. |
"Dowództwo pułku w pierwszej fazie "Burzy" znajdowało się na plebanii we wsi Sieklówka koło Jasła. Podziwialiśmy odwagę, poświęcenie i spokój proboszcza, który zakwaterował nas i nasze konie. Mieliśmy kilka odwiedzin żołnierzy i oficerów Wehrmachtu. Wówczas znikaliśmy w ogrodzie między krzakami. Siodła były dobrze zamelinowane. Ukrycie koni było trudniejsze, wobec tego stały one w stajni plebańskiej. Niemcy dziwili się, że tak mała parafia mogła utrzymać proboszcza i jego liczne konie" - wspominał po latach mjr Józef Modrzejewski ps. "Lis", komendant Obwodu AK Jasło i dowódca 5. Pułku Strzelców Podhalańskich AK. Pisząc w Londynie książkę o "Akowcach na Podkarpaciu", nie zapomniał o postawie bohaterskiego proboszcza z Sieklówki - ks. Michała Stępienia.
Cytowana książka właściwie była niedostępna na rynku polskim. Opublikowano ją tutaj dopiero w 1991 roku. Ksiądz Stępień od wielu już lat spoczywał na cmentarzu w swojej parafii. Jego zapewne zgon przyśpieszyły szykany ze strony komunistycznej bezpieki.
Porywy młodzieńczego serca
Urodził się 24 września 1892 r. w Dominikowicach, parafia Kobylanka koło Gorlic. W latach 1907-1915 uczęszczał do gimnazjum w Gorlicach, gdzie zdał maturę. W pierwszych dniach września 1914 r. zgłosił się jako ochotnik do Legionów Polskich. Wkrótce wyruszył na front. Po latach pisał:
"Wcielono mnie do batalionu 6., którym dowodził śp. por. Herwin, następnie przez krótki czas Hr[abia] Dzieduszycki i wreszcie śp. Fleszar (Satyr). Brałem udział w bitwach pod Dęblinem, podczas odwrotu zasłanialiśmy tyły armii austriackiej, a potem znów w czwartej kompanii 6. baonu w bitwie pod Krzywopłotami nad Przemszą. W marcu pod Łowczówek - Pleśną (koło Tarnowa) zachorowałem i dostałem się do szpitala w Nowym Targu...".
W listopadzie 1915 r. Komisja Superrewizyjna w Krakowie przyznała mu urlop na kurację, który spędził w Zakopanem. Do Legionów już nie wrócił. Po leczeniu zapisał się do na Uniwersytet Jagielloński w Krakowie, a następnie w 1916 r. wstąpił do seminarium duchownego obrządku łacińskiego w Przemyślu i rozpoczął studia w tamtejszym Instytucie Teologicznym.
Był świadkiem burzliwych wydarzeń związanych z odzyskaniem przez Polskę niepodległości i walk z Ukraińcami, które toczyły się w Przemyślu. 11 listopada 1918 r. do miasta wkroczyły oddziały polskie. Michał Stępień, wówczas alumn III roku, zgłosił się wraz z kilkoma kolegami do armii ochotniczej. Skryba seminaryjny odnotował to w kronice: "W tym czasie kilku alumnów, żądnych sławy i bojów, wstąpiło w szeregi synów Marsa. Nazwiska ich są: z I roku Szuster, Myśliwiec, Bodniak, z II roku Staffa, Weiss, Warchałowski, Mochylski, z III roku Nachajski, Sankiewicz, Drużbacki i Stępień".
Motywy, którymi się kierował, wyjaśniał w piśmie do biskupa przemyskiego Józefa Sebastiana Pelczara:
"Niżej podpisany, były słuchacz trzeciego roku św. Teologii w Przemyślu, po upadku Austrii wstąpił do nowo tworzącej się armii polskiej, by bronić ojczyzny przed nawałą dziczy ukraińskiej. Seminarium opuścił podpisany, idąc za popędem miłości ojczyzny".
Brał udział w walkach w obronie Przemyśla i Lwowa. 4 lipca 1919 r. jako nadpoborowy został zwolniony z wojska i postanowił kontynuować studia w seminarium. 7 lipca zwrócił się z prośbą do ks. bp. Józefa Sebastiana Pelczara o ponowne przyjęcie do seminarium. Do podania dołączył opinię podpisaną przez kapelana załogi Przemyśla ks. Jana Sikorę, który oceniał, że kapral Stępień, z "4. baterii 1 pp. polskiej - zachowywał się moralnie".
Okazało się jednak, że przyjęcie do seminarium nie było czystą formalnością. Przełożeni zebrali dodatkowe informacje dotyczące przebiegu jego służby, które brano pod uwagę przed podjęciem ostatecznej decyzji. Wynikało z nich, że Stępień "Służył przy artylerii, przy obsłudze armat był niecałe 2 miesiące, potem przy wywiadzie 2 miesiące, potem w kancelarii artyleryjskiej. Brał udział w obsłudze armat przy strzelaniu, lecz in singulari certamine [w walce wręcz] nikogo nie zabił ani w takiej walce nie był. Nie należał do sądu wojennego.
Był pod Gródkiem Jagiellońskim od grudnia [1918 r.] do marca [1919 r.], potem w Przemyślu w marcu, w Katyniu znów pod Gródkiem, pod Chyrowem i w całej ofensywie we wschodniej Galicji, z Niżniowa poszedł do szpitala okręgowego w Przemyślu na tydzień, stąd 29 czerwca do Krakowa i Warszawy. Ranny nie był, w szpitalu był jako chory na żołądek".
Informacje te, zwłaszcza zaś stwierdzenie, że petent nie spowodował bezpośrednio śmierci innego żołnierza, okazały się rozstrzygające. Decyzję o ponownym przyjęciu go do seminarium podjęto na sesji profesorskiej 22 sierpnia 1919 roku.
Powrót Michała Stępienia odnotowano w kronice seminaryjnej przy okazji odbywających się tam od 22 września 1919 r. rekolekcji. Kronikarz zapisał, że brali w nich udział alumni, "którzy wrócili z wojaka po spełnieniu obowiązków obywatelskich, a mianowicie: Drużbacki Mikołaj, Sankiewicz Tadeusz, Stępień Michał, Mochylski Jan". W kronice znalazła się również notatka, że 18 grudnia 1919 r. alumn Stępień z kursu III wyjechał na kilkudniowy urlop, zapewne dla poratowania zdrowia. Ten ostatni wniosek zdaje się potwierdzać fakt, że pobyt poza seminarium trwał do 12 stycznia 1920 roku. 22 maja 1921 r. Michał Stępień przyjął święcenia kapłańskie.
Ceniony katecheta i działacz społeczny
Na pierwszą placówkę wikariuszowską został skierowany do parafii Brzostek położonej koło Jasła na krańcu ówczesnego województwa krakowskiego. Nominacja nosiła datę 16 lipca 1921 roku. Ksiądz Stępień miał 29 lat i niemałe doświadczenie życiowe. Współpracował tu z sędziwym proboszczem ks. Stefanem Szymkiewiczem (79 lat) i swoim - rok później święconym kolegą - ks. Janem Mochylskim. Po dwóch latach, 6 lutego 1923 r. proboszcz stwierdził, że współpraca układała się dobrze, choć początkowo zdarzały się pewne nieporozumienia związane z wyżywieniem. Być może ich powodem były wcześniejsze problemy ks. Stępienia z żołądkiem i oczekiwanie na zapewnienie lepszych posiłków, które stanowiły część zapłaty za wykonywaną pracę. Natomiast współpracę wikariuszy proboszcz oceniał jako dobrą - stwierdził, że "spełniają obowiązki pilnie i punktualnie..., do szkoły jeżdżą i uczą pilnie i regularnie, a ludność ich poważa".
Parafia, w której przyszło im pracować, liczyła 4635 katolików. Obejmowała miasteczko i 7 wiosek. Ludność utrzymywała się w większości z uprawy roli, zaś w samym Brzostku rozwijało się rzemiosło i handel. Ten ostatni zdominowany był przez Żydów, który pielęgnowali swoją odrębność kulturową, posiadali własną synagogę, a ich liczba w parafii przekraczała 600 osób. Oprócz zwyczajnych zajęć w kościele i nauczania religii w szkołach obowiązkiem księży, wymagającym szczególnego trudu, były nocne wyjazdy do chorych (w ciągu czterech ostatnich miesięcy 1921 r. zaopatrzono ich 72). Z wyjazdami wiązało się także potencjalne niebezpieczeństwo - wszak rok wcześniej w sąsiedniej parafii Przeczyca zmarł proboszcz i wikariusz - zarażeni od chorych na tyfus przywleczony z frontu wschodniego.
Ksiądz Stępień, zgodnie z miejscową tradycją, włączył się aktywnie w nurt pracy społecznej. Należał m.in. do miejscowego Koła Towarzystwa Szkoły Ludowej, a na walnym zgromadzeniu 18 marca 1923 r. został wybrany jego prezesem. Od kwietnia do czerwca przewodniczył siedmiu zebraniom zarządu. Przypadł mu m.in. obowiązek koordynowania przygotowań do obchodów święta 3 Maja, które w 1923 r. obchodzono w Brzostku szczególnie uroczyście. Rozpoczęła je pobudka o godz. 6.00, zaś po Mszy św. o godz. 9.00 i okolicznościowym kazaniu odbył się pochód główną ulicą miasta pod magistrat i pocztę, w którym brała udział orkiestra, Gwardia Obywatelska, straż pożarna, kosynierzy i banderia z wiosek, dzieci szkolne zorganizowane parami według klas i mieszkańcy parafii. Na zakończenie na rynku z trybuny ustawionej na gruzach zniszczonego ratusza przemawiali: burmistrz Andrzej Tułecki, nauczycielka Władysława Twardusiowa oraz były poseł do Rady Państwa w Wiedniu Józef Staniszewski. Wieczorem odbyło się przedstawienie amatorskie. W trakcie uroczystości prowadzono zbiórkę na Dar Narodowy. Dla dzieci szkolnych zorganizowano w czerwcu wycieczkę do Krakowa, Częstochowy i Warszawy. Ksiądz Stępień zabiegał też, choć bezskutecznie, o pozyskanie lokalu dla czytelni TSL. Trzeba dodać, że wkrótce działalność tej organizacji, w związku ze złą sytuacją gospodarczą i szalejącą inflacją, zamarła. Być może przyczyniło się do tego przeniesienie ks. Stępienia z Brzostku na inną parafę.
W dniu 5 września 1923 r. został on mianowany wikariuszem w sąsiednim miasteczku Kołaczyce. Nie pogodzili się jednak z tym parafianie, którzy zabiegali o jego powrót do Brzostku i nadanie mu nowo utworzonego etatu katechety w miejscowej szkole powszechnej. Prośby w tej sprawie kierowano do Konsystorza Biskupiego w Przemyślu. List opatrzony pieczęcią miasta oraz podpisami burmistrza i asesorów wpłynął do kurii 17 grudnia 1923 roku. Napisano w nim, że ks. Stępień w czasie dwuletniego pobytu w Brzostku "okazał się tak gorliwym, tak przykładnym i tak dbałym o dusze nasze, że pozyskał sobie naszą dozgonną wdzięczność i pragnienie, aby mógł pracować i dalej nad naszymi dziećmi, które dotychczas płaczą za Nim i wyczekują jego powrotu". W kilka dni później do Przemyśla dotarły prośby mieszkańców okolicznych wiosek. O nominację zabiegał sam ks. Stępień, gdyż 12 grudnia 1923 r. wniósł podanie do kuratorium krakowskiego i kurii przemyskiej. Jego prośbę poparł proboszcz i dziekan brzostecki. Działania te były jednak spóźnione, gdyż w kurii już 10 grudnia 1923 r. zapadła decyzja o mianowaniu katechetą w Brzostku innego duchownego, a stosowne wnioski przesłano do kuratorium. W tej sytuacji ks. Stępień został mianowany katechetą w Szkole Powszechnej w Kołaczycach. Mimo formalnego zwolnienia z obowiązków wikariuszowskich nadal musiał je pełnić, gdyż do parafii nie przysłano innego księdza.
Dodatkowo od czerwca do końca października 1924 r. administrował parafią ze względu na śmierć miejscowego proboszcza. 18 listopada 1926 r. otrzymał pismo pochwalne z kurii. Wkrótce jednak miało się okazać, że jego pobyt w Kołaczycach zmierza ku końcowi. Powodem tego był brak wystarczającej liczby godzin religii w miejscowej szkole koniecznych do utrzymania etatu prefekta. W myśl przepisów państwowych wymiar pracy stałego katechety wynosił 30 godzin tygodniowo, w tym 24 godziny lekcji religii oraz 6 godzin przeznaczonych na opiekę duszpasterską. Tymczasem w Kołaczycach brakowało 10 godzin. Zachodziła konieczność uzupełnienia etatu w szkołach położonych na terenie sąsiednich parafii, ale nie zgodzili się na to tamtejsi proboszczowie. W tej sytuacji kuratorium podjęło decyzję o likwidacji etatu katechety w Kołaczycach z dniem 1 kwietnia 1927 roku. Chcąc zapewnić ks. Stępieniowi ciągłość pracy, ksiądz biskup przeniósł go do Kańczugi, miasteczka położonego nieopodal Przeworska, gdzie objął etat prefekta w szkole powszechnej. 11 marca 1930 r. ks. Stępień został mianowany katechetą w Brzostku. Nietypowy termin przeniesienia (w trakcie roku szkolnego) wiązał się z koniecznością dokonania zmian personalnych na stanowisku prefekta w Brzostku. Można przypuszczać, że o przysłanie ks. Stępienia zwrócił się do kurii ks. Szymkiewicz, który dobrze wspominał jego wcześniejszą pracę w parafii.
Przybywając powtórnie do Brzostku, ks. Stępień był już doświadczonym katechetą i dojrzałym kapłanem; miał ukończone 37 lat. Dobra znajomość miejscowego środowiska zdawała się dobrze wróżyć jego pracy duszpasterskiej. Jako prefekt nauczał religii w szkołach w Brzostku, Nawsiu Brzosteckim i Woli Brzosteckiej. Prowadził też dwa Stowarzyszenia Młodzieży Polskiej. We współpracy z nauczycielkami przygotowywano przedstawienia amatorskie, organizowano konkursy i zabawy. Na początku lat trzydziestych został ufundowany sztandar SMP, z którym młodzież uczestniczyła w okolicznościowych procesjach. Dzięki staraniom ks. Stępienia Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży uzyskało zgodę na organizowanie spotkań w sali miejscowego Towarzystwa Zaliczkowego. Katecheta zorganizował także Krucjatę Eucharystyczną, dla której ufundowano sztandar (poświęcony 4 października 1936 r.). Sam zresztą był jednym z jego fundatorów. Organizował także pomoc dla ubogich dzieci szkolnych. Z okazji I Komunii Świętej biednym dziewczynkom kupował sukienki. Praca w szkole powodowała znaczne obciążenie strun głosowych i problemy zdrowotne, w związku z czym korzystał kilka razy z urlopów.
Jako duszpasterz dostrzegał problemy istniejące w lokalnej społeczności - m.in. małą świadomość religijną wiernych. Mówił o tym do księży zebranych na kongregacji dekanalnej w 1934 r.: "Czy tych wszystkich katolików - Polaków, którzy tak postępują, można uważać za katolików z przekonania? Przypatrzmy się jeszcze tym gromadom mężczyzn, którzy w wielu parafiach wystają w czasie sumy pod kościołem wśród śmiechu, rozmów i palenia papierosów mimo upomnień proboszcza. Przypatrzmy się zachowaniu gorszącemu młodzieży dorastającej wewnątrz kościoła podczas nabożeństw, zapytajmy, czy można tych ludzi uważać za katolików z przekonania?".
Ksiądz Stępień, oprócz pracy z młodzieżą, wykazywał dużą aktywność społeczną. Wchodził w skład Rady Nadzorczej Towarzystwa Zaliczkowego w Brzostku, przewodniczył pierwszemu po ośmioletniej przerwie walnemu zgromadzeniu TSL (19 maja 1931 r.). W 1939 r. z jego inicjatywy założono Spółdzielnię Mleczarską.
W dniu 18 października 1932 r. ks. Stępień za służbę w Legionach i udział w walkach w Małopolsce Wschodniej otrzymał Medal Niepodległości. Natomiast biskup wyróżnił go "expositorum canonicale". Cieszył się dużym szacunkiem parafian. W 1933 r. zdał egzamin proboszczowski. W 1935 r. ustępujący ze stanowiska ks. Szymkiewicz zabiegał w kurii o mianowanie go swoim następcą. Jednak proboszczem został ks. Wilhelm Żywicki. Ich wzajemnie relacje nie układały się najlepiej, a doszedł do tego konflikt z nowym wikariuszem. Powodem był spór o mieszkanie. Wikariusz, popierany przez proboszcza, domagał się ustąpienia ks. Stępienia z wikarówki. Sugerował, by przeniósł się do własnego domu przy rynku, który niedawno nabył. Okazało się to jednak niewykonalne, gdyż dotychczasowi lokatorzy nie mieli się gdzie podziać. Ksiądz Stępień zamierzał przeznaczyć ten dom na potrzeby Akcji Katolickiej.
Noc okupacji
Wybuch II wojny światowej zastał go w Brzostku. W niedzielę, 10 września 1939 r., po Mszy św. został wraz z grupą parafian internowany przez Niemców. Na szczęście zakładników zwolniono następnego dnia. Ksiądz Stępień nadal angażował się w sprawy społeczne. W październiku 1941 r. w związku z utworzeniem w Brzostku delegatury Polskiego Komitetu Opiekuńczego, mającego na celu organizowanie pomocy charytatywnej, został jej przewodniczącym. Funkcję tę pełnił do końca pobytu w Brzostku. Musiał więc współpracować z Franciszkiem Kurasiem ps. "Kruk", szefem kolportażu tajnej prasy w sztabie Inspektoratu AK Krosno, który mieszkając u rodziny w Brzostku, działał w miejscowym komitecie opieki (w 1943 r. został aresztowany, wywieziony do Oświęcimia, gdzie zmarł). Był także bezradnym świadkiem wywózki Żydów zgromadzonych w miejscowym getcie, która nastąpiła 12 sierpnia 1942 roku. Niemcy popędzili ich w stronę Jasła, część rozstrzelali w lesie pod Krajowicami, a resztę skierowali do obozów koncentracyjnych.
Po rezygnacji ks. Ignacego Ciebiery z probostwa w pobliskiej Sieklówce ks. Michał Stępień znalazł się na pierwszym miejscu w ternie kandydatów wytypowanych przez ks. bp. Bardę do objęcia tego stanowiska. Nazwiska zostały przedstawione pełniącej funkcję kolatora parafii Kazimierze Adamskiej, która wybrała na proboszcza ks. Stępienia (16 sierpnia1942 r.). W dniu 31 sierpnia 1942 r. kandydat, po złożeniu wymaganych prawem: wyznania wiary i przysięgi proboszczowskiej, został instytuowany kanonicznie na probostwo. Parafia, którą objął, była niewielka (tysiąc mieszkańców), posiadała zabytkowy drewniany kościół, z którego Niemcy zrabowali zabytkowe wyposażenie.
Trudno powiedzieć, kiedy ks. Stępień został wprowadzony do konspiracji - zapewne już w Brzostku, ale brak na ten temat pewnych informacji. Wiadomo natomiast, że w Sieklówce współpracował z Armią Krajową. W skrytce wykonanej w formie książki z napisem "Pismo Święte" przechowywał odbiornik radiowy. Wraz z zaufanymi ludźmi słuchał audycji polskich nadawanych z Londynu, pomagał w kolportażu prasy konspiracyjnej. W zabudowaniach plebańskich przechowywano część broni odebranej ze zrzutu w Wielkanoc 1944 roku. Przekazano ją następnie do oddziałów leśnych, do których trafiła także żywność gromadzona w spichlerzu plebańskim i chleb tutaj wypiekany. W czasie akcji "Burza" na plebanii kwaterował sztab Obwodu AK Jasło, o czym już wspomniano. Ukrywał się tu także od 28 lipca do 21 sierpnia 1944 r. ks. Adam Józefczyk ps. "Królik", kapelan Obwodu AK Jasło, wikariusz z Kołaczyc, którego poszukiwało gestapo.
"Wróg obecnej rzeczywistości"
W wyniku przedłużających się walk (front zatrzymał się tu na kilka miesięcy) ludność poniosła dotkliwe straty materialne. Pierwsze powojenne lata były bardzo trudne także dla ks. Stępienia, który uzyskał zwolnienie ze składek przeznaczonych na cele diecezjalne. Mimo problemów bytowych starał się rozwijać aktywną działalność duszpasterską. 1 czerwca 1947 r. utworzył koło Krucjaty Eucharystycznej w Sieklówce, do którego należało 31 dzieci.
W 1947 r. zainteresowali się nim funkcjonariusze UB. Jego nazwisko pojawiło się w raporcie okresowym Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa w Jaśle sporządzonym po linii Referatu V za okres 11-22 września 1947 roku. Agent "Ser" doniósł wówczas, że w odniesieniu do ks. Michała Stępienia "zachodzi podejrzenie, że należy do organizacji podziemnej, często przyjeżdżają obce goście na motorach i autach w nocy". Według donosu, proboszcz miał utrzymywać kontakt z byłym dziedzicem wywłaszczonym z dworu w Sieklówce Władysławem Horodyńskim, który przebywał na Zachodzie. Funkcjonariusze UB przesłuchali w tej sprawie jednego świadka; planowali też przeprowadzenie kolejnego werbunku, by uzyskać lepsze "dotarcie" do ks. Stępienia. Oceniano, że księża w powiecie jasielskim wykazywali "wrogie nastawienie", a w kazaniach nadmieniali "o obecnym ustroju".
W pół roku później uwagę bezpieki zwróciło zachowanie ks. Stępienia w dniu 1 maja 1948 roku. Władze komunistyczne przywiązywały ogromne znaczenie do obchodów tego święta (w przeciwieństwie do 3 Maja, które zwalczano). Okazało się, że ks. Stępień w dniu święta robotniczego "demonstracyjnie wypędził parobka wraz z koniem do pracy w polu, sam zaś zajmował się naprawą schodów w stajni". Funkcjonariusze UB zgłaszali pretensje, że "idąc za przykładem księdza", w polu pracowało jeszcze czterech gospodarzy.
Nie wiadomo, jaka była bezpośrednia przyczyna aresztowania ks. Stępienia przez UB 25 września 1948 roku. Kurię zawiadomił o tym ks. Wilhelm Żywicki z Brzostku. Dziekan opiekę nad kościołem i plebanią powierzył tymczasowo miejscowym gospodarzom. Widocznie zabrakło materiałów, którymi można by obciążyć proboszcza z Sieklówki, gdyż wkrótce go zwolniono. Nie oznaczało to jednak, że zostanie zostawiony w spokoju. W raporcie sytuacyjnym Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jaśle 25 kwietnia - 25 maja 1949 r. zapisano:
"Jak również i kler nie śpi po odczytaniu ostatniego listu pasterskiego zauważa się, że pracę swoją coraz bardziej uaktywniają. Największy nacisk kładą na młodzież i to w różne sposoby... Ks. Stępień w Sieklówce mówił, że gdy do jednego chłopa przyszli organizatorzy ZMP i zauważyli na ścianach obrazy, na co zwrócili uwagę, że to po starej modzie, na co chłop powiedział "wara wam od moich obrazów" tak i ci poszli, nie zakładali żadnych organizacji. Chłopa tego nazwał bohaterem chrystusowym i wiele innych bzdur ze strony kleru. Tym wszystkim tut[ejszy] Urząd interesuje się".
Ksiądz Stępień zaczął coraz bardziej podupadać na zdrowiu, do czego zapewne przyczynił się stres związany z aresztowaniem. Pod koniec lipca 1952 r. otrzymał urlop. Odtąd w niedziele i święta potrzebował pomocy przy obsłudze parafii. Od połowy kwietnia 1953 r. przebywał w Krakowie w klinice chorób nerwowych. Pod koniec czerwca dziekan ks. Stanisław Bałuk z Bieździedzy złożył w kurii prośbę o przydzielenie dodatkowego księdza do Sieklówki. Zaznaczył, że oprócz mieszkania i wyżywienia na żadne dochody liczyć tam nie może. Dziekan sugerował, by wysłać księdza potrzebującego odpoczynku w zdrowej okolicy.
Biskup Franciszek Barda zdecydował się na delegowanie do Sieklówki ks. dr. Michała Jastrzębskiego, byłego rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu, usuniętego ze stanowiska na żądanie władz państwowych 11 marca 1953 roku. 12 sierpnia 1953 r. Prezydium WRN w Rzeszowie wyraziło zgodę na mianowanie go czasowym zastępcą proboszcza. Ksiądz Jastrzębski przyjechał do Sieklówki pod koniec sierpnia i przebywał tam przez siedem miesięcy. Po latach twierdził, że gospodarz nie wspominał ani słowem o represjach ze strony UB, choć było wiadomo, że "miał przejścia z władzami".
W dniu 22 stycznia 1953 r. ks. Stępień otrzymał odznaczenie kościelne, tzw. rokietę i mantolet. Jesienią 1953 r. nabył do parafii dzwon, gdyż poprzednie zostały zarekwirowane przez Niemców. W kwietniu 1954 r. poprosił o przydzielenie stałego współpracownika. W Wielkim Tygodniu zachorował na anginę i z trudem odprawiał Msze Święte. W liście do kurii pisał, że "ledwie się trzyma na nogach". W związku z chorobą nie miał możliwości prowadzenia lekcji religii w kościele (nie otrzymał zgody na nauczanie w szkole). Być może do pogorszenia stanu zdrowia przyczyniły się fatalne warunki mieszkaniowe na plebanii, która była mocno zagrzybiona.
Mimo odwilży politycznej w Polsce związanej z październikiem 1956 r. ks. Stępień był nadal inwigilowany przez SB. Potwierdza to analiza materiałów nadesłanych do Rzeszowa z Komendy Powiatowej MO w Jaśle w czerwcu 1958 roku. Rozpracowaniem "wrogiej działalności kleru i sekt religijnych" zajmował się wówczas st. oficer operacyjny Służby Bezpieczeństwa ppor. Jan Czerny. Osobiście prowadził on siedem spraw ewidencyjno-obserwacyjnych, w tym ks. Michała Stępienia. Nosiła ona nr 640/55 i została zarejestrowana 28 października 1955 roku. Podstawą jej założenia był "aktywny udział [figuranta] w AK, nadużywanie ambony do celów politycznych, wrogie oddziaływanie na młodzież". Podporucznik Czerny oceniał, że w okresie międzywojennym ks. Stępień utrzymywał bliskie stosunki z miejscowymi obszarnikami, podczas okupacji zaś należał do AK i przechowywał u siebie w domu "działacza akowskiego" ks. Józefczyka, który po wyzwoleniu zbiegł do USA. Przesłuchany w 1947 r. Bronisław Dygoń zeznał, że ks. Stępień wraz z niejakim Duszanem magazynowali pod stodołą parafialną broń poakowską. Proboszcz przesłuchany na tę okoliczność stwierdził, że wykonywał tylko polecenie ks. Józefczyka i nie wie, "co dalej się z tą bronią stało". Z materiałów zebranych przez UB wynikało, że w 1947 r. ks. Stępień "agitował" za wstępowaniem chłopów do PSL. W 1948 r. został aresztowany, jednak z braku dostatecznych dowodów zwolniono go. Podporucznik Czerny pisał: "Z zeznań Zamorskiego i Maćkowskiego wynika, że Stępień organizował przykościelne organizacje młodzieżowe, z ambony zaś szkalował władzę ludową. Agentury w tej sprawie dotychczas nie ma, obserwacja agenturalna figuranta oparta jest na informacjach oficjalnych i kontaktów poufnych". Charakterystykę kończyły wnioski: "1. Biorąc pod uwagę, że Stępień był powiązany w przeszłości z byłym prezesem PSL Duszanem przez kontakty poufne, ustalić czy Duszan nadal kontaktuje się z ks. Stępniem. Jeśli tak, to opracować Duszana z perspektywą werbunku; 2. Przez kontakty poufne zabezpieczyć dopływ informacji o wrogich wystąpieniach ks. Stępnia na ambonie, gdyby istniały, dokumentować; 3. Ustalić czy obecnie odwiedzają ks. Stępnia rodziny byłych obszarników: Horodyńskiego i Adamskiego".
Wspomniany dokument, kwalifikujący ks. Stępienia jako "wroga socjalistycznego państwa", został sporządzony, jak już wspomniano, w czerwcu 1958 roku. Można więc powiedzieć, że bezpieka inwigilowała go niemal do śmierci. Zmarł 9 grudnia 1958 roku. Liczył 66 lat, nie był więc człowiekiem starym, a można przypuszczać, że sankcje stosowane przez UB w sposób istotny wpłynęły na stan jego zdrowia (depresja, nerwica) i przyczyniły się do przedwczesnej śmierci. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w Sieklówce. W jakimś stopniu był ofiarą komunistycznych władz.
ks. dr Bogdan Stanaszek
Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 139 (2852) z dnia 16-17 czerwca 2007 r.