. |
"Pamiętamy to oblężenie Pelplina, który został otoczony przez wojsko. Pozakładano telefony polowe i radiostacje. Wyglądało, że przystępują do oblężenia twierdzy. Mamy jeszcze w uszach dygot silników zapalanych co noc, pewnie, żeby stworzyć wrażenie, że nastąpi zaraz jakaś deportacja...". Tak wspominał okoliczności aresztowania w nocy z 13 na 14 lutego 1950 roku ks. bp. Kazimierza Kowalskiego, ks. Janusz S. Pasierb, ówczesny kleryk w seminarium pelplińskim. Przeciwko księdzu biskupowi rozpętano kampanię na łamach reżimowych gazet, oskarżając go m.in. o tolerowanie nadużyć w Caritas, szykanowanie księży, którzy sympatyzowali z władzą, życie w przepychu i sprzyjanie okupantowi hitlerowskiemu.
Kazimierz Józef Kowalski urodził się 2 marca 1896 r. w Gnieźnie jako syn Leona i Pelagii z d. Celler. Rodzinę nauczyciela Leona Kowalskiego wspomina się jako głęboko religijną i pielęgnującą patriotyczne tradycje. Kazimierz Kowalski uczęszczał w Gnieźnie do szkoły podstawowej, a później do gimnazjum klasycznego, które ukończył w 1914 r., składając egzamin maturalny z wyróżnieniem. Wówczas zdecydował się zostać kapłanem. Władze duchowne skierowały go na studia na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu w Monasterze (Niemcy). Wybuch I wojny światowej uniemożliwił mu jednak rozpoczęcie nauki. W 1914 r. został wcielony do armii pruskiej. Służbę pełnił jako artylerzysta na różnych frontach. Dosłużył się szarży oficerskiej - pułkownika artylerii piechoty poznańskiej. W 1918 r. uczestniczył w Powstaniu Wielkopolskim. Dowodził I baterią poznańskiego pułku artylerii ciężkiej, która wsławiła się w walkach pod Lesznem. We wrześniu 1919 r. walczył z 1. batalionem 1. pułku artylerii ciężkiej na froncie litewsko-białoruskim. Został odznaczony Krzyżem Niepodległości i Odznaką Powstańca Wielkopolskiego.
Na drogach kapłaństwa i filozofii
W 1919 r. wstąpił do Arcybiskupiego Seminarium Duchownego w Poznaniu, rozpoczynając swą drogę kapłańską. Jednak z wojskiem się nie rozstał. Podczas wojny polsko-bolszewickiej w 1920 r. przyszły biskup szkolił artylerzystów.
Jeszcze jako kleryk Kazimierz Kowalski został skierowany na studia do Strasburga, gdzie otrzymał tytuł magistra teologii. Święcenia kapłańskie przyjął 8 października 1922 r. w Gnieźnie. Specjalistyczne studia filozoficzne kontynuował w Lowanium (Belgia), zaliczanym do najbardziej znaczących ośrodków naukowych zajmujących się tomizmem.
W 1925 r. w Lowanium w Wyższym Instytucie Filozoficznym ks. Kowalski doktoryzował się, broniąc pracy na temat twórczości filozoficznej Augusta hr. Cieszkowskiego. W czasie swego pobytu w Belgii oddawał się nie tylko pogłębianiu wiedzy filozoficznej. Wkrótce stał się również znakomitym przedstawicielem nurtu zwanego neotomizmem.
W czasie wolnym wyjeżdżał często z posługą duszpasterską do polskich górników, którzy pracowali w Belgii. Czynnie działał w polskich organizacjach katolickich, takich jak np. bractwa różańcowe czy też Towarzystwo św. Barbary, którego był twórcą. Po obronie pracy doktorskiej ks. Kowalski kontynuował naukę w Rzymie na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu "Angelicum", a potem na Uniwersytecie w Monachium, gdzie uczestniczył w pracach seminarium tomistycznego.
Po powrocie do kraju w 1926 r. wykładał w Arcybiskupim Seminarium Duchownym w Poznaniu filozofię i etykę społeczną, a w latach 1927-1935 w Gnieźnie, gdzie po reorganizacji studiów seminaryjnych w archidiecezji poznańskiej i gnieźnieńskiej przeniesiono studium filozofii. Ksiądz profesor Kowalski pełnił tam od 1927 r. funkcję wicerektora. W 1930 roku habilitował się z filozofii tomistycznej na Wydziale Teologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Kolokwium habilitacyjne odbyło się na podstawie rozprawy pt. "Filozofia Augusta hr. Cieszkowskiego w świetle filozofii św. Tomasza z Akwinu". W 1937 roku habilitował się powtórnie, tym razem z zakresu estetyki na Uniwersytecie Poznańskim na podstawie pracy "Teoria o pięknie i sztuce w tomizmie i neotomizmie". W latach 1935-1939 pełnił funkcję rektora Wyższego Seminarium Duchownego w Poznaniu, i w tym samym czasie na Wydziale Humanistycznym Uniwersytetu Poznańskiego wykładał dzieje tomizmu. Wybitne osiągnięcia w dziedzinie nauczania i pracy naukowej spowodowały, że uniwersytety w Wilnie, Lwowie, Warszawie i innych miastach proponowały mu objęcie kierownictwa swoich katedr filozofii. Ówczesny ordynariusz archidiecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej arcybiskup August Hlond nie wyraził zgody na przeniesienie ks. prof. Kowalskiego czy też podjęcie przez niego pracy na którymś z wymienionych uniwersytetów.
Ksiądz Kazimierz Kowalski miał w swoim dorobku również redakcję czasopism naukowych, np. "Studia Gnesnensia" (kolekcja dzieł naukowych, której wydawanie sam zapoczątkował), "Annales Missiologicae" (rocznik), "Teologia Praktyczna" (kwartalnik, którego również był inicjatorem).
Przyszły biskup wielokrotnie uczestniczył w krajowych i zagranicznych Zjazdach Tomistycznych, w 1934 roku był sekretarzem na Międzynarodowym Kongresie Filozofii Tomistycznej w Poznaniu. W tym samym roku został członkiem komitetu wykonawczego w czasie XIV Kongresu Organizacji Katolickich "Pax Romana" w Rzymie.
Był znany nie tylko dzięki swojej pracy naukowej, ale zasłynął także jako rekolekcjonista środowisk inteligenckich w Polsce oraz animator organizacji katolickich, takich jak Stowarzyszenie Katolickiej Młodzieży Akademickiej "Odrodzenie"; był delegatem Episkopatu Polski do Akademickich Kół Misyjnych w Polsce. W ramach tego typu działalności ks. Kowalski założył Stowarzyszenie św. Tomasza z Akwinu, które prowadziło szereg działań duszpasterskich i naukowo-badawczych. Celem tej pracy było doprowadzenie do zwiększenia liczby powołań kapłańskich. Wszystko przerwał wybuch II wojny światowej.
W cieniu wyroku śmierci jako Józef Powelski
Ksiądz Kowalski na polecenie ks. Prymasa Augusta Hlonda przystąpił do reorganizacji seminarium duchownego. Aktywna działalność księdza rektora, a także jego udział w Powstaniu Wielkopolskim prawdopodobnie przyczyniły się do prześladowań ze strony niemieckich władz okupacyjnych. Ksiądz prof. Kowalski musiał ukrywać się pod przybranym nazwiskiem Józef Powelski w miejscowości Pełkinie k. Jarosławia nad rzeką San w klasztorze Sióstr Służebniczek Najświętszej Marii Panny, ponieważ gestapo wydało na niego wyrok śmierci. Nie oznaczało to jednak, że zaprzestał pracy duszpasterskiej. Był w tym okresie kapelanem Sióstr Służebniczek oraz kapelanem domowym i nauczycielem filozofii w rezydencji księcia Włodzimierza Czartoryskiego w Pełkiniach. Pracował także w miejscowym kościele, wyjeżdżał i głosił rekolekcje dla kapłanów diecezji krakowskiej, zaangażował się w tajne nauczanie młodzieży.
"Zostań żołnierzem Chrystusa"
Po zakończeniu okupacji powrócił do Poznania. Zniszczenie budynków seminaryjnych było znaczne, dlatego też został skierowany do Gniezna, aby tam organizować seminarium duchowne dla dwóch archidiecezji.
4 marca 1946 roku Papież Pius XII mianował ks. Kazimierza Kowalskiego biskupem chełmińskim. Rządy w diecezji nowy biskup objął 1 lipca 1946 roku. Z kolei 4 sierpnia w katedrze pelplińskiej Prymas Polski ks. kard. August Hlond udzielił mu sakry biskupiej. Na swe biskupie zawołanie wybrał słowa "Miles Christi", czyli "Żołnierz Chrystusa". Hasło to stanowiło dewizę życiową Kazimierza Kowalskiego od czasu spotkania z ks. abp. Achillesem Rattim w 1920 roku. Ówczesnemu nuncjuszowi apostolskiemu w Polsce i na Litwie przedstawiono kleryka Kazimierza Kowalskiego, jako byłego żołnierza i powstańca. Wówczas ks. abp Ratti powiedział mu: "Miles Christi fiat" (zostań żołnierzem Chrystusa). Słowa te miały potem wpływ na całe kapłańskie życie Kazimierza Kowalskiego.
Po święceniach biskupich ks. bp Kowalski przestał być naukowcem, chociaż za sprawą swojej działalności duszpasterskiej, administracyjnej i wydawniczej stał się popularyzatorem wiedzy.
W granicach diecezji chełmińskiej, która miała swe początki w XIII w., znajdowały się powiaty leżące w obrębie ówczesnych województw: pomorskiego, gdańskiego i olsztyńskiego. Ksiądz biskup Kazimierz Kowalski objął urząd w trudnym okresie. Ponad połowa kapłanów diecezji zginęła w egzekucjach jesienią 1939 r. oraz w obozach koncentracyjnych. Z tego powodu nowy biskup za najważniejsze swoje zadanie uznał uzupełnienie kadr kapłańskich. Koniecznością stało się objęcie szczególną troską seminarium duchownego. Biskup zaangażował się w powołanie Komitetu Odbudowy Biblioteki oraz wzbogacenie seminaryjnego księgozbioru. W 1965 r. swoim osobistym staraniem przyłączył Diecezjalne Seminarium Duchowne w Pelplinie do Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Laterańskiego w Rzymie. W 1947 r. ustanowione zostało Diecezjalne Dzieło Powołań Kapłańskich. Ksiądz biskup zalecał reaktywowanie w parafiach Katolickich Stowarzyszeń Młodzieży Męskiej i Żeńskiej. W celu pogłębienia zasad wiary i moralności chrześcijańskiej utworzył w 1948 r. Bractwo Nauki Chrześcijańskiej. Erygował także Katolicki Instytut Kultury Religijnej w Toruniu (1947) i Gdyni (1948).
W trudnej sytuacji powojennej ważną rolę w niesieniu pomocy cierpiącej ludności odegrała Caritas diecezji chełmińskiej, powołana do życia w 1945 r., której działalność rozwijała się prężnie w latach 1946-1949. Instytucja gromadziła rzesze osób świeckich w 327 parafialnych oddziałach. Caritas podzielono na kilka okręgów, z których najaktywniejsze były te w Gdyni i Toruniu. Caritas opiekowała się ofiarami II wojny światowej, kalekami, rodzinami pozbawionymi żywiciela, sierotami, prowadząc przedszkola, świetlice, wydając posiłki. Wspierała też byłych ziemian i dawała pracę setkom osób, które nie mogły być zatrudnione w instytucjach państwowych, np. byłym więźniom politycznym.
Obrońca "średniowiecznego przeżytku"
Księdzu biskupowi Kazimierzowi Kowalskiemu przyszło działać w trudnych czasach komunizmu. Szczególnie lata 1945-1956 przyniosły dotkliwe represje wobec Kościoła katolickiego i wobec samego ks. bp. Kowalskiego za strony komunistów. Już w 1946 r. Urząd Bezpieczeństwa przeprowadził akcję w związku z jego wizytą duszpasterską w grudziądzkich parafiach, próbując utrudnić kontakty wizytującego biskupa z wiernymi. Jak to opisywał sam ks. bp Kazimierz Kowalski, funkcjonariusze UB i Milicji Obywatelskiej w Grudziądzu zmuszali m.in. właścicieli domów i mieszkań do podpisania deklaracji, że w związku z wizytą biskupa nie wywieszą sztandaru narodowego. W czasie wizyt w szkołach średnich biskupowi towarzyszyli funkcjonariusze UB, którzy bez skrupułów zastraszali witającą go młodzież. Tak samo postąpiono w stosunku do załogi Fabryki Hertzfeld & Victorius, zapytując, czy posiadała zgodę władz centralnych na wizytę biskupa. Urząd Bezpieczeństwa posunął się nawet do umieszczenia na jedną noc w areszcie komendanta drużyny harcerskiej, która uczestniczyła w przyjęciu ordynariusza diecezji.
W latach 40. ks. bp Kazimierz Kowalski często krytycznie wypowiadał się na temat nowej sytuacji i polityki państwa wobec Kościoła. W 1947 r. powiedział: "Idą czasy, w których obecnie czerwony faszyzm chce nam odebrać i wyrugować religię katolicką, ale te czerwone czasy miną, tak jak minęły brunatne czasy Hitlera i czarny faszyzm Mussoliniego" oraz mówił, że nauka Marksa i Engelsa była demagogią i dlatego należało dbać o ducha i bronić Kościoła katolickiego przed zakusami tego niebezpieczeństwa1.
W 1947 roku Referat V Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Grudziądzu raportował Wojewódzkiemu Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego w Bydgoszczy, że poszczególni księża powiatu głoszą kazania o treściach wyłącznie religijnych, co "w większej części zawdzięczać można księdzu biskupowi Kowalskiemu, ponieważ ten na każdym zebraniu dziekanów apeluje, żeby duchowieństwo ambon nie używało do wygłaszania spraw dotyczących życia politycznego. Jednak z drugiej strony biskup zaznacza, że gdyby zaszły przypadki, gdzie sprawy polityczne są ściśle związane z życiem religijnym, wtenczas obowiązkowo każdy duszpasterz powinien z ambony nauczać swoich wiernych o grożącym niebezpieczeństwie, tzn. Kościołowi świętemu".
6 maja 1949 roku ks. bp Kowalski w parafii Bursztynowo, w powiecie grudziądzkim, w wygłoszonym kazaniu powiedział m.in.: "My, katolicy, stoimy na twardym gruncie i nie damy się sprowadzić w ciemnotę bezbożnictwa i żadna siła nas nie zwycięży, tak jak Hitler walczył z Bogiem i nie zwyciężył, tak i nas nie zwyciężą nasi wrogowie bezbożnicy". Następnego dnia w parafii Gruta (Linowo), powiat grudziądzki, stwierdził: "Jak widzicie, od wyzwolenia do dnia dzisiejszego w parafii swojej nie posiadacie duszpasterza, a świadczy to o tym, że odnośne czynniki składające się z niedowiarków uciemiężają i gnębią duszpasterzy, by w szkołach i przedszkolach nie było możliwości nauczania religii". Dał w ten sposób kolejny dowód swojego zdecydowanego sprzeciwu wobec nasilających się od marca 1949 roku ataków na Kościół katolicki, który określano mianem "średniowiecznego przeżytku".
W okresie od sierpnia 1949 r. do stycznia 1950 r. władze państwowe przeprowadziły szereg działań ograniczających prowadzenie pracy duszpasterskiej. Między innymi w listopadzie 1949 r. zmusiły biskupów do zawieszenia działalności wszystkich stowarzyszeń katolickich, w związku z dekretem z 5 sierpnia 1949 r. o zmianie niektórych przepisów prawa o stowarzyszeniach. Jednocześnie nakłaniały młodzież do wstępowania w szeregi Związku Młodzieży Polskiej. Od września 1949 r. władze przystąpiły do budowania struktur organizacyjnych - początkowo w ramach powstającego właśnie Związku Bojowników o Wolność i Demokrację - ruchu księży "patriotów", którzy zgodnie z wolą komunistów uczestniczyli chociażby w antykościelnych wiecach.
Atak władz komunistycznych na Caritas
23 stycznia 1950 r. władze dokonały zaboru kościelnej organizacji charytatywnej Caritas w całym kraju. Do wybranych 17 związków diecezjalnych wkroczyły, pod nadzorem UB, komisje likwidacyjne. Opieczętowano biura i magazyny oraz zablokowano konta bankowe. W sumie przejęto majątek kościelny o wartości 20 mln złotych. Tego samego dnia władze powołały przymusowy zarząd, w skład którego weszli m.in. księża "patrioci". Konferencja Plenarna Episkopatu Polski 30 stycznia 1950 r. uznała zajęcie Caritas za bezprawie i rozwiązała tę organizację kościelną. Jeszcze 24 stycznia 1950 roku ks. kard. Adam Stefan Sapieha wysłał telegram do prezydenta Bolesława Bieruta, a 30 stycznia obszerny list, w którym napisał: "Wstrząśnięty do głębi metodą kontroli działalności Caritasu i nienawistnymi artykułami w prasie zakładam protest i proszę o zmianę postępowania"2. Konferencja przygotowała także specjalny komunikat potępiający likwidację Caritas, który miał być odczytany we wszystkich kościołach 12 lutego 1950 roku. Akcja bezpieki polegająca na zastraszeniu księży spowodowała, że część biskupów powstrzymała się od odczytania komunikatu. Natomiast wobec kapłanów, którzy to uczynili, zastosowano represje w postaci aresztowań i kar finansowych. W województwie pomorskim 190 księży odczytało komunikat, 204 uległo presji władz. Te z kolei usiłowały na łamach prasy udowodnić konieczność wprowadzenia zmian w zarządzie Caritas z uwagi na rzekomo popełniane wcześniej nadużycia. Ksiądz biskup Kowalski był zwolennikiem odczytania komunikatu Episkopatu Polski. Postawę księdza biskupa i sytuację w kościołach powiatu opisywał Referat V bydgoskiego PUBP (tekst pochodzi ze sprawozdania za okres od 25 stycznia do 25 lutego 1950 r.): "W dniu 12 II 1950 r. były czytane listy pasterskie przez księży z ambon, które to godziły w posunięcia rządu w sprawie 'Caritasu', część księży pozytywnych listów tych nie czytała. Natomiast druga część księży, którzy są pozytywnie ustosunkowani do obecnej rzeczywistości, listy pasterskie czytała z powodu tego, że dostali specjalne polecenie od biskupa Józefa Kowalskiego, że który z księży nie przeczyta danego listu z Episkopatu, będzie suspendowany, to znaczy, że nie będzie mu wolno odprawiać w kościele i będzie zmuszony referendę złożyć. [Polecenie to księża otrzymali] podczas konferencji, jaka miała miejsce w dniu 9 II 1950 r. w Koronowie, na którą to przybył sam biskup Kowalski i całość konferencji wyłącznie prowadził. Przed przybyciem na konferencję księża zostali powiadomieni, że z sobą na konferencję mają przywieźć rytuał rzymski, to znaczy, że będą przysięgać biskupowi. W toku przeprowadzonej konferencji przez księdza biskupa Kowalskiego wymieniony piętnował księży demokratów, że winni natychmiast wystąpić z Związku Uczestników Walki Zbrojnej o Niepodległość i Demokrację, jak również nie powinni należeć do rad narodowych i nowo utworzonych zarządów 'Caritasu'. Jednocześnie ksiądz biskup Kowalski podkreślił w swym przemówieniu, że winni księża, którzy nie zastosują się do jego zarządzeń, będą pociągnięci pod prawo kanoniczne.
[...] Przy swoim wyjeździe ksiądz biskup zaznaczył wszystkim zebranym księżom, że nie wolno im do godziny 19.00 opuścić plebanii w Koronowie. Trzeba stwierdzić, że w tym dniu księża dekanatu Fordon byli zaproszeni na godzinę 17.00 na zjazd księży patriotów do Bydgoszczy. W tej sprawie Prokuratura Sądu Apelacyjnego w Bydgoszczy przesłuchiwała świadków w osobach księży dekanatu fordońskiego, gdzie księża w zeznaniu [podali], że ksiądz biskup Kowalski sugerował swoim postępowaniem księży demokratów na powyższej konferencji i zabraniał kategorycznie brania jakiegokolwiek udziału w Związku Uczestników Walki Zbrojnej. Niektórzy księża zeznali w prokuraturze, że ksiądz biskup Kowalski groził ekskomuniką księżom za niewłaściwe zachowanie się oraz za niewykonanie jego poleceń.
Parafie Dobrcz, Wudzyn, Koronowo z powodu, że księża byli odwołani przez księdza biskupa Kowalskiego, złożyły protest na ręce biskupa w postaci podpisów i otwartego zebrania, na którym działacze katoliccy potępiali działalność wrogą przeciwko państwu demokratycznemu przez księdza biskupa Kowalskiego. Jednocześnie parafianie tych parafii złożyli deklaracje, w których dopominali się, ażeby ci księża wrócili z powrotem do tych parafii".
Na początku lutego 1950 r. biskup Kowalski poinformował proboszcza i dziekana dekanatu fordońskiego ks. Bronisława Jagłę o odwołaniu go z urzędu dziekana, a ks. Ignacemu Chmurzyńskiemu, proboszczowi parafii Ostromecko, przypomniał o konieczności dochowania wierności swoim obowiązkom kapłańskim. Wymienieni księża wykazywali uległość w stosunku do władz państwowych, które w tej sytuacji postanowiły podjąć zdecydowane kroki wobec biskupa.
Dochodzenie i nagonka prasowa na ks. bp. Kowalskiego
Prokurator Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, który wdrożył postępowanie przeciwko ks. bp. Kazimierzowi Kowalskiemu i zastosował wobec niego środek zapobiegawczy w postaci aresztu domowego, podkreślał, że naruszone zostały postanowienia przytaczanego już dekretu z 5 sierpnia 1949 roku. Zarzucał mu również wrogie wystąpienia przeciwko państwu. 17 lutego 1950 r. komunikat w tej sprawie opublikowała "Trybuna Ludu", nadając mu tytuł: "Dochodzenie przeciwko biskupowi Kowalskiemu za terroryzowanie księży uczestniczących w uzdrowieniu 'Caritasu'. Biskup Kowalski osadzony w domu pod strażą". W nocy z 13 na 14 lutego 1950 r. w lasach wokół Pelplina rozmieszczono uzbrojone oddziały. Znane są słowa ks. Janusza S. Pasierba, który w latach 1947-1952 był klerykiem w seminarium pelplińskim: "Pamiętamy to oblężenie Pelplina, który został otoczony przez wojsko. Pozakładano telefony polowe i radiostacje. Wyglądało, że przystępują do oblężenia twierdzy. Mamy jeszcze w uszach dygot silników zapalanych co noc, pewnie, żeby stworzyć wrażenie, że nastąpi zaraz jakaś deportacja..."3.
14 lutego do Domu Biskupiego w Pelplinie przybyli funkcjonariusze UB i MO. Wręczyli biskupowi nakaz aresztowania. Za całe przedsięwzięcie ponosili odpowiedzialność prokuratorzy Dąbrowski z Warszawy i Milkas z Gdańska. W Domu zabezpieczono wszystkie pomieszczenia i zarekwirowano znalezione dokumenty. Zezwolono na poranną Mszę Świętą oraz modlitwy wieczorne. Codziennie po śniadaniu ks. bp Kowalski był przesłuchiwany. Oprócz niego w Domu Biskupim przebywali jeszcze: kapelan ks. Roman Górski, trzy siostry elżbietanki, dwie osoby świeckie i dochodzący palacz. Po kilku dniach ksiądz biskup był tak wyczerpany fizycznie i psychicznie, że sprowadzono do niego lekarzy, najpierw z Pelplina, potem także z Gdańska. Zaprzestano wówczas codziennych przesłuchań. Całej sytuacji towarzyszyła negatywna kampania prasowa. Księdza bskupa Kazimierza Kowalskiego oskarżano na łamach reżimowych gazet o tolerowanie nadużyć w Caritas, szykanowanie księży, którzy sprzyjali władzy, życie w przepychu, brak zainteresowania problemami mieszkańców diecezji oraz wygodne spędzenie okupacji w majątku Czartoryskich i sprzyjanie okupantowi hitlerowskiemu. Brak dowodów, a także przekonanie, że dalsze przetrzymywanie księdza biskupa w areszcie może raczej zaszkodzić, bo w końcu cele zostały już osiągnięte, stanowiły przyczyny uchylenia aresztu. Władze podkreślały jednak własną wspaniałomyślność. Wówczas ks. bp Kowalski napisał list do prezydenta Bolesława Bieruta z prośbą o zwolnienie. Sądzi się, iż został do tego zmuszony. Znajdował się pod silną presją pilnujących go funkcjonariuszy. List powstał 25 lutego 1950 roku. Ksiądz biskup zapewnił, że będzie respektował zarządzenia władz państwowych. Prezydent prośbę tę uwzględnił i 2 marca 1950 r. prokurator Sądu Apelacyjnego w Gdańsku uchylił areszt.
W 1951 r. ponownie przeprowadzono prasową nagonkę na ks. bp. Kowalskiego, zarzucając mu służbę w wojsku niemieckim w czasie I wojny światowej, a potem utrzymywanie kontaktów z hitlerowcami podczas II wojny światowej oraz w końcu popieranie rewizjonistów zachodnioniemieckich i ich amerykańskich protektorów do nieuznawania granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej.
Ksiądz biskup Kowalski niewątpliwie pozostawał nadal w kręgu zainteresowań Służby Bezpieczeństwa. Był rozpracowywany w ramach sprawy operacyjnej obserwacji. Poza tym SB w Gdańsku, współpracując z placówką bydgoską, założyła sprawę obiektową na duchowieństwo diecezji chełmińskiej, czyli od 1961 do 1968 roku prowadziła systematyczną pracę operacyjną zmierzającą do ustalenia i przeciwdziałania wszelkiej wrogiej i społecznie szkodliwej działalności księży z diecezji chełmińskiej. Stwierdzono bowiem, że władze kurialne wytyczały dla podległego sobie duchowieństwa kierunki działania sprzeczne z warunkami porozumienia zawartego pomiędzy rządem i Episkopatem w 1950 roku. Siłą rzeczy wśród meldunków pojawiają się też takie, które dotyczą ks. bp. Kowalskiego. Przytaczano jego wypowiedzi na temat okrutnej walki prowadzonej z Kościołem poprzez likwidację nauki religii w szkołach. W tej sytuacji ksiądz biskup kładł nacisk na kształcenie katechetów, organizację kursów przedmałżeńskich dla młodzieży oraz kontynuowanie działalności "Krucjaty Wstrzemięźliwości", pomimo jej oficjalnej likwidacji przez władze.
Wybitny kapłan diecezji pelplińskiej
Ksiądz biskup Kazimierz Józef Kowalski był w dziejach diecezji chełmińskiej postacią wybitną. Miał wpływ na odbudowę diecezji ze zniszczeń wojennych w trudnych dla Kościoła czasach komunizmu. Przeprowadził 714 wizytacji kanonicznych, zwiększył liczbę parafii z 255 do 359. Wygłosił 180 kazań i homilii, wydał 300 orędzi, odezw, przemówień i listów pasterskich; wyświęcił 583 kapłanów diecezjalnych. W 1959 r. przeprowadził synod diecezjalny i wydał jego statuty. Pełnił również obowiązki przewodniczącego Komisji Episkopatu ds. Sztuki Kościelnej. Z ramienia Konferencji Biskupów Polskich był też przewodniczącym Komisji ds. Misji, pełnił funkcję krajowego dyrektora Unii Apostolskiej oraz należał do Komisji Maryjnej i Komisji Studiów na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Brał czynny udział w pracach Soboru Watykańskiego II w latach 1962-1965. Już w trakcie trwania tego synodu starał się propagować postanowienia soborowe; informował o nich Polaków w kraju i za granicą, wydając orędzia, listy pasterskie i występując w Radiu Watykańskim.
Ksiądz biskup Józef Kowalski zmarł 6 maja 1972 r. w częstochowskim szpitalu. Tego dnia w czasie odprawiania Mszy św. na Jasnej Górze doznał rozległego zawału. Pogrzeb, z udziałem najbliższej rodziny, duchowieństwa diecezji chełmińskiej oraz członków Episkopatu Polski z ks. Prymasem kard. Stefanem Wyszyńskim i metropolitą krakowskim ks. bp. Karolem Wojtyłą na czele, odbył się 12 maja 1972 roku. Ciało ks. bp. Kowalskiego złożono w krypcie katedry pelplińskiej.
Izabela Mazanowska
Przypisy:
Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 67 (3693) z dnia 20-21 marca 2010 r.