. |
"Niech przyjdzie dla wszystkich błogosławieństwo Boże, obfitość łask tak potrzebna całemu światu, a zwłaszcza tym, którzy nie wiedzą, co czynią, i nie rozumieją, jak złączyć się z ludźmi dobrej woli, by wszędzie zapanowało pogodne, ciche i pełne pokoju życie w każdej rodzinie. Prośmy Najświętszą Rodzinę, prośmy naszą Matkę Założycielkę - błogosławioną Franciszkę Siedliską, o ten cud odmiany życia, o spełnienie tego w każdym polskim domu..." - te słowa jako świąteczne życzenia napisała u kresu swojego życia, w 1992 roku, nazaretanka s. Lucillina.
Bogumiła Stelmaszuk urodziła się w 1906 r. w Szczebrzeszynie na Lubelszczyźnie. Jej rodzina o bogatych tradycjach patriotycznych zamieszkiwała w niedalekim Zwierzyńcu. Miała 10 lat, gdy Józef Piłsudski tworzył Legiony do walki o upragnioną niepodległość Polski po długiej nocy zaborów. Jej starszy o
5 lat brat wstąpił do tworzonych oddziałów wojskowych. Bogumiła, z zazdrością patrząc na brata w mundurze strzeleckim, wyjawiła swoje pragnienia pójścia jego śladem. Na pytanie, jak 10-letnia dziewczynka będzie służyć w wojsku, zdecydowanie i z prostotą odpowiedziała: "Będę obierać kartofle w kuchni polowej, a wtedy jeden więcej legionista odejdzie z kuchni na pole walki". Taka była atmosfera jej domu rodzinnego i szkoły, gdzie dziewczęta wychowywano do aktywnej pomocy w dziele walki o Polskę i tworzenia zrębów niepodległej Ojczyzny. Ten okres zastał Bogumiłę Stelmaszuk w Zamościu, gdzie uczęszczała do gimnazjum, a następnie do seminarium nauczycielskiego. Po maturze kontynuowała naukę w znanej i cenionej Głównej Szkole Gospodarczej Żeńskiej w Snopkowie koło Lwowa. Po uzyskaniu dyplomu przez rok pracowała zawodowo.
Pierwsze lata w zgromadzeniu
W wieku 24 lat, 15 lutego 1930 r., wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Rodziny z Nazaretu w Warszawie.
5 miesięcy później wraz z kilkuosobową grupą postulantek pojechała do nowicjatu, który znajdował się we Włoszech, w Albano - w miasteczku położonym w okolicach Rzymu. Na obłóczynach otrzymała imię zakonne Maria Lucillina. Tam też poznała siostry, które były świadkami życia założycielki Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek bł. Franciszki Siedliskiej. Tak u s. Lucilliny rozpoczęła się fascynacja historią własnej rodziny zakonnej. Pierwsze śluby zakonne złożyła 21 listopada 1932 r. w Grodnie. Przez kolejne 6 lat pracowała jako wychowawczyni i nauczycielka w szkole nazaretanek w Wilnie. Na początku 1938 r. powróciła do Albano, aby tam przygotować się do złożenia profesji wieczystej, co nastąpiło 15 sierpnia, w uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Po powrocie do Polski jesienią 1938 r. została skierowana do Ostrzeszowa w Wielkopolsce, by zająć się dziewczętami w internacie prowadzonym przez nazaretanki. Pracowała tam przez rok.
Na kilka dni przed wybuchem II wojny światowej przełożona prowincjalna Prowincji Warszawskiej powierzyła s. Lucillinie obowiązki przełożonej domu zakonnego w Grodnie. Mieścił się tam nowicjat dla jednej z prowincji polskich nazaretanek. W starym pobrygidzkim klasztorze grodzieńskim s. Lucillina przebywała przez 6 lat, w trudnych warunkach wojennych i okupacyjnych (zarówno podczas okupacji sowieckiej, jak i niemieckiej).
Po wcieleniu tych terenów na przełomie 1939 i 1940 r. do Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej większość sióstr i nowicjuszek opuściła Grodno, szukając schronienia w domu nazaretanek w Wilnie (skąd w czerwcu 1941 r. w IV deportacji Polaków 29 sióstr zostało wywiezionych na Sybir). Siostra Lucillina pozostała w Grodnie z kilkoma współsiostrami. Tam podczas okupacji sowieckiej (październik 1939 r. - czerwiec 1941 r.) zostały one zmuszone do zamiany habitów zakonnych na stroje świeckie. Władze sowieckie usunęły nazaretanki z klasztoru. Siostry mieszkały w rozproszeniu u znajomych rodzin, a s.Lucillina organizowała u siebie spotkania sióstr, które stanowiły dla całej grupy namiastkę normalnego, wspólnotowego życia zakonnego. Podczas okupacji niemieckiej siostry organizowały pomoc dla ludności polskiej, szczególnie dla przebywających w więzieniach i zagrożonych wywózką na roboty do Niemiec. W sierpniu 1943 r. dotarła do s. Lucilliny wiadomość o męczeńskiej śmierci s. Stelli i 10 sióstr z domu nazaretanek w niezbyt odległym Nowogródku (bł. S. Stella i 10 Towarzyszek, Męczenniczek z Nowogródka, beatyfikowanych przez Jana Pawła II 5 marca 2000 r.). Na przełomie 1944 i 1945 r. wraz z przełożoną domu nazaretanek w Wilnie rozpoczęła starania u władz sowieckich o powrót do Polski grupy nowicjuszek wywiezionych w 1941 r. na Sybir, które w tym czasie pracowały w kołchozach w Kazachstanie. Ostatecznie w czerwcu 1945 r. s. Lucillina powitała z radością grupę tułaczek z Sybiru w Grodnie i umożliwiła im wyjazd już z Białoruskiej SRS do Warszawy.
Początki komunistycznych prześladowań
W lipcu 1945 r. s. Lucillina opuściła Grodno i udała się początkowo do Łukowa na Podlasie, a następnie została skierowana do Warszawy, by podjąć obowiązki przełożonej w dużej wspólnocie, która w zniszczonych szczególnie podczas Powstania Warszawskiego budynkach prowadziła szkołę. W latach 1946-1948 rozpoczęła ona odbudowę gmachu, tak by mógł służyć zarówno wspólnocie zakonnej, zarządowi prowincjalnemu, jak i reaktywowanej szkole średniej. Kolejnym etapem w życiu s. Lucilliny był dom nazaretanek w Wadowicach. W latach 1948-1951 pełniła tam obowiązki przełożonej, rozpoczynając tym samym posługę w Prowincji Krakowskiej, gdzie pozostała do końca życia. Po zakończeniu kadencji w Wadowicach została skierowana do Rabki, gdzie również pełniła obowiązki przełożonej.
W połowie 1955 r. przełożona generalna matka Bożena Staczyńska mianowała siostrę Lucillinę przełożoną prowincjalną Prowincji Krakowskiej Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek. W ten sposób rozpoczął się blisko 7-letni okres w życiu s. Lucilliny naznaczony cierpieniami wynikającymi z działań aparatu bezpieczeństwa wymierzonymi w Kościół w Polsce. Siostra Lucillina znalazła się w kręgu zainteresowań aparatu bezpieczeństwa już w czerwcu 1955 r. w związku z przechwyceniem listów z nominacjami dla nowych przełożonych prowincjalnych w Krakowie (s. Lucillina Stelmaszuk) i w Warszawie (s. Małgorzata Piątkowska). Listy datowane na 17 czerwca dotarły do adresatek 29 czerwca, po wykonaniu fotokopii przez resort bezpieczeństwa. Nowe obowiązki s. Lucillina przejęła pod koniec września 1955 roku.
Siostry usuwane z pracy
W czasie gdy obejmowała zarząd Prowincją Krakowską Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek, postępowały represje władz komunistycznych wobec Kościoła. W 8 obozach pracy przebywało od sierpnia 1954 r. około 1500 sióstr zakonnych z Dolnego i Górnego Śląska. W 1949 r. upaństwowiono zakonne placówki służby zdrowia. Jednocześnie rozpoczęto usuwanie sióstr z pracy w szpitalach i innych placówkach ochrony zdrowia prowadzone do połowy lat 50., czyli do całkowitego usunięcia sióstr ze służby zdrowia. W Prowincji Krakowskiej akcja ta dotyczyła sióstr w Wadowicach, gdzie nazaretanki od 1897 r. opiekowały się chorymi w szpitalu miejskim oraz w Rabce. Dom rabczański na początku lat 50. został wynajęty przez władze państwowe na prewentorium dla dzieci z chorobami płuc. Grupa sióstr pracowała tam jako pielęgniarki oraz jako personel administracyjny. Jednak w połowie lat 50. znaczna część nazaretanek została pozbawiona pracy we własnym domu, który na początku lat 70. został przejęty na własność przez władze państwowe. Rok 1950 przyniósł likwidację kościelnej organizacji Caritas, której podlegało wiele zakonnych ośrodków opiekuńczo-wychowawczych, głównie przedszkoli i domów opieki. Powstałe w to miejsce Zrzeszenie Katolików Świeckich "Caritas" jako organizacja rządowa stało się organem zarządzającym dziełami prowadzonymi przez zgromadzenia zakonne, wprowadzając przez to nadzór państwowy nad działalnością zakonów. W Prowincji Krakowskiej dotyczyło to 3 przedszkoli: w Częstochowie, Kielcach i Wadowicach, oraz domu opieki dla nieuleczalnie chorych we Wrocławiu. W ramach prowadzonej polityki antykościelnej od 1949 do 1954 r. władze komunistyczne przeprowadziły likwidację szkolnictwa podstawowego prowadzonego przez zakony, w ramach której zamknięto szkoły nazaretanek w Częstochowie i w Kielcach. Jednocześnie prowadzono dotkliwą politykę fiskalną, a władze przejmowały nieruchomości zakonne.
Zakładanie teczek przez UB
W latach 1952-1955 w więzieniach stalinowskich przebywały 3 nazaretanki, osadzone tam w związku ze sprawą ks. bp. Czesława Kaczmarka.
Aparat bezpieczeństwa rozpoczął w tym okresie zakładanie tzw. teczek zagadnieniowych na poszczególne zakony. Odpowiednią teczkę dla Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek założono 20 sierpnia 1955 r. na podstawie informacji o pomocy sióstr dla rannych partyzantów Jana Kurasia "Ognia" w Rabce w 1947 r. i o dokonanych w 1952 r. aresztowaniach 3 kolejnych przełożonych domu w Kielcach. Władze bezpieczeństwa w porozumieniu z organami politycznymi już na początku sierpnia zadecydowały o wyborze klasztoru nazaretanek w Komańczy na kolejne miejsce uwięzienia Prymasa Polski. Ksiądz kardynał Stefan Wyszyński został tam przewieziony 29 października 1955 r. z Prudnika. Miesiąc później, 21 listopada, w Komitecie do spraw Bezpieczeństwa Publicznego w Warszawie odbyło się zebranie kierownictwa, na którym oceniono sytuację i pracę aparatu bezpieczeństwa w kwestii zakonów. Osobą, która nadawała ton zebraniu, była płk Julia Brystygierowa, bezpośrednio odpowiedzialna za prowadzenie walki z Kościołem. Przedstawiła tam zamiar skierowania głównego ostrza walki przeciwko zakonom, gdyż - jak sama stwierdziła - będzie to łatwiejsze do wykonania niż walka z całym Kościołem.
Matka Lucillina Stelmaszuk w połowie listopada po raz pierwszy przybyła do klasztoru komańczańskiego, by spotkać osadzonego tu ks. kard. Stefana Wyszyńskiego. Przełożona prowincjalna później kilkakrotnie odwiedziła uwięzionego Prymasa Polski. W lutym 1956 r. na jej prośbę ks. kard. Stefan Wyszyński skierował list jubileuszowy do Sióstr Nazaretanek w Polsce na 75-lecie pracy zgromadzenia w Ojczyźnie. Prymas Polski napisał tam m.in.: "Jeżeli dziś zewnętrzny rozwój Zgromadzenia został nieco, na skutek okoliczności od nas niezależnych, zahamowany, jeżeli wypadło złożyć niejedną ofiarę, ponieść niejedną stratę, wycierpieć niejedno ograniczenie, a zapał i gorliwość apostolską powściągnąć - to wszystko nie zdołało ograniczyć rozwoju wewnętrznego i postępu duchowego Rodziny Nazaretańskiej".
W latach 1955-1962 podczas pełnienia funkcji przełożonej prowincjalnej m. Lucillina Stelmaszuk musiała zmagać się z systemem dążącym do likwidacji Kościoła i zakonów, czego początki obserwowano w Polsce wkrótce po zakończeniu działań wojennych i rozprawieniu się władzy komunistycznej z podziemiem niepodległościowym. W tym czasie poza troską o przebywającego w Komańczy Prymasa Polski przeżywała wraz z siostrami Prowincji Krakowskiej ciąg dalszy likwidacji prawie wszystkich dzieł prowadzonych przez zgromadzenie (całkowita likwidacja szkół i przedszkoli, usunięcie sióstr z pracy wśród chorych, nakładane podatki i kary, procesy) oraz perspektywę zagrożonego bytu zgromadzeń w Polsce na początku lat 60. Władze oskarżały m. Lucillinę o próby organizowania nielegalnych zgromadzeń (dotyczyło to zjazdu byłych wychowanek szkół nazaretanek z całej Polski dla uczczenia 50-lecia szkoły w Częstochowie w 1957 r. oraz planowane w Krakowie, ale uniemożliwione przez aparat bezpieczeństwa spotkanie wychowanek liceum we Lwowie na 20-lecie matury w 1958 roku). Władze wyznaniowe w Krakowie i w Katowicach próbowały pociągnąć m. Lucillinę do odpowiedzialności za "bezprawne założenie placówek zakonnych" w Marcyporębie koło Wadowic i w Blachowni koło Częstochowy. W tę atmosferę wpisywał się także ograniczony bądź kontrolowany przez perlustrację korespondencji kontakt z przełożoną generalną w Rzymie.
Pozbawianie kontaktu z przełożonymi
Zgromadzenia zakonne, które tak jak nazaretanki posiadały swoje władze generalne poza granicami Polski (głównie w Rzymie), były sukcesywnie pozbawiane kontaktu z władzą zwierzchnią oraz udziału w zwoływanych tam kapitułach generalnych. Siostra Lucillina obejmowała urząd przełożonej prowincjalnej w momencie, gdy jej poprzedniczka w Krakowie m. Deodata Markiewicz i przełożona prowincjalna w Warszawie m. Beatrix Kirkor oraz wybrane delegatki nie otrzymały pozwolenia i paszportu na wyjazd do Włoch na kapitułę generalną w 1955 roku. Podobna sytuacja zdarzyła się w 1959 r., gdy tym razem m. Lucillinie Stelmaszuk władze odmówiły wydania paszportu i uniemożliwiły udział delegatkom z Polski w pierwszej po wojnie wyborczej kapitule generalnej. Rok 1959 był początkiem kolejnej fazy ucisku Kościoła w Polsce, który nastąpił po prawie półtorarocznym okresie względnego spokoju po powrocie Prymasa Polski z uwięzienia do Warszawy pod koniec października 1956 roku. W odniesieniu do pozwoleń na wyjazdy zagraniczne wiosną 1959 r. z Urzędu do spraw Wyznań zostało wysłane polecenie do wszystkich prezydiów wojewódzkich i miejskich rad narodowych w sprawie paszportów dla osób duchownych i zakonnych, tak aby maksymalnie utrudnić ich wydawanie.
Wcześniej jednak, po wydarzeniach Poznańskiego Czerwca i niepokojach społecznych 1956 r., w obliczu zagrożenia rząd komunistyczny uwolnił Prymasa Polski i chwilowo zmniejszył represje szczególnie wobec Kościoła. Podczas odwilży w 1957 r. Prymas Polski udał się do Rzymu, by odebrać kapelusz kardynalski z rąk Ojca Świętego Piusa XII. W tym samym roku po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej przybyły do Rzymu przełożone prowincjalne nazaretanek z Krakowa i Warszawy, by władzom zgromadzenia złożyć sprawozdanie z życia sióstr w Polsce. Na następną taką możliwość nazaretanki musiały czekać długi czas (wyjazd kolejnej przełożonej prowincjalnej m. Tomazji Michalunio nastąpił w 1963 r., a delegatek na kapitułę generalną w 1966 r., po okresie wielkich niepewności i utrudnień ze strony władz). Podczas pobytu w Rzymie w lutym 1957 r. m. Lucillina uczestniczyła w spotkaniu z Ojcem Świętym Piusem XII, który od 1933 r., jeszcze jako ks. kard. Eugenio Pacelli, był protektorem Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek.
"Wroga działalność" Sióstr Nazaretanek
W początkowym okresie sprawowania urzędu przełożonej prowincjalnej przez m. Lucillinę, gdy Prymas Polski przebywał w przymusowym odosobnieniu w Komańczy, 26 marca 1956 r. na wniosek referenta Sekcji IIa Wydziału VI Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Krakowie chor. Zuzanny Klępy naczelnik Wydziału wydał postanowienie o założeniu sprawy ewidencyjno-obserwacyjnej na Bogumiłę Stelmaszuk. W uzasadnieniu podano: "Jako matka prowincjalna Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek ma możliwości prowadzenia wrogiej działalności. Możliwości te są tym szersze, że w ich klasztorze przebywa obecnie ks. kard. Wyszyński i cały szereg ludzi świeckich i duchownych zwraca się do w/w zgromadzenia o umożliwienie im skontaktowanie się z Wyszyńskim (...). Podejrzana o prowadzenie wrogiej działalności. Na skutek jej działania zgromadzenie zupełnie nie podporządkowuje się zarządzeniom władz terenowych i nie respektuje zarządzeń tutejszego Referatu (d/s Wyznań w WRN w Krakowie). Ustosunkowanie do obecnej rzeczywistości jest negatywne". Odtąd systematycznie przez całą kadencję jej posługiwania jako matki prowincjalnej służby bezpieczeństwa prowadziły teczkę operacyjnej obserwacji. W 1961 r. zanotowano tam m.in. "W czasie wyjazdu do Rzymu (1957) w tamtejszych kręgach zakonnic i księży opisuje Wyszyńskiego jako człowieka wycieńczonego i zmizerowanego więzieniem. Na skutek podjęcia przez władze ostrzejszego kierunku ograniczania działalności klasztorów (1960) szerzy wiadomości o zbliżającym się rozwiązywaniu zgromadzeń zakonnych i wywożeniu zakonnic do obozów koncentracyjnych". Sprawa ewidencyjno-obserwacyjna dotycząca s. Lucilliny została zakończona dopiero we wrześniu 1971 r. przez por. Cecylię Grabską z Wydziału IV KW MO w Katowicach. Jak stwierdzono jednak we wniosku: "Stelmaszuk Bogumiłę należy pozostawić w kartotece elementu przestępczego i podejrzanego".
W latach 1960-1961 nastąpiło kolejne apogeum ataku na Kościół. Realna stawała się perspektywa wywozu sióstr zakonnych do obozów. W zamyśle służb bezpieczeństwa akcja ta miała być przeprowadzona bardziej powszechnie niż akcja X2 z 1954 r., która dotyczyła sióstr z Dolnego i Górnego Śląska. W grudniu 1960 r. służby bezpieczeństwa w Krakowie otrzymały informację z Departamentu III MSW o zebranych anonimach na m. Lucillinę i jej postępowanie ze szczególnym podkreśleniem: "rozsiewania przez nią wrogiej propagandy o zamiarach likwidacji zakonów i przygotowaniu sióstr na takie zagrożenie". Proponowano, by pracownicy Wydziału III KW MO w Krakowie wezwali m. Lucillinę na rozmowę i zastosowali wobec niej próbę zastraszenia.
Walka o likwidowane placówki
Ostatnie 2 lata kadencji przełożonej prowincjalnej wypełniła walka o uratowanie od likwidacji największych placówek oświatowych prowadzonych przez Prowincję Krakowską Zgromadzenia Sióstr Nazaretanek - liceum ogólnokształcącego w Kielcach i takiej samej placówki w Częstochowie oraz przedszkoli w Kielcach, Częstochowie i w Wadowicach. Jako pierwsza została zlikwidowana szkoła w Kielcach. Decyzja o upaństwowieniu placówki nadeszła w połowie sierpnia. Przełożona prowincjalna bezpośrednio pomagała kieleckim nazaretankom podczas zarządzonej przez władze państwowe likwidacji największej wówczas szkoły katolickiej w Polsce. Jak zanotowała w połowie sierpnia 1960 roku kronikarka w Domu Prowincjalnym w Krakowie: "Matka Prowincjalna wyjechała do Częstochowy. Biedna Matka, ile cierpieć musi, bezpośrednio zetknąć się i decydować, gdzie dorobek tylu lat umieścić, rozdzielić Siostry na domy, brać udział w tragedii domu kieleckiego, bo tak po ludzku to się nazywa. Toteż tam wre praca, co można, sprzedaje się, co potrzebne w innych domach, pakuje, przesyła. Żadne słowo nie odda przeżyć Sióstr domu kieleckiego i nie jest w stanie opisać wydarzeń dnia każdego". Kilka dni później zapisała: "W domu jak w hotelu, krzyżują się osoby w różnych kierunkach, to Siostry pozbawione pracy i dachu nad głową - Kielce lokuje Matka Prowincji po domach prowincji. Z osobami nieodłączne są bagaże. Nazaret kielecki przeżywa prawdziwą gehennę, upadają Siostry ze znużenia. Matka Prowincjalna jest wszędzie, gdzie trzeba".
Rok później, 19 sierpnia, m. Lucillina otrzymała telefoniczną wiadomość z domu w Częstochowie o upaństwowieniu tamtejszego liceum, dokąd wcześniej przesłano kilka sióstr oraz część wyposażenia domu i szkoły kieleckiej. Pospiesznie udała się do sióstr pracujących w kolejnym likwidowanym dziele, szkole założonej w 1907 r., jako tajna polska placówka oświatowa pod zaborem rosyjskim. Podczas pobytu w Częstochowie i uczestniczenia w dramacie sióstr przeżywających utratę dzieła o ponad 50-letniej tradycji do m. Lucilliny dotarła wiadomość o upaństwowieniu w Wadowicach i w Częstochowie 3 przedszkoli. W krótkim czasie kilka domów w Prowincji Krakowskiej zostało pozbawionych prowadzonych dzieł, a blisko 100 sióstr (spośród około 250) musiało zmierzyć się z tematem podjęcia nowego rodzaju działalności. Matka Lucillina na kilka miesięcy przed przekazaniem urzędu swojej następczyni była zatroskana o dalszy byt prowincji i zapewnienie siostrom podstawowych środków do życia.
W tym samym czasie, 26 października 1961 r., w ramach prowadzonej przez SB sprawy operacyjnej obserwacji w streszczeniu posiadanych materiałów na figurantkę (czyli na m. Lucillinę) krakowska oficer prowadząca jej sprawę, chor. Wanda Biel, napisała m.in.: "Kierunek, jaki przyjęła figurantka sprawy w zgromadzeniu, jej poglądy i stanowisko w odniesieniu do niektórych zarządzeń państwowych wyraźnie wskazują na to, że jest to osoba zdecydowanie wrogo ustosunkowana do Polski Ludowej... Słusznym będzie podjęcie takich przedsięwzięć, które dyskryminowałyby całkowicie jej osobę w oczach podległych zakonnic". Wychodząc z takich założeń, SB starała się zniszczyć zarówno przełożoną prowincjalną, jak i całą Prowincję Krakowską. Posługiwano się przy tym różnymi metodami. Jedną z nich stało się gnębienie osoby m. Lucilliny groźbą procesu i publikowaniem artykułów o charakterze paszkwili w prasie i w pozycjach książkowych. Pracownicy Służby Bezpieczeństwa na podstawie materiałów o niechęci do m. Lucilliny starali się pogłębić nastroje destrukcyjne we wspólnocie prowincji przez odpowiednie kombinacje operacyjne, w tym także przez rozsyłanie fałszywych listów do sióstr, które były oceniane jako ewentualne kandydatki na urząd przełożonej prowincjalnej, a także próbę wezwania m. Lucilliny na przesłuchanie w celu jej zastraszenia.
Jedną z kandydatek na następczynię m. Lucilliny była m. Tomazja Michalunio, przełożona Domu Opieki Matki Bożej w Częstochowie. Według informacji zebranych przez służby bezpieczeństwa cieszyła się ona autorytetem i sympatią zdecydowanej większości sióstr w Prowincji Krakowskiej. Oficer prowadząca Wanda Biel postanowiła operacyjnie wykorzystać tę wiedzę i w grudniu 1961 r. sporządziła anonim, który "w imieniu sióstr z domu krakowskiego" wysłała do m. Tomazji w Częstochowie. Treść tego listu, którego kopia oraz informacja o wysłaniu zachowały się w teczce sprawy operacyjnej obserwacji m. Lucilliny, pozwala bezpośrednio zapoznać się z bezwzględnie stosowanymi metodami tworzenia pomówień i szkalujących anonimów oraz wzniecania antagonizmów, którymi posługiwały się służby bezpieczeństwa w zaprogramowanym niszczeniu Kościoła i poszczególnych osób.
W ten sposób realizowano założenia nowej polityki antykościelnej władz, wymierzonej szczególnie w zakony. Już w październiku 1960 r. odbyła się w Warszawie w Departamencie III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych odprawa na temat walki z Kościołem i z zakonami, głównie żeńskimi. Podczas spotkania akcentowano potrzebę nasilenia nacisków administracyjnych oraz planowania akcji, które antagonizowałyby środowiska zakonne od środka. W dyskusji podczas obrad padło stwierdzenie zanotowane przez jednego z uczestników narady: "Bicie zakonów należy umieścić w ramach przepisów prawnych, aby hierarchia kościelna nie mogła się przeciwstawiać. Z powodu przekonań religijnych nie wolno prześladować". Kilka miesięcy później, w czerwcu 1961 r., naczelnik Wydziału V Departamentu III w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych ppłk Bolesław Cykała rozesłał do zajmujących się walką z Kościołem podległych mu bezpośrednio wydziałów III w Komendach Wojewódzkich MO wskazówki dotyczące posunięć zmierzających do hamowania działalności kleru. Wśród wskazanych tam metod działania znalazły się m.in.: "Organizowanie rozkładu wewnątrz, wywoływanie lub pogłębianie antagonizmów na różnym tle, kompromitacja we własnym środowisku lub społeczeństwie, organizowanie psychicznego nękania przeciwnika, organizowanie zwalczających się grup (np. w zakonach)".
W atmosferze zagrożenia bytu życia zakonnego w Polsce i nowych metod niszczenia zgromadzeń i poszczególnych sióstr m. Lucillina Stelmaszuk na początku stycznia 1962 r. przekazała obowiązki przełożonej prowincjalnej swojej następczyni, m. Tomazji Michalunio. Sama zaś opuściła Kraków i udała się do Częstochowy, gdzie objęła obowiązki przełożonej Domu Opieki Świętego Józefa, położonego u stóp Jasnej Góry, przy ul. 7 Kamienic 23.
W 1972 r. z inicjatywy Prymasa Polski przy Konsulcie Wyższych Przełożonych Zakonów Żeńskich powstał plan rozpoczęcia badań nad historią zgromadzeń zakonnych w latach II wojny światowej. Przełożone wyższe zostały poproszone o wytypowanie sióstr, które zajmą się badaniami dziejów własnej rodziny zakonnej. W Prowincji Krakowskiej zadania tego podjęła się s. Lucillina Stelmaszuk, która jednocześnie porządkowała archiwum prowincjalne w Krakowie. Dziełem siostry było zebranie i scalenie wielu dokumentów historycznych, propagowanie dziejów nazaretanek i gromadzenie materiałów o założycielce bł. Franciszce Siedliskiej oraz wybitnych nazaretankach. Owocem pracy historycznej s. Lucilliny stało się opracowanie materiałów do czasów II wojny światowej, które ukazały się drukiem w 1994 r., w wydawanej przez KUL serii wydawniczej "Żeńskie Zgromadzenia Zakonne w Polsce 1939-1947".
Ostatnie lata życia s. Lucillina Stelmaszuk spędziła w domu w Komańczy, gdzie często oprowadzała gości po miejscach związanych z pobytem Księdza Prymasa w latach 1955-1956. Zmarła 27 stycznia 1993 roku. Została pochowana w grobie Sióstr Nazaretanek na tamtejszym cmentarzu parafialnym.
s. Danuta Kozieł CSFN
Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 61 (3687) z dnia 13-14 marca 2010 r.