Księża Niezłomni

 

.

 

Ks. prof. Dariusz Śmierzchalski-Wachocz

 

Ofiara walki reżimu z Kościołem gorzowskim
Ksiądz dr Jan Paweł Kuś CM (1920-1963)

 


   Charakterystyczną cechą polskiego Kościoła katolickiego jest jego ścisły związek z Narodem. Wraz z nim Kościół dzielił wszystkie doświadczenia historyczne. Wydarzenia II wojny światowej tę jedność po raz kolejny potwierdziły i wzmocniły. Duchowni katoliccy licznie wsparli działania konspiracyjne przeciw dwóm okupantom i wraz z wiernymi dzielili pobyt w aresztach, więzieniach, obozach koncentracyjnych oraz łagrach.

Kolejne rządy komunistyczne w Polsce, od okresu powojennego poczynając, a na latach osiemdziesiątych kończąc, zmierzały konsekwentnie do ubezwłasnowolnienia Kościoła. Wbrew zakorzenionemu w powszechnej świadomości przekonaniu o wyjątkowej roli polskiego Kościoła w dziejach Narodu zamierzono ograniczyć jego działalność wyłącznie do sprawowania kultu. Ten cel próbowano osiągnąć, angażując centralne i terenowe struktury reżimu komunistycznego: partii, UB/SB (piony specjalizujące się w walce z Kościołem) i urzędów administracyjnych (zwłaszcza powołanego do życia w 1950 r. Urzędu do Spraw Wyznań). A jawiące się niekiedy w relacjach państwa z Kościołem okresy "odwilży" i normalizacji wynikały jedynie z przyjętej przez władze strategii zmierzającej do osiągnięcia doraźnych korzyści politycznych, które w konsekwencji ograniczały się do utrzymania bądź wzmocnienia sprawowanej władzy w państwie.
   W tamtych czasach w imię prawdy i wolności Kościoła płacono niekiedy najwyższą cenę - zdrowia i życia. Przy czym zarówno naziści, jak i komuniści za wszelką cenę chcieli uniknąć przysparzania Kościołowi męczenników za wiarę. Dlatego też w aktach oskarżenia nie pojawia się wątek religijny. Komuniści walczyli z tymi przedstawicielami duchowieństwa i wiernych, którzy - ich zdaniem - "nadużywali" religii, wykorzystując ją do realizacji celów wrogich Polsce Ludowej. Represjonowano ludzi Kościoła nie tylko z powodów politycznych, ale i obyczajowych, gospodarczych czy finansowych. W aktach polskich procesów z udziałem duchowieństwa po 1945 r. często spotykamy się z oskarżeniami o zdradę narodową, nielegalną działalność polityczną, przestępstwa gospodarcze, kryminalne i obyczajowe. Jedną z ofiar szeroko zakrojonych działań ówczesnego reżimu był również ks. dr Jan Paweł Kuś.


   Na tajnym uniwersytecie

   Ksiądz Jan Paweł Kuś urodził się 8 marca 1920 r. w Żorach w powiecie rybnickim jako syn Jana i Wiktorii z domu Smusz. Tam też został ochrzczony w parafii pw. Świętych Apostołów Filipa i Jakuba. Bardzo religijni rodzice stworzyli przykładną rodzinę katolicką, zaszczepiając w chłopcu wartości chrześcijańskie, takie jak: uczciwość, pracowitość, czystość i skromność. Do szkoły powszechnej uczęszczał od roku 1926. Po czterech klasach, tj. w roku 1930, po zdaniu egzaminów wstępnych z języka polskiego i matematyki wstąpił do miejscowego Gimnazjum im. Karola Miarki - bojownika o polskość na ziemiach śląskich. Gimnazjum miało profil klasyczny. Nauczano w nim między innymi łaciny i greki. Od 1932 r. zgodnie z reformą ministra wyznań religijnych i oświecenia publicznego Janusza Jędrzejowskiego wprowadzono w Żorach czteroletnie gimnazjum i dwuletnie liceum typu przyrodniczego. Jednocześnie kontynuowano naukę według programu starego typu, tj. ośmioletniego gimnazjum dla tych uczniów, którzy zaczynali naukę po czwartej klasie szkoły powszechnej. Takiemu systemowi podlegał również Jan Kuś, który po czterech latach postanowił przerwać tam naukę. Miał wtedy już rozeznane w sobie powołanie kapłańskie w Zgromadzeniu Księży Misjonarzy św. Wincentego  Paulo. Dlatego od 18 sierpnia 1934 r. kontynuował naukę w Seminarium Internum w Wilnie prowadzonym od 1930 r. przez Księży Misjonarzy jako odpowiednik niższego seminarium duchownego. (Jego dyrektorem w tym czasie był ks. Jan Myszka CM). Tam też dokończył gimnazjum i uzyskał w maju 1938 r. świadectwo dojrzałości. 19 marca 1938 r. złożył śluby zakonne. W tym samym roku rozpoczął studia filozoficzno-teologiczne w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy w Krakowie na Kleparzu, które ukończył w trakcie wojny w 1943 roku. 18 sierpnia 1943 r. przyjął święcenia kapłańskie na Kleparzu z rąk ks. bp. Jana Lorka i odprawił swoją Mszę św. prymicyjną w kościele pw. Świętych Apostołów Filipa i Jakuba w Żorach. Już wtedy dostrzeżono jego predyspozycje intelektualne, a co za tym idzie - możliwość kontynuowania studiów. 20 grudnia 1943 r. został wysłany przez przełożonych do Warszawy, gdzie pomagał w kościele pw. Świętego Krzyża i uczęszczał na tajne wykłady z zakresu prawa kanonicznego prowadzone przez profesorów KUL na tzw. Uniwersytecie Ziem Zachodnich. Ze względu na wybuch Powstania Warszawskiego ukończył tylko jeden rok, lecz nie zdążył zdać wszystkich egzaminów.
   W tym samym czasie razem z konfratrami domu świętokrzyskiego został aresztowany przez gestapo i uwięziony na Pawiaku od 7 do 25 lutego 1944 roku. Podczas Powstania Warszawskiego przebywał w domu świętokrzyskim do 22 sierpnia, a po zdobyciu w tym dniu kościoła i przyległych obiektów przez powstańców pracował na terenie parafii misjonarskiej w okolicach kaplicy Sióstr Miłosierdzia przy ul. Ordynackiej. 10 września 1944 r. został internowany i przewieziony do obozu w Pruszkowie, skąd wkrótce się wydostał. Potem przebywał kolejno w Grodzisku Mazowieckim, Krakowie i Zebrzydowicach k. Kalwarii w domu wypoczynkowym Sióstr Miłosierdzia, w którym przygotowywał pracę magisterską o przeszkodach unieważniających przyjęcie do nowicjatu.
   W maju 1945 r. uzyskał stopień magistra na Wydziale Teologicznym UJ w Krakowie. Jednocześnie opiekował się gmachem zniszczonego Śląskiego Seminarium Duchownego w Krakowie przy Alei Mickiewicza 3. We wrześniu 1945 r. został mianowany prokuratorem (dyrektorem administracyjnym) seminarium śląskiego, które mieściło się przez pierwszy rok akademicki wspólnie z seminarium stradomskim, a od 1946 r. we własnym częściowo odremontowanym gmachu. Pracował tam aż do 9 maja 1950 roku. W międzyczasie uczęszczał na seminarium naukowe z zakresu prawa kanonicznego, prowadzone przez ks. prof. Jana Krzemienieckiego, przygotowując rozprawę doktorską.
   Zaangażowanie się Zgromadzenia Księży Misjonarzy w budowaniu organizacji Kościoła katolickiego na Ziemiach Zachodnich i Północnych po 1945 r. (m.in. Wyższe Seminarium Duchowne w Gorzowie Wlkp.) zaowocowało skierowaniem ks. mgr. Jana Kusia do pracy w tamtejszym seminarium, gdzie 12 maja 1950 r. przejął po ks. dr. Józefie Michalskim, kanclerzu administratury gorzowskiej, wykłady z zakresu prawa kanonicznego. Powierzono mu także opiekę duszpasterską w kaplicy Sióstr Miłosierdzia pw. Niepokalanego Poczęcia NMP przy ul. Mieszka I nr 59 oraz urząd obrońcy węzła małżeńskiego przy Sądzie Duchownym w Gorzowie Wielkopolskim. Pełnione obowiązki dzielił z pracą naukową nad rozprawą doktorską, którą obronił w maju 1952 r. na Wydziale Teologicznym w Krakowie na podstawie pracy: "O przeszkodach wzbraniających godziwe przyjęcie do nowicjatu". Krótko po zdobyciu tytułu doktora prawa kanonicznego objął obowiązki dyrektora administracyjnego Wyższego Seminarium Duchownego w Gorzowie Wlkp., pełniąc jednocześnie funkcję wykładowcy prawa kanonicznego w tymże seminarium.


   Fałszywe oskarżenia

   Liczne obowiązki sprawiły, że ks. Kuś nie miał czasu interesować się ówczesnym życiem politycznym i społecznym w Polsce Ludowej, czego potwierdzeniem jest charakterystyka jego osoby sporządzona przez Wydział do Spraw Wyznań w Zielonej Górze w 1954 roku. Podawała ona m.in.: "...w/w ksiądz żadnego udziału w życiu społecznym nie bierze. Nie jest członkiem żadnej organizacji społecznej ani politycznej. Publicznie nie występuje i kazań nie wygłasza. Specjalnego wpływu na alumnów nie posiada, wg oświadczenia niektórych alumnów tematów politycznych nie porusza. Poza terenem seminarium jest mało znany, z miejscową ludnością kontaktów nie utrzymuje. Do władz miejscowych jest ustosunkowany obojętnie". Niemniej jednak, mimo jego politycznie obojętnego nastawienia do reżimu, koniunktura polityczna w 1960 r. sprawiła, iż postanowiono go wykorzystać jako kozła ofiarnego, aby skompromitować kadrę profesorów tamtejszego seminarium oraz zdobyć dostęp do tego środowiska dla prowadzenia dalszej pracy operacyjnej. Księdza Jana Kusia oskarżono o to, że ukrywał w swoim mieszkaniu osobę poszukiwaną przez wymiar sprawiedliwości. Chodziło o Jadwigę Welcher, która - według późniejszych zajadłych artykułów medialnych autorstwa m.in. A. Zatrybówny w "Gazecie Zielonogórskiej" - "będąc kierowniczką Domu Towarowego GS w Żorach (woj. katowickie) miała dokonać malwersacji na sumę 800 tys. złotych" (faktycznie jako niepełnoletnia, a spokrewniona z ks. Kusiem, została zatrudniona w seminarium jako pomoc kuchenna). W wyniku spreparowanego dochodzenia duchowny został postawiony przed sądem. Pojawiły się m.in. insynuacje o jego niemoralne prowadzenie się. W końcu otrzymał wyrok 2,5 roku więzienia, z czego odsiedział rok.
   Warto podkreślić, że pierwsze działania reżimu przeciwko gorzowskiemu seminarium duchownemu były zainicjowane już w maju 1959 r. wezwaniem alumnów na komisję wojskową. Represje nasiliły się rok później. Po aresztowaniu ks. Kusia w czasie wakacji 1960 r. przeprowadzono liczne przesłuchania wykładowców i alumnów gorzowskiego wyższego seminarium duchownego. W trakcie podjętych działań wytypowano 10 osób, które nadawały się do dalszej "obróbki". W stan oskarżenia postawiono również ówczesnego ojca duchownego ks. Ludwika Chodzidłę, którym interesowano się od 1952 r., a w tym czasie zarzucono mu przestępstwa dewizowe. W wyniku podejmowanych działań zdołano pozyskać do współpracy dwóch duchownych (diecezjalnego i zakonnego). W roku następnym mówiło się już o trzech TW.
   Poza samym ks. Janem Kusiem w roku 1960 skazano na karę więzienia jeszcze innych pięciu duchownych, tj. ks. Ireneusza Nowaka na 8 miesięcy więzienia "za nawoływanie do waśni na tle religijnym"; ks. Stanisława Kamińskiego, który otrzymał dwa wyroki: pierwszy - na miesiąc aresztu z zawieszeniem na dwa lata "za używanie pod adresem pracownika państwowego słów powszechnie uznanych za obelżywe", oraz drugi - na 2 miesiące aresztu "za dokonanie czynnej napaści na poborcę Wydziału Finansowego"; ks. Tadeusza Brodzika ukaranego grzywną w wysokości 1 tys. zł "za bezprawne powielanie i rozpowszechnianie druków", a rok później na 2 miesiące aresztu "za pobicie ucznia podczas nauki religii"; ks. Edwarda Kornausa na rok więzienia z zawieszeniem na dwa lata "za nieumyślne spowodowanie śmierci ministranta" i innych. Represjami objęto wspomnianego wcześniej ks. Kazimierza Michalskiego.


   Uderzenie w seminarium

   Walka z gorzowskim seminarium nie ograniczyła się jednak do aresztowania ks. Kusia i uczynienia z tego afery medialnej. Komuniści postanowili pójść za ciosem i wykorzystać ten fakt po to, aby przeprowadzić wizytację instytucji kurialnych. Było to oczywiście dokładnie zaplanowane, a docelowo chodziło o zdobycie wystarczających argumentów, prawdziwych czy sfingowanych, dla zamknięcia seminarium. Praktycznie w tym czasie godziny Niższego Seminarium w Gorzowie Wlkp. były już policzone; obecnie gra toczyła się o zamknięcie wyższego seminarium duchownego. Prawdopodobnie były to diaboliczne plany ówczesnego kierownika Wydziału do Spraw Wyznań WRN w Zielonej Górze Stanisława Jabłońskiego, który w towarzystwie Jana Brzóski, kierownika Oddziału Szkolnictwa Licealnego Kuratorium Okręgu Szkolnego, pojawił się 11 marca 1960 r. w Gorzowie, aby przeprowadzić taką wizytację. Zażądali oni zgody na wejście do obu seminariów oraz wydania dokumentów dotyczących ich prowadzenia. Gdy jednak spotkali się ze zdecydowaną odmową ze strony ks. bp. Jerzego Stroby, zagrozili surowymi konsekwencjami. Informacja o nieudanej akcji popłynęła do Warszawy. Próby były ponawiane ze zmiennym skutkiem. Władze komunistyczne w końcu postawiły na swoim - była to zresztą zemsta za "wypadki zielonogórskie": latem 1960 r. zlikwidowano Niższe Seminarium Duchowne w Gorzowie Wlkp., rekwirując jego bibliotekę, jesienią tego roku pierwszych pięciu alumnów WSD zostało wcielonych do służby wojskowej. Od tego czasu ich pobór do wojska odbywał się regularnie każdego roku. W lipcu 1961 r. władze zlikwidowały Wyższe Seminarium Duchowne w Gorzowie Wlkp., przenosząc wszystkich kleryków do zespołu pocysterskiego w Gościkowie-Paradyżu, gdzie od 1952 r. studiowały dwa pierwsze roczniki gorzowskich alumnów.
   Sąd wojewódzki postanowieniem z 10 listopada 1961 r. zwolnił ks. Kusia przedterminowo z więzienia, uzasadniając swoją decyzję wzorowym zachowaniem w czasie odbywania kary. Po opuszczeniu więzienia w Strzelcach Opolskich, 24 listopada 1961 r., udał się do Domu Prowincjalnego Księży Misjonarzy w Krakowie. Od grudnia 1961 r. został mianowany wykładowcą prawa kanonicznego i homiletyki w Instytucie Teologicznym Księży Misjonarzy w Krakowie. 4 czerwca 1962 r. przełożony generalny Zgromadzenia Księży Misjonarzy i Sióstr Miłosierdzia ks. Wilhelm Slattery mianował go dyrektorem Sióstr Miłosierdzia Prowincji Chełmińskiej. Urząd ten objął w sierpniu po ustępującym po 31 latach ze stanowiska dyrektora Sióstr ks. Karolu Michalskim.
   Jednak trauma po miesiącach uwięzienia dała o sobie znać. Zmarł w Poznaniu w Szpitalu Przemienienia Pańskiego po krótkiej chorobie 17 lutego 1963 roku. Miał zaledwie 43 lata. Mszę św. żałobną odprawił 19 lutego 1963 r. ks. bp Wilhelm Pluta, ordynariusz gorzowski. Po uroczystościach pogrzebowych w Poznaniu przewieziono doczesne szczątki ks. Jana do Krakowa, gdzie został pochowany w grobowcu misjonarskim na cmentarzu Rakowickim w Krakowie 21 lutego 1963 roku.
   Walka trwała przez lata, a lista ofiar reżimu komunistycznego spośród ludzi Kościoła jest długa.

Ks. prof. Dariusz Śmierzchalski-Wachocz     

 

 

Artykuł zamieszczony w " Naszym Dzienniku", w numerze 112 (3738) z dnia 15-16 maja 2010 r.

 

 


Powrót do Strony Głównej