. |
Siostra Olimpia ofiarnie służyła wszystkim: cierpiącym na choroby zakaźne, rannym żołnierzom, polskim emigrantkom w Alzacji. Nikogo z potrzebujących nigdy nie zostawiła bez pomocy.
Na ziemiach polskich włączonych w 1939 r. do Rzeszy od początku okupacji Niemcy konsekwentnie prowadzili proces likwidacji życia zakonnego. Na terenie Pomorza i Śląska pozostały tylko te domy zakonne, których członkinie podpisały niemiecką listę narodową (volkslistę). Dzięki temu miała się dokonać germanizacja ludności Pomorza i Śląska. Z kraju Warty zakonnice wysiedlano do Generalnej Guberni, kierowano do obozów koncentracyjnych, względnie zmuszano do służby u dostojników SS i gestapo. Siostra Olimpia opiekowała się chorymi w szpitalu zakaźnym w Kole (wielkopolskie). By uniknąć aresztowania, wyjechała do rodziny, lecz stamtąd wywieziono ją do obozu w Potulicach. Gdy znalazła się na wolności, w 1941 r. wróciła do szpitala w Kole. Przeżyła gehennę okupacji hitlerowskiej, służąc ciężko chorym.
W PRL komuniści usunęli ją z pracy w polskim szpitalu. Zgodnie z powołaniem zakonnicy-pielęgniarki prawie do końca życia służyła swoim doświadczeniem siostrom zakonnym i osobom świeckim.
Droga do zgromadzenia sercanek
Rozali a Chabowska urodziła się 9 lutego 1886 r. w Zdrojnie k. Starogardu Gdańskiego. Pochodziła z rodziny zamożnych rolników, Piotra i Julianny z Kwaśniewskich. Z tego małżeństwa przyszło na świat trzynaścioro dzieci. Rodzice dbali o religijne wychowanie i wykształcenie potomstwa. Rozalia ukończyła pięć klas szkoły ludowej w Tczewie, z niemieckim językiem nauczania, następnie kontynuowała prywatnie naukę w szkole średniej.
W wieku 23 lat Rozalia Chabowska przekroczyła w Krakowie furtę Zgromadzenia Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego. Nowicjat rozpoczęła 28 czerwca 1910 roku. W lipcu następnego roku siostra Olimpia złożyła pierwsze śluby zakonne, wieczyste zaś 10 lipca 1921 roku.
Opiekunka polskich emigrantek w Alzacji
Ponieważ siostra Olimpia doskonale znała język niemiecki, dlatego zaraz po pierwszych ślubach, w 1911 r., została przez władze zakonne posłana do Alzacji, gdzie w Sennheim opiekowała się polskimi dziewczętami mieszkającymi w internacie przyfabrycznym. Dziewczęta te wyemigrowały "na roboty do Niemiec". Alzacja znajdowała się wówczas pod panowaniem pruskim. Los polskich dziewcząt - robotnic w Niemczech, był trudny. Żyły w ubóstwie materialnym, zmagając się też z zagrożeniami moralnymi. Ich sytuacja poprawiła się nieco od 1919 r., gdy Alzacja włączona została do Francji.
Rola polskich sióstr sercanek jako opiekunek młodych emigrantek polskich w Niemczech nie była łatwa. Ale siostry szybko nawiązały bliskie i przyjazne kontakty z Polkami, zamieszkały obok nich. Wspólne modlitwy, udział we Mszach św. miał niewątpliwy wpływ na życie religijne dziewcząt, na ich postawy moralne i patriotyczne. Tego rodzaju posługa sercanek na obczyźnie świadczy o tym, iż Zgromadzenie Służebnic Najświętszego Serca Jezusowego było otwarte na potrzeby ówczesnych czasów i służbę człowiekowi wszędzie, gdzie żył i pracował.
W 1912 r. sercanki polskie pracujące w Alzacji odwiedziła przełożona generalna matka Klara Szczęsna. Dokonała wizytacji zakonnic, interesując się wszystkim, co dotyczyło reguły zakonnej i codziennego życia. Zachęcała je do ofiarnej służby Bożej i ofiarnej posługi podopiecznym - polskim dziewczętom. Wizyta władzy zakonnej nie tylko umocniła siostry w powołaniu, ale też utwierdziła je w służbie bliźnim. Siostrze Olimpii lżej było znosić tęsknotę za rodzinnym krajem.
Posługa rannym i zakaźnie chorym
W sierpniu 1914 r. siostra Olimpia wróciła do Polski. Po rozpoczęciu I wojny światowej została skierowana do Galicji, gdzie opiekowała się rannymi żołnierzami w kilku prowizorycznych szpitalach i lazaretach. Rannych często lokowano w prymitywnych, brudnych pomieszczeniach. Brakowało opatrunków i lekarstw. Ponadto wszystkim, również okolicznej ludności, brakowało jedzenia, często po prostu głodowano. Panoszyły się choroby zakaźne, do czego przyczyniała się plaga robactwa. W szczególnie trudnych warunkach szpitalnych pracowała siostra Olimpia w Wadowicach. Od przełożonej generalnej matki Klary otrzymała osobiste błogosławieństwo na pracę w tej placówce, troskę o rannych i chorych żołnierzy.
Siostra Olimpia z wielkim poświęceniem opiekowała się rannymi, często znosiła ich do szpitala na własnych plecach. Sama nabawiła się gruźlicy płuc, lecz zaraz po wyleczeniu choroby wróciła do Wadowic. Jej ofiarna praca została dostrzeżona przez wojskowe władze austriackie. 17 stycznia 1917 r. została odznaczona medalem wojskowym i dyplomem z własnoręcznym podpisem arcyksięcia Franciszka Salwatora. Po zakończeniu działań wojennych, gdy na Polskich rubieżach wschodnich trwały jeszcze walki z Sowietami i Ukraińcami, siostra Olimpia nadal pracowała w szpitalu w Wadowicach, otaczając samarytańską opieką rannych polskich żołnierzy.
W 1922 r. została skierowana do p racy w pawilonach zakaźnych we Lwowie. Pracując w tutejszym szpitalu, jednocześnie uczestniczyła w rocznym kursie pielęgnowania chorych. Od 1923 r. podejmowała kolejno pracę w szpitalach: w Częstochowie, w Brodach, we Lwowie i w Aleksandrowie. W 1938 r. siostra Olimpia uczestniczyła w dwumiesięcznym kursie uzupełniającym przy Szpitalu Miejskim w Toruniu, tam też złożyła państwowy egzamin pielęgniarski. Siostry sercanki, pracując w szpitalach, nieustannie się dokształcały, by tym skuteczniej służyć chorym. Po kursie siostra Olimpia otrzymała skierowanie do Szpitala Miejskiego w Kole, gdzie pracowała na oddziale zakaźnym.
Lata okupacji niemieckiej
Niemcy, wkraczając na polskie ziemie, zdecydowali o przeniesieniu szpitala z Koła do Kutna. Dla personelu szpitalnego i chorych rozpoczął się wojenny dramat. Był wrzesień 1939 r., trwały walki frontowe. I w takich właśnie gorących chwilach, przy trwającym bombardowaniu, ewakuowano chorych ze szpitala. Śmierć zbierała wśród nich swoje żniwo. Cała troska o chorych spadła na pięć sióstr sercanek. Nie zważając na swoje bezpieczeństwo, pod okiem krzyczących Niemców, z wielkim poświęceniem wynosiły rannych spod gradu pocisków. Po ewakuacji szpitala siostra Olimpia musiała ukrywać się przed Niemcami, ponieważ groziło jej aresztowanie. Schroniła się u rodziny w Poznaniu. W końcu jednak ją aresztowano. Została osadzona w obozie w Potulicach. Jak sama wspominała, trafiła tam tylko dlatego, że była Polką i zakonnicą. Po miesiącu udało się siostrze Olimpii opuścić obóz. Być może pomogła jej w tym doskonała znajomość języka niemieckiego.
W 1941 r. siostra Olimpia wróciła do pracy w szpitalu w Kole na oddziale zakaźnym. Praca zakonnicy w tej placówce była tolerowana przez niemieckiego okupanta tylko dlatego, że siostra opiekowała się osobami cierpiącymi na choroby zakaźne. Kontaktu z takimi chorymi Niemcy bali się jak ognia. Jeszcze w czasie wojny siostra Olimpia została przeniesiona do szpitala w Koninie. Pracowała tam przez półtora roku, po czym wróciła do szpitala w Kole.
Posługa szpitalna w czasach PRL
W 1949 r., decyzją przełożonych zakonnych, siostra Olimpia otrzymała skierowanie do szpitala w Radomsku. Przepracowała tu trzy lata. Akurat w tym czasie w bloku sowieckim Kościół katolicki, w tym zakony, doświadczał represji komunistycznej władzy. Zakonnice zasłużone dla Polski poprzez pracę szpitalną - w czasach pokoju, ale i w ekstremalnych warunkach wojennych - były odsuwane od pracy w tych placówkach. Działo się to wyłącznie ze względów ideologicznych. W opinii władz, siostry zakonne przez swą ofiarną służbę chorym mogłyby w duchu religijnym oddziaływać na polskie społeczeństwo. Władza, która postawiła na kształtowanie społeczeństwa ateistycznego, i tak poniosła sromotną klęskę.
W 1952 r. władze usunęły zakonnice ze szpitala w Radomsku, wśród nich siostrę Olimpię. Zakonnica próbowała jeszcze służyć nieuleczalnie chorym w szpitalu w Grudziądzu. Niestety i tu zadziałała władza ludowa. 10 sierpnia 1952 r. siostra przybyła do Krakowa już jako emerytka. Jeszcze przez dwadzieścia lat służyła swoim bogatym doświadczeniem pielęgniarskim siostrom zakonnym i osobom świeckim.
Zmarła niespodziewanie 11 sierpnia 1972 r., gdy przebywała w odwiedzinach u swoich krewnych w Śliwicach k. Starogardu. Pochowana została na cmentarzu w rodzinnej parafii.
ks. Daniel Wojciechowski
Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 7 (3633) z dnia 9-10 stycznia 2010 r.