. |
Historią życia księdza prałata Stanisława Tworkowskiego można obdzielić biografie kilku postaci, a i tak każda z nich stanowiłaby fascynujący temat dla pisarzy i filmowców. Oddany służbie Bożej kapłan i katecheta przez niemal pół wieku zmagał się z komunistycznym ateizmem, walcząc o prawo do życia dzieci poczętych i broniąc Kościoła oraz wiernych przed bezdusznością PRL-owskich urzędników. Wielki patriota, służył Ojczyźnie jako żołnierz i kapelan wojskowy, za swoje zasługi został mianowany pułkownikiem i odznaczany najwyższymi orderami za dzielność. Czynny politycznie jako działacz Stronnictwa Narodowego, dzięki niepospolitemu talentowi literackiemu znany był jako pisarz. Wielki przyjaciel młodzieży, harcerz, mimo podeszłego wieku zawsze znajdował czas na spotkania z młodymi, z którymi umiał znaleźć wspólny język. Niezwykle skromny i cichy człowiek o wielkim sercu.
Żartując, mawiał o sobie niekiedy, że był pierwszym Polakiem urodzonym w XX w. - faktycznie bowiem urodził się 1 stycznia 1901 r. jako najstarszy z jedenaściorga rodzeństwa. Jego ojciec Ignacy Teofil był leśniczym, wywodził się ze zbiedniałej rodziny szlacheckiej pieczętującej się herbem Ossoria. Matka zaś - Anna z domu Kobus, pochodziła z wolnych chłopów kurpiowskich. To ona zaszczepiła młodemu Stasiowi wielką miłość do ziemi kurpiowskiej, której na zawsze pozostał wierny.
Harcerz
W 1913 r. Stanisław Tworkowski rozpoczął naukę w polskim progimnazjum w Ostrołęce. W marcu 1915 r., w czasie wojennej ewakuacji ludności zarządzonej przez Rosjan, został oddzielony od rodziny. Zagubiony wstąpił jako ochotnik sanitariusz do 32. Syberyjskiego Pułku Piechoty. Po kilku tygodniach pobytu na froncie z powodu młodego wieku został zdemobilizowany i ewakuowany w głąb Rosji. Schronienie znalazł w Mohylewie, na odległych Kresach dawnej Rzeczypospolitej, gdzie zamieszkał w internacie i uczęszczał do polskiego gimnazjum. Tam w 1916 r. wstąpił do tworzącego się harcerstwa polskiego - chorągwi im. księcia Józefa Poniatowskiego w Mohylewie. W tym nielegalnym początkowo ruchu, a później, po rewolucji lutowej 1917 r., działającym już jawnie, pełnił funkcję zastępowego. Harcerze, pełni patriotyzmu i wiary w odrodzenie Polski, przechodzili intensywne szkolenie wojskowe. Postępujący rozkład ówczesnej Rosji, który przyspieszyła rewolucja bolszewicka i wybuch wojny domowej, sprawiał, że te marzenia o odrodzonej Rzeczypospolitej z dnia na dzień zdawały się być coraz bliższe ziszczenia.
Żołnierz
W marcu 1918 r. do Mohylewa dotarła wieść, że w nieodległym Bobrujsku, odbitym z rąk bolszewików, tworzy się prawdziwe wojsko polskie - I Korpus Polski w Rosji. Dowodzone przez gen. Józefa Dowbora-Muśnickiego oddziały oczyściły od bolszewików znaczny obszar nad Dnieprem i Berezyną, ustanawiając tam polską władzę, po raz pierwszy od 1772 roku. Po latach jeden z uczestników tych wydarzeń - pisarz Ignacy Oksza Grabowski, wspominał ten moment następująco: "Była to chwila osobliwa. Na wyspie otoczone oceanem barbarzyńców z jednej strony, a z drugiej tama żelaznych zastępów Hindenburga, garść niepodległego, niezawisłego w sobie polskiego wojska... Nikt nam nie rozkazywał. Mieliśmy Polskę wyzwoloną i dumną. Mieliśmy nad sobą tylko Boga, a przy sobie swojego dowódcę". Do wyzwolonej enklawy zdążali zewsząd rozproszeni wojną Polacy, ochotnicy do wojska. Był wśród nich też druh Stanisław Tworkowski. Wraz z kolegami ruszył do Bobrujska, aby zamienić mundur harcerski na wojskowy, i już po kilku dniach stał się szeregowcem w kompanii karabinów maszynowych w 4. pułku piechoty. Z jednostką tą przeszedł cały jej szlak bojowy, walcząc z bolszewikami i nie mniej okrutnym zbuntowanym, zbolszewizowanym miejscowym chłopstwem. W chwilach wolnych prowadził wśród żołnierzy działalność oświatową. Za czyny bojowe i żołnierską postawę został przedstawiony do odznaczenia Legią Honorową i Mieczami Hallerowskimi. Doświadczenia rewolucji rosyjskiej, obrazy spustoszonych świątyń i ofiar masowych mordów bolszewickiej Czeki na zawsze ukształtowały jego nieprzejednanie wrogi stosunek do komunizmu.
Symbolem I Korpusu był krzyż, który żołnierze Dowbora stawiali zawsze na wyrwanych ze szponów bolszewików obszarach jako znak zwycięstwa nad bezbożnictwem i anarchią. W lipcu 1918 r. Korpus, nie mogąc prowadzić walki na dwa fronty - z bolszewikami i Niemcami jednocześnie - został rozbrojony przez wkraczających Prusaków, ale jego żołnierze mogli wrócić do domów. Po kilku miesiącach, w listopadzie 1918 r., większość z nich ponownie znalazła się w szeregach Wojska Polskiego, walcząc w obronie świeżo zdobytej niepodległości.
Powrócił również młody szeregowy Tworkowski, z krzyżykiem dowborczyków na mundurze; znakiem, który będzie mu towarzyszył do końca życia. Dopisało mu szczęście, udało mu się odnaleźć rodzinę, o której od trzech lat nie miał żadnej wiadomości. Już we wrześniu 1918 r. rozpoczął naukę w Warszawie w wieczorowym gimnazjum dla młodzieży wojskowej im. Kazimierza Kulwiecia przy placu Trzech Krzyży. Rozpoznał już wówczas swoje powołanie, był pewien, że chce poświęcić się służbie Bogu. Po otrzymaniu świadectwa dojrzałości we wrześniu 1919 r. wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Warszawie. Niebawem jednak do stolicy zaczął zbliżać się ten sam wróg, z którym wcześniej walczył na Mohylewszczyźnie. W sierpniu 1920 r., w chwili gdy wydawało się, że nic nie zatrzyma bolszewickiej nawały, alumn Tworkowski wraz z kolegami z seminarium ponownie przywdział mundur wojskowy, służąc w czasie Bitwy Warszawskiej jako sanitariusz w oddziałach Armii Ochotniczej. Po zwycięstwie i demobilizacji wrócił do przerwanej nauki. Rok później ciężko zachorował, co spowodowało, że znowu musiał odłożyć studia. Okazał się jednak wytrwały i dzięki wrodzonemu uporowi osiągnął wyznaczony sobie cel. Święcenia kapłańskie otrzymał 23 maja 1926 r., kilkanaście dni po zamachu majowym.
Narodowiec i wychowawca młodzieży
Ksiądz Tworkowski przebywał wówczas w Warszawie i mógł z bliska obserwować tragedię żołnierzy zmuszonych do uczestnictwa w bratobójczych walkach. Było to kolejne traumatyczne doświadczenie w jego życiu. Stał się wówczas zdecydowanym przeciwnikiem rządów Józefa Piłsudskiego i obozu sanacyjnego.
Był niezwykle czynnym działaczem politycznym i społecznym. Związał się ideowo i politycznie z Narodową Demokracją, obozem programowo zwalczającym sanację. Uważał, że jego obowiązkiem jako kapłana i patrioty jest walka o wielką i katolicką Polskę, kraj nowoczesny, ale zarazem wierny Chrystusowi - a właśnie te ideały wypisali na swoich sztandarach narodowcy. Należał do Obozu Wielkiej Polski i Stronnictwa Narodowego. W latach 30. publikował na łamach czasopism narodowych - "Warszawskiego Dziennika Narodowego" i "Myśli Narodowej". Należał także do skupiającego weteranów Stowarzyszenia Dowborczyków "Ku chwale Ojczyzny" oraz do Komitetu Historycznego I Polskiego Korpusu. Był jednym z kapelanów Stowarzyszenia Katolickiej Młodzieży Męskiej i Żeńskiej.
Przede wszystkim był jednak duszpasterzem i wychowawcą młodzieży. Od 1927 r. jako prefekt szkół ogólnokształcących państwowych i prywatnych wykładał religię w Mińsku Mazowieckim, Pruszkowie, Nowym Dworze, Radzyminie i Warszawie. Wpajanie młodzieży wartości narodowo-katolickich nie spodobało się władzom. 20 czerwca 1934 r. w ramach szerokiej fali represji przeciwko narodowcom został pozbawiony prawa nauczania religii w szkołach państwowych. Sanacyjni biurokraci z Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego zarzucali mu "wywoływanie nienawiści wśród dzieci katolickich do dzieci wyznania mojżeszowego". Od tej pory nauczanie religii prowadził już tylko w szkołach prywatnych i samorządowych. Podjął się również prowadzenia działalności duszpasterskiej wśród więźniów, m.in. w więzieniu na Pawiaku.
Kapelan AK
Podczas walk we w rześniu 1939 r. ks. Tworkowski służył jako kapelan wojskowy, biorąc czynny udział m.in. w obronie Warszawy. Pracował jako sanitariusz w Wojskowym Szpitalu Okręgowym przy ul. 6 Sierpnia. Za ofiarną i bohaterską postawę został odznaczony Krzyżem Walecznych. Po wkroczeniu wojsk niemieckich trafił do niewoli. Jak wspominał, został wezwany wraz z innymi księżmi przez niemieckiego komendanta obozu, który stwierdził, że nie muszą być jeńcami i może ich zwolnić pod warunkiem, iż dadzą słowo honoru, że nie będą brali udziału w działalności politycznej. Przysięgę złożył i do końca wojny stronił od polityki - brał jednak czynny udział w konspiracji niepodległościowej. "Dla nas walka o niepodległość to nie była żadna polityka, myśmy nie walczyli z jakimiś faszystami czy innymi hitlerowcami, myśmy walczyli z Niemcami jako odwiecznym wrogiem Polski" - wspominał w latach 90.
Nieoczekiwanie ta przysięga bardzo mu się jednak przydała. W 1941 r. ks. Tworkowskiemu złożyło wizytę dwóch elegancko ubranych panów z zapytaniem, czy zgodzi się na reedycję swojej przedwojennej książki "Polska bez Żydów". Praca ta napisana i wydana w zupełnie innych warunkach omawiała trudne relacje polsko-żydowskie w Polsce przed wojną i stawiała tezę, że ludność żydowska powinna emigrować do własnej ojczyzny. Ksiądz Tworkowski, zdając sobie sprawę z tego, że jego zgoda na wznowienie tej książki przez Niemców będzie oznaczała, iż stanie się ona argumentem w rasistowskiej propagandzie antysemickiej, z którą jako Polak i ksiądz nie może mieć nic wspólnego, odmówił, przypominając swoją przysięgę apolityczności. Zaskoczeni Niemcy wyszli z mieszkania kapłana. Ksiądz Twardowski również je opuścił i na wszelki wpadek zmienił adres zamieszkania.
Działalność duszpasterską kontynuował w czasie okupacji niemieckiej w parafii św. Floriana na Pradze. Był również kapelanem VI Obwodu Armii Krajowej Warszawa Praga, gdzie występował pod pseudonimem "Paweł". Brał udział w tajnym nauczaniu, wykładając religię m.in. w konspiracyjnym liceum działającym pod nazwą Zakłady Naukowe Heleny Grabowskiej przy ul. Królewskiej 16. W czasie Powstania Warszawskiego był kapelanem oddziałów powstańczych Zgrupowania "Północ" i pracował w szpitalach w Śródmieściu i na Powiślu. Odznaczony Krzyżem Wojennym Virtuti Militari V klasy za - jak napisano w uzasadnieniu wniosku - "wyróżniające się męstwo w akcjach bojowych w okresie konspiracji, a szczególnie w okresie Powstania Warszawskiego". Był także odznaczony czterokrotnie Krzyżem Walecznych i Złotym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Służbę wojskową w Armii Krajowej zakończył symbolicznie w latach 90. awansem do stopnia pułkownika.
Obrońca dzieci poczętych
Po wojnie pracował jako wikary w parafiach św. Jakuba i Matki Bożej Loretańskiej na warszawskiej Pradze. W tym czasie wydawał pisemko dla młodzieży "Kółko Różańcowe", samodzielnie zapełniając poszczególne numery i kolportując je następnie w szkołach, w których nauczał religii. Publikował także w prasie katolickiej, zwłaszcza w "Rycerzu Niepokalanej". Okres powojenny był dla niego szczególnie trudny, kiedy patrzył bezsilnie na Ojczyznę zniewoloną przez Sowietów i ich komunistycznych kolaborantów na postępującą degradację moralną oraz cywilizacyjną Narodu. W 1949 r. został usunięty ze stanowiska prefekta szkół warszawskich bez prawa doświadczeń emerytalnych. I tak mógł mówić o szczęściu, że nie został wówczas aresztowany.
Gdy w 1956 r. władze komunistyczne wprowadziły ustawę o dopuszczalności przerywania ciąży, ks. Tworkowski rozpoczął antyaborcyjną krucjatę. Między innymi w 1957 r. bez zgody cenzury i pod pseudonimem "Tworzykowski" wydał nielegalnie, w nakładzie 500 egzemplarzy, powieść pt. "Kainka". Książka, w której potępiał proceder zabijania dzieci poczętych, była pierwszą pozycją polskiej literatury "drugiego obiegu" po 1956 roku. Służba Bezpieczeństwa szybko ustaliła, kto był jej autorem. Za przygotowanie tej publikacji ks. Tworkowski został aresztowany i spędził dwa miesiące w areszcie. Sprawa znalazła finał w sądzie: 11 stycznia 1960 r. ks. Tworkowski został skazany na 6 tygodni więzienia. "Kainka" została uznana przez komunistyczne władze za publikację szkodliwą dla interesów państwa. W opinii cenzora z Głównego Urzędu Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk napisano: "Powieść napisana jest dość sugestywnie i na niektóre środowiska naszego społeczeństwa może wywrzeć duży wpływ. Napisana z pozycji wojującego klerykalizmu. Aczkolwiek akcja powieści toczy się w okresie międzywojennym, wszystkie poruszane zagadnienia w chwili obecnej są dla Kościoła nad wyraz aktualne. Rozwinięte w tej książce problemy mają znaczenie nie tylko dla wojującego klerykalizmu, mają one oczywistą i aktualną wymowę polityczną, ostrzem wyraźnie skierowaną przeciwko naszym zasadom etycznym, moralnym i politycznym. I dlatego publikowanie i rozpowszechnianie tej książki jest z punktu widzenia interesów naszego państwa szkodliwe" (materiały ks. S. Tworkowskiego, Archiwum Kurii Archidiecezjalnej w Warszawie).
Kapłan niepokorny
Ksiądz Tworkowski stał się jednym z najbardziej znanych, obok Walentego Majdańskiego i o. Krzysztofa Kotnisa, paulina, obrońców życia poczętego w PRL. Za swoją konsekwentną postawę sprzeciwu wobec proaborcyjnej polityki komunistów był szykanowany przez Służbę Bezpieczeństwa i Urząd ds. Wyznań, m.in. wielokrotnie przesłuchiwany pod zarzutem występowania przeciwko porządkowi prawnemu Polski Ludowej otrzymywał domiary podatkowe, mandaty karne, do 1970 r. ciążył na nim zakaz obejmowania jakiegokolwiek probostwa. Od 1959 r. mieszkał jako rezydent w parafii św. Jadwigi w Milanówku. W czasie jednej z wielu tzw. rozmów ostrzegawczych, na które musiał się zgłaszać do SB, w momencie gdy przesłuchujący wzywał go do "opamiętania się", ks. Tworkowski odpowiedział: "Między panem a mną jest barykada nie do przebicia. Tylko jedno nas łączy: polska święta ziemia, bo i pana, i mnie w niej zakopią".
Ostatecznie zakaz obejmowania stanowisk kościelnych został wobec ks. Tworkowskiego cofnięty i 1971 r. otrzymał on probostwo kościoła św. Jadwigi w Milanówku. Pracował tam do 1983 roku. Nie zaprzestał swojej krucjaty w obronie dzieci poczętych, do której wciągał młodzież. Miał znaczący wpływ na duchową i intelektualną formację członków Straży Pokoleń - antyaborcyjnej organizacji powstałej w Warszawie w 1980 r. i skupiającej młodzież inteligencką. W 1981 r. otrzymał tytuł kapelana honorowego Papieża Jana Pawła II. Gdy w 1983 r. przeszedł na emeryturę, Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie uznał jego wniosku i pozbawił ks. Tworkowskiego prawa do otrzymywania świadczeń.
Nie wierzył w ostateczny upadek komunizmu. "Ten diabelski system nie upadł, ale się przepoczwarzył. Wczoraj mieliśmy sekretarzy, dziś są inni manipulanci: maklerzy i dziennikarze" - mówił w 1992 roku. I dodawał: "Nie umiem sobie wyobrazić Polski bez katolicyzmu. Nie umiem sobie wyobrazić Polski bez Jezusa Chrystusa. Dziś społeczeństwu trudno jest to pojąć. Okrągły Stół obsiedli ludzie, którzy dziś za wszelką cenę chcą zepchnąć religię do kościoła. Zapominają, że Jezus jest Prawdą, Drogą i Życiem. Tylko z Nim można stać się w pełni człowiekiem, w pełni Polakiem".
Do końca życia mieszkał jako rezydent w domu rekolekcyjnym w Kaniach Helenowskich pod Warszawą. Zmarł 7 marca 1999 r. w klasztorze w Dąbrówce koło Kadzidła, został pochowany na cmentarzu w Kadzidle, na ukochanych przez niego rodzinnych Kurpiach.
Wojciech Muszyński, IPN Warszawa
Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 84 (3710) z dnia 10 kwietnia 2010 r.