krakowskiego profesora gimnazjalnego, córka urzędnika państwowego a jednocześnie aktora i reżysera polskich sztuk w amatorskich teatrach Sokoła, wychowana została w patriotycznej i pobożnej rodzinie. W młodość wkroczyła w atmosferze entuzjazmu z odzyskania niepodległości, który naznaczył jej studia i pracę zawodową. Wraz z rodziną przeniosła się w 1920 r. do Poznania, gdzie przybysze z Galicji aktywnie współtworzyli nową elitę urzędniczą i inteligencką, współdziałali przy repolonizacji szkolnictwa i kultury. Studia ówczesne zostawiały dużą swobodę: Natalia ujawniała wyraźne zainteresowania filozofią, sztuką, psychologią. Należała do drugiego rocznika, który zreformowane studia kończył dyplomem magisterskim. Fragmenty jej pracy Mickiewicz a muzyka pisanej u prof. Romana Pollaka, obronionej w r. 1932 na bardzo dobrze, były drukowane w fachowym czasopiśmie.
Wykształcona pod kierunkiem zamiłowanego pedagoga, jakim był Pollak, została sumiennym i twórczym nauczycielem. Otrzymała posadę w renomowanej prywatnej szkole powszechnej pw. św. Kazimierza, gdzie przygotowywała spektakle szkolne, referaty na konferencje pedagogiczne, wprowadzała innowacje, eksperymentowała... Mistrz zaszczepił jej stałe dążenie do samokształcenia: w 1936 r. zdała bardzo dobrze egzamin państwowy na nauczycieli szkół średnich i przeszła do pracy w gimnazjum Urszulanek Unii Rzymskiej. Należała do Towarzystwa Nauczycieli Szkół Średnich i Wyższych, podtrzymywała kontakty z Uniwersytetem. W 1938 r. planowała doktorat o wybitnym dramatopisarzu katolickim swych czasów, K. H. Rostworowskim.
Wrażliwa artystycznie, kształcona jako skrzypaczka, z powodu wątłego zdrowia musiała poprzestać na grze amatorskiej i... studiach muzykologicznych. Poetka, aktywna w sekcji twórczości własnej Koła Polonistów, próbę debiutu podjęła w poznańskiej prasie katolickiej dopiero w latach 1938 i 1939.
W Sodalicji Mariańskiej od swych lat szkolnych pełniła co jakiś czas rolę prelegentki. Mówiła o polskich świętych, o świętości świeckich, o kanonizacji Andrzeja Boboli w Rzymie, w której uczestniczyła. Stale zajęta lekturą, potrafiła wszak dostrzec potrzeby innych. Umiała słuchać i radzić. Służyła drugim przede wszystkim słowem i Słowu Wcielonemu - Chrystusowi.
Zapatrzona w świętych artystów (św. Franciszka, Brata Alberta, Teresę z Avila i Jana od Krzyża), przejęta ideą apostolstwa świeckich, ascezy pozytywnej, w zachwycie nad dziełem stworzenia i w radości życia, niestrudzenie, samodzielnie i odważnie szukała swej własnej drogi ku świętości. W 1939 roku notowała: "Jezu, z Tobą gotowa jestem iść na Kalwarię". W pierwszych dniach okupacji zorganizowała "szkołę podwórkową" na poznańskim Łazarzu; w Krakowie, gdzie znalazła się po wysiedleniu rodziny z Poznania, podjęła pracę w tajnym nauczaniu. Dojrzewała do decyzji dobrowolnego wyjazdu z konspiracyjną misją na roboty przymusowe do Niemiec. Odwiedzała swe byłe uczennice: "Chcę (...) rozbudzić w nich zamiłowanie do wiedzy, dopomóc (...), by ich wojna nie wyjałowiła z poczucia piękna i dobra".
Przygotowywała się wewnętrznie na wypadek męczeństwa i konieczności złożenia ofiary z życia. Jako wolontariuszka, pełnomocnik Rządu Londyńskiego, odpowiadając na apel organizacji podziemnej "Zachód", po przeszkoleniu w Laskach pod Warszawą przydzielona do pracy w komórce "Kopalnia" (vel "Kaplica" bądź "Studnia"), w sierpniu 1943 r. wyjechała do Hanoweru, by wśród robotnic przymusowych, głównie Polek, nieść otuchę i oświatę, posługę religijną i nadzieję na wolność, przygotowywać je do dnia jej odzyskania. Po ośmiu miesiącach efektywnej działalności została zdekonspirowana przez nieostrożność kuriera. Aresztowana, pięć miesięcy spędziła w więzieniach w Hanowerze i Kolonii, niezłomnie milcząc w śledztwie. W końcu odesłana do obozu koncentracyjnego w Ravensbrück, gdzie - coraz bardziej chora i wycieńczona - jeszcze robiła powtórki do "małej matury" z gimnazjalistkami, które znalazły się w rewirze obok niej po Powstaniu Warszawskim, dyktowała listy lektur, recytowała i pisała wiersze, opowiadała książki, filmy i sztuki. Marzyła o pracy apostolskiej poprzez radio po wojnie i o wydaniu tomiku swej poezji, o dalszej pracy literackiej i czwartku literackim w Pałacu Działyńskich... Wyselekcjonowana do gazu, została przez współwięźniarki wyciągnięta z "transportu". Jednak w marcu 1945 trudno było ukryć, że nie może już chodzić o własnych siłach - podczas kolejnej, ostatniej już selekcji w Ravensbrück, w Wielki Piątek, została przeznaczona na śmierć w komorze i - całkowicie od lat oddana Bogu, zjednoczona z Chrystusem - zginęła tuż przed wyzwoleniem obozu...
Przemyśleniami swymi - potwierdzanymi życiem - wyprzedzała oficjalne deklaracje Kościoła (Provida Mater 1947, dokumenty Soboru Watykańskiego II) na temat świeckiego apostolstwa miłości, humanizmu chrześcijańskiego, zobowiązań inteligencji wobec świata pracy, roli Słowiańszczyzny w głoszeniu pokojowego współistnienia narodów chrześcijańskich...
oprac. Barbara Judkowiak
Artykuł zamieszczono w Tygodniku Rodzin Katolickich "Źródło", w numerze 27 (702) z dnia 12 czerwca 2006 r.