Sługa Boży Jerzy Ciesielski wpisał się na trwałe w duchowe dziedzictwo Krakowa jako świadek Chrystusa. A świadectwo jego życia było wyjątkowe także i dlatego, że nigdy nie mówil: ja daję świadectwo. A wszyscy wiedzieli, że je daje. I nigdy też nie mówil: ja dążę do świętości. A wszyscy wiedzieli, że dąży. Raz nawet mi to powiedział, ale nie tak: ja dążę. Powiedział "chrześcijanin powinien dążyć do świętości". Było to jeszcze przed II Soborem Watykańskim, który tę samą prawdę wyraził w swym głównym dokumencie - mówił kardynał Karol Wojtyła w kolegiacie św, Anny w Krakowie w dniu jego pogrzebu (23 XI 1970). Jerzy był bardzo przejęty tą prawdą, że jest powołany do świętości, ciągle tę prawdę zgłębiał, podejmując równocześnie systematyczną pracę nad sobą. W tym celu starannie układał regulamin dnia. Wynikało z niego, jak skrupulatnie przestrzegał hierarchii wartości w swoim życiu, by nie naruszyć proporcji pomiędzy tym, co Boże, a tym, co stanowi doczesną drogę zmierzającą ku Bogu. Zwrócił na to uwagę Jan Paweł II, wspominając Sługę Bożego podczas swej apostolskiej podróży w Chartumie: celem swego życia uczynił świętość, dążył do niej jako mąż, ojciec i profesor uniwersytetu (10 II 1993).
Jerzy Ciesielski był człowiekiem głęboko wierzącym. Swoją wiarę niewątpliwie wyniósł z domu rodzinnego. Niezależnie jednak od tego odznaczał się wyjątkową wrażliwością na sprawy Boże. W swoich Notatkach wspomina o częstym uczestnictwie w Eucharystii i cotygodniowej Mszy Św. w kolegiacie św. Anny, z którą był związany od lat chłopięcych. Tam słuchał słowa Bożego i notował najważniejsze myśli z kazań. W 1948 r. nawiązał kontakt z ks. Janem Pietraszką, proboszczem parafii św. Anny, duszpasterzem inteligencji Krakowa, późniejszym biskupem, a obecnie również kandydatem na ołtarze. Wspominał te czasy bp J. Pietraszko w swoim słowie przed Mszą Św. 9 października 1987 r. Tak sobie myślę - wspominając te dawne czasy, kiedy podczas Mszy Św. akademickiej Jerzy stawał przy ołtarzu, toczył po tym charakterystyczne dla siebie rozmowy ze swoim otoczeniem w grupie "luventus Christiana". Bardzo wyraziście stawiał pewne postulaty wynikające z Ewangelii i swojego chrześcijaństwa (....). Według mojego rozeznania i doświadczenia idealnie wypośrodkowal drogę laika w Kościele. Bardzo się ta droga różniła od dzisiejszej drogi laików, którzy tworzą napór na zakrystię, na ołtarz, na wywalczenie sobie możliwie maksymalnych praw i upoważnień wokół ołtarza. Jego postawa była skierowana ku światu. Zawsze o tym mówił i był głęboko przekonany, że świadectwa ludzi świeckich nie potrzeba przy ołtarzu ani w zakrystii, ani w zastępowaniu kapłana w jego rozmaitych funkcjach, tylko świadectwa człowieka świeckiego potrzeba tam, gdzie tenże świecki żyje i pracuje, a gdzie kapłan siłą rzeczy nie dochodzi. Tak więc, według jego rozumienia - każdy na swoim miejscu i we własnym zakresie powinien dawać Chrystusowi świadectwo życia ewangelicznego. (...>>...)
Ks. Władysław Gasidło
proboszcz parafii św. Anny w Krakowie
|