Kościół Niezłomny

 

.

 

s. Janina Cyburt

 

Aresztowana za antysowiecki wiersz ucznia
S. Zofia Kowalska (1907-1997) ze Zgromadzenia Sióstr Służek NMP Niepokalanej

 


   "Żegnam Cię, droga Profesorko, i dziękuję za Twoją piękną postawę patriotyczną! (...) Odsiedziałaś wyrok w więzieniu, ale nas wszystkich nauczyłaś, jak się kocha Polskę. (...) Myślę, droga Profesorko, żeśmy Cię nie zawiedli, bo niektórzy z Twoich wychowanków poszli w Twoje ślady i też zakosztowali więzienia w Polsce Ludowej za wierność Bogu i Ojczyźnie!" - tak żegnał s. Zofię Kowalską w dniu pogrzebu jej uczeń ks. infułat Józef Wójcik, wielokrotnie więziony w czasach PRL za obronę krzyża i jedności Kościoła katolickiego.

Zofia Kowalska urodziła się 16 stycznia 1907 r. w Przysusze, pow. Opoczno. Do szkoły podstawowej uczęszczała w rodzinnym mieście, a następnie podjęła naukę w seminarium nauczycielskim prowadzonym przez Zgromadzenie Sióstr Służek NMP Niepokalanej w miejscowości Mariówka Opoczyńska, w pobliżu Przysuchy. Po jego ukończeniu i po trzech latach praktyki nauczycielskiej Zofia wstąpiła do tegoż zgromadzenia. Pierwszą profesję zakonną złożyła 16 kwietnia 1937 roku. Pracowała w szkołach zgromadzenia w Mariówce jako wychowawczyni, a następnie jako nauczycielka.


   Mariówka stała się schronieniem...

   Podczas okupacji niemieckiej s. Zofia opiekowała się dziećmi, które w czasie wojny zostały pozbawione domu, często również straciły rodziców i z tego powodu znalazły schronienie w Mariówce. Siostra Zofia poświęcała wiele czasu wychowaniu religijnemu tych dzieci i rozbudzaniu w nich uczuć patriotycznych. Dbała również o potrzeby osób wysiedlonych, których przygarnęła wspólnota zakonna w Mariówce, dzieląc się z nimi sercem i chlebem. Innym zadaniem s. Zofii było nauczanie na tajnych kompletach na poziomie szkoły podstawowej i średniej, aż do matury włącznie; zadaniem szczególnie niebezpiecznym, gdyż w Mariówce przez cały czas okupacji stacjonowało wojsko niemieckie. Jak wynika z późniejszej korespondencji prowadzonej między zgromadzeniem a osobami, które w czasie wojny otrzymały pomoc w Mariówce, s. Zofia postrzegana była jako "wyjątkowo serdeczna, opiekuńcza, wyczuwająca potrzeby każdego, wprost odgadująca życzenia ludzi (...)". W jednej z notatek archiwum zakonnego zapisano też, że "bardzo dyskretnie i subtelnie załatwiała wiele spraw, aby nie urazić ambicji ludzi zdanych na cudzą łaskę".


   Prowokacja na lekcji geografii

   Po wojnie, w 1945 r., w Mariówce otwarte zostały dwie szkoły: koedukacyjne gimnazjum i liceum ogólnokształcące. Siostrze Zofii powierzono naukę geografii i przyrody oraz wychowawstwo w internacie oraz w szkole. Opiekowała się również sklepikiem i kwiatami, które zdobiły budynek szkolny. W dzieło wychowania młodych wkładała dużo czasu i serca. Miała pozytywny wpływ na młodzież, która chętnie włączała się w prace organizowane przez nią na terenie szkoły. Świadczą o tym listy byłych wychowanków, którzy podziwiali w nich s. Zofię jako "nieocenioną opiekunkę i kierowniczkę ich młodych lat".
   Jednak rządząca w Polsce powojennej Polska Zjednoczona Partia Robotnicza dążyła do likwidacji szkół katolickich i zakonnych. A ponieważ szkoła w Mariówce długo opierała się naciskom, szukano pretekstu, aby doprowadzić do zamknięcia tej placówki. 29 listopada 1950 r. w liceum na lekcji geografii prowadzonej przez s. Kowalską jeden z uczniów wygłosił wiersz o wymowie antysowieckiej (jest bardzo prawdopodobne, że został skłoniony do tego przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa). Jeszcze tego samego dnia s. Zofia została aresztowana oraz przesłuchana w gminie Goździków, a następnie przewieziona do Kielc i osadzona w tamtejszym więzieniu Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego. Przebywała w celi razem z więźniarkami skazanymi za przestępstwa kryminalne. Zarzucono jej, że reakcja na wystąpienie ucznia była zbyt łagodna; źle oceniono także brak natychmiastowego zgłoszenia o incydencie do UB. W toku śledztwa przesłuchiwano również uczniów "aktywistów" sympatyzujących z władzami komunistycznymi.


   Misja wśród więźniarek

   W późniejszych relacjach na temat swojego pobytu w więzieniu s. Zofia podkreślała pozytywną stronę sytuacji, w jakiej się wówczas znalazła. Uważała, że była potrzebna więźniarkom, które zwierzały się jej, rozmawiały z nią o błędnych wyborach moralnych, które stały się przyczyną ich aresztowania, chętnie uczyły się modlitw, których wcześniej nie znały. Siostra Zofia wyjaśniała im wiele spraw i udzielała porad.
   W sprawie uwolnienia s. Zofii Kowalskiej interweniowali u ministra oświaty rodzice uczniów, władze lokalne, ks. bp Zygmunt Choromański, sekretarz Konferencji Episkopatu Polski, i ks. bp Franciszek Jop, biskup pomocniczy w Sandomierzu. Po przeszło czteromiesięcznym pobycie w więzieniu s. Zofia została zwolniona 7 kwietnia 1951 roku.
   Dzień powrotu s. Kowalskiej do Mariówki wywołał szczególne poruszenie wśród młodzieży szkolnej. Na wiadomość, że "tym" pociągiem przybywa ona na miejscową stacyjkę kolejową, młodzież pobiegła na przełaj, przez pola, aby z radością powitać swoją nauczycielkę. Witano ją "jak bohatera narodowego", jako tę, która dała swoim uczniom "praktyczną lekcję patriotyzmu". Rozprawa sądowa odbyła się w Kielcach dopiero 2 października 1951 roku. Siostra Kowalska odpowiadała z wolnej stopy i została uniewinniona.
   Podtrzymano jednak zawieszenie w czynnościach służbowych. Nie mogła już wrócić do szkoły w charakterze nauczycielki.


   Uczyła, jak kochać Polskę

   Siostra Zofia Kowalska pełniła różne odpowiedzialne funkcje w zgromadzeniu, m.in. przełożonej prowincjalnej, mistrzyni nowicjatu czy zastępczyni przełożonej generalnej. Jak zapisano w archiwum zakonnym, "na każdym stanowisku czuła się dobrze i sumiennie wypełniała powierzone jej zadania. Zawsze dziękowała Bogu za Jego dobroć oraz za siostry, z którymi pracowała. Już wcześniej napisała w swoim życiorysie, że pragnie jak najmniej kłopotu sprawiać siostrom swoją chorobą, ale zgadza się z wolą Bożą i wszystko przyjmuje z ręki Najlepszego Ojca w niebie. 'Pragnę ofiarować to, co mnie spotka, i co będę musiała przecierpieć jako pokutę'".
   Siostra Zofia Kowalska zmarła 20 marca 1997 r. w Mariówce. Podczas jej pogrzebu przemówienie pożegnalne wygłosił ks. infułat Józef Wójcik, uczeń i naśladowca siostry Zofii, niezłomny kapłan, wielokrotnie więziony w czasach PRL. Powiedział wówczas m. in.: "Żegnam Cię, droga Profesorko, i dziękuję za Twoją piękną postawę patriotyczną! Niełatwe to były czasy dla profesorów i dla uczniów, których na siłę werbowano do ZMP i ustawiano przeciwko profesorom z obowiązkiem donoszenia do Urzędu Bezpieczeństwa na tych, którzy nie rozpalają w uczniach miłości do Związku Radzieckiego. Ofiarą padłaś Ty, pierwsza, droga nasza Profesorko! Odsiedziałaś wyrok w więzieniu, ale nas wszystkich nauczyłaś, jak się kocha Polskę. (...) Myślę, droga Profesorko, żeśmy Cię nie zawiedli, bo niektórzy z Twoich wychowanków poszli w Twoje ślady i też zakosztowali więzienia w Polsce Ludowej za wierność Bogu i Ojczyźnie!".

s. Janina Cyburt     

 

 

Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 96 (3722) z dnia 24-25 kwietnia 2010 r.

 

 


Powrót do Strony Głównej