. |
Moi Drodzy, nie chcę aby to co powiem było kazaniem, chcę żeby tylko było treścią naszej wspólnej modlitwy.
Kiedy szukałem dla tej modlitwy jakiegoś wzoru, znalazłem tylko jeden: modlitwa Chrystusa w Ogrójcu. Może dobrze jest, że się spotykamy w czwartek wieczorem, właśnie w tych godzinach, w których Jezus modlił się w Ogrójcu.
Wszyscy, którzy się tu spotykamy, przychodzimy po to, ażeby się modlić. Przede wszystkim modlić się za Tych, co odeszli, których bieg życia ziemskiego został przerwany: za Jurka i za Jego dzieci, za Kasię i za Piotra.
Ale prawdą jest, że modląc się za Nich, czujemy jakąś potrzebę modlitwy za siebie, za wszystkich, którzy zostali przy życiu. Włączamy do tej wspólnoty przede wszystkim Marysię i Danusię, które są daleko od nas, ale które chcemy mieć tutaj wśród siebie, w tej naszej wspólnocie modlitwy, i razem z nimi, za nich i za siebie, prosimy przede wszystkim, ażebyśmy umieli poradzić sobie z tym doświadczeniem, z tym cierpieniem, które nas dotknęło. Mówię "nas" choć zdaję sobie sprawę z tego, kto tutaj ponosi największą ofiarę. Modlimy się więc o to, żebyśmy umieli z tym cierpieniem, z tym naszym wspólnym doświadczeniem, sobie poradzić. Żebyśmy umieli jakoś mu sprostać. Wszyscy bowiem mamy poczucie - po ludzku - straszliwej straty. Więcej jeszcze: mamy poczucie jakiejś wyrwy.
I może teraz, w świetle tego, co się stało, lepiej widzimy, kim On był dla nas; jak bardzo On był w każdym z nas. Może właśnie ta strata, to wydarzenie, w całej pełni dopiero nam to uświadomiło. I dlatego tak bardzo trudno jest nam poradzić sobie; szukamy więc klucza, szukamy rozwiązania, szukamy odpowiedzi. - Kredy zawodzą wszystkie inne metody, odnajdujemy tą jedyną, w której nam się to wydarzenie jakoś mieści; metodę modlitwy; i szukamy tego wzoru modlitwy, który nam zostawił Chrystus w Ogrójcu. Modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, której słowa znamy, leży tak bardzo blisko wszystkich ludzkich cierpień; leży tak bardzo blisko nie tylko Jego krzyża, ale także każdego naszego krzyża. Modlitwa ta jest tak pełna prawdy o człowieku; jest w niej lęk przed cierpieniem, przed stratą, przed złem - przed tym, co człowiek widzi jako złe. I Chrystus daje temu świadectwo: chociaż ma pełną świadomość jako Bóg, że to zło, to cierpienie, będzie służyło dobru.
Poza tym modlitwa Chrystusa w Ogrójcu, Jego prośba, pozostaje właściwie niespełniona. Chrystus mówi: "...oddal ode mnie ten kielich..." - kielich nie zostaje oddalony. Równocześnie wiemy, jakiemu spełnieniu służyło to niespełnienie.
My wszyscy, którzy tu jesteśmy, mamy uczestniczyć w Ofierze. Mało kiedy to słowo i to uczestnictwo posiadało taką autentyczność, zawierało w sobie taką prawdę, jak ten dzisiejszy wieczór. I chociaż tak bardzo trudno jest nam złożyć w ofierze śmierć człowieka, śmierć człowieka, którego tak bardzo widzieliśmy w centrum życia i tak bardzo wiele po Nim oczekiwaliśmy - i śmierć dwojga maleńkich dzieci. Chociaż tak trudno nam to złożyć w ofierze, to równocześnie także zdajemy sobie sprawę z tego, że wciąż są potrzebne ofiary.
Składając tę ofiarę, w najprawdziwszym tego słowa znaczeniu, oddajemy Ich Chrystusowi. Niczego innego nie potrafimy uczynić i niczego więcej nie potrafimy zrobić. Oddajemy Ich Chrystusowi z jakimś głębokim przekonaniem, że On Ich już przyjął. Że w tym niespełnieniu zawiera się jakieś inne, większe od niego spełnienie. - Tak myślimy o tych, co odeszli.
A równocześnie myśl nasza zwraca się do tych wszystkich, co pozostali. Do tych wszystkich, którzy najbardziej składają tę ofiarę; i dla nich, a w pewnym sensie dla nas też - ale przede wszystkim dla tych, co najbardziej składają tę ofiarę - prosimy o taką moc, jaką otrzymał Chrystus powstając po modlitwie w Ogrójcu. O taką moc, która pozwoli spojrzeć inaczej, aniżeli patrzy człowiek; która pozwoli uchwycić tę Bożą propozycję pomiędzy niespełnieniem i spełnieniem. O taką moc, która pozwoli udźwignąć krzyż i pozwoli uczestniczyć w tajemnicy Chrystusowego zmartwychwstania, poprzez którą wszyscy przechodzimy: i ci, co odeszli i ci, co zostali. Wszyscy poprzez tę tajemnicę paschalną, tajemnicę Chrystusowej męki - Ogrójca i Kalwarii - i Zmartwychwstania wszyscy przechodzimy. On czyni nas w tej tajemnicy darem dla Ojca i do tego Ojca nas doprowadza.
I w tej wspólnocie, moi Drodzy, starajmy się odnaleźć - tak, jakeśmy się odnajdywali tyle razy, w tylu okolicznościach radosnych, także i niektórych bolesnych - starajmy się odnaleźć jeszcze raz i uczestniczyć według całej miary cierpienia, ale także i nadziei, w Ofierze Pana Naszego Jezusa Chrystusa, którą dzisiaj - tak, jak tyle razy - daje nam, ażeby stała się naszą ofiarą. Żeby stała się miejscem naszego spotkania z Ojcem, i z Tymi, co odeszli do Ojca, i z tymi, którzy tutaj zwracają się do tego Ojca tak, jak codziennie i mówią: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie, święć się Imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje, bądź wola Twoja, jako w niebie tak i na ziemi". Amen.