Fragmenty książki
Dionigi Tettamanzi1
Najdrożsi
wiadomość, którą w tym liście przekazuję oficjalnie całemu Kościołowi mediolańskiemu, napełnia nas radością: 16 maja tego roku papież Jan Paweł II ogłosi świętą matkę rodziny, Joannę Berettę Mollę.
Jest to pierwsza kanonizacja osoby z naszej diecezji, po świętym Karolu Boromeuszu. Joanna jest pierwszą matką rodziny, która - po okresie wczesnego chrześcijaństwa i po okresie średniowiecza - zostaje uznana świętą przez cały Kościół.
Na tę wiadomość czekało wiele osób: mąż, dzieci, członkowie rodziny i wspólnoty parafialne z Mesero oraz z Magenty. Dociera ona do nas na samym początku Wielkiego Postu, w dziesięć lat po beatyfikacji, która miała miejsce 24 kwietnia 1994 roku.
Życie tej "wspaniałej kobiety kochającej życie, mężatki, matki rodziny, lekarki niezwykle oddanej obowiązkom zawodowym, która poświęciła się obronie godności życia - jak powiedział o niej kardynał Carlo Maria Martini - było całkowicie skoncentrowane na osobie Jezusa Chrystusa, stanowiło urzeczywistnienie kilku cech Oblicza Jezusa - cech, któr Joanna kochała i kontemplowała.
Tak, Pan Jezus był dla niej najważniejszym odniesieniem. Taką decyzję podjęła już we wczesnej młodości podczas rekolekcji w marcu 1938 roku w Genui. Napisała wtedy: "O Jezu, obiecuję Ci przyjąć wszystko, co na mnie ześlesz, spraw tylko, abyś poznała Twoją wolę!".
Na drodze, na którą wtedy wkroczyła, aby poznać wolę Jezusa, pozwoliła się prowadzić Obliczu Chrystusa posłanego przez Ojca, aby niósł radosne przesłanie o miłości Bożej i zbawieniu wszystkim ludzion w każdym zakątku ziemi. Joanna długo wpatrywała się w Oblicze Chrystusa, pytając, jakie jest jej powołanie - chciała zostać misjonarką i wyjechać do Brazylii, aby tam, u boku swojego brata, o. Alberto, poświęcić się pracy misyjnej.
Bóg jednak wybrał dla Joanny inną przyszłość. Postać Oblubieńca Kościoła była tym rysem Chrystusa, który kształtował jej życie w okresie narzeczeństwa i potem, kiedy została już żoną i matką. Dzięki miłości małżeńskiej, przeżywanej w całej pełni stała się znakiem miłości Pana do Kościoła i wszystkich ludzi.
Jest jeszcze inna cecha Oblicza Chrystusa, którą błogosławiona Joanna kontemplowała i której dała się prowadzić. Rozpoznała w Jezusie dobrego Samarytanina, który pochyla się nad ranami człowieka. Za Jego przykładem zatrzymywała się przy każdej chorej, małej i słabej osobie, żeby otoczyć ją opieką. Traktowała zawód lekarza jako misję, sposób autentycznego pójścia za Jezusem i naśladowania Go.
W Jezusie widziała przede wszystkim Oblicze Syna, który - całkowicie posłuszny Ojcu - ofiaruje samego siebie aż do końca, daje się dobrowolnie ukrzyżować i pozwala, aby z Jego przebitego boku wytrysnęło nowe życie. Joanna chciała, by stał się jej własnym również ten najważniejszy rys Oblicza Jezusa. Tak się stało - dała temu świadectwo wtedy, gdy - jak powiedział Paweł VI, "świadomie złożyła w ofierze własne [życie]" - decydując, że nie poświęci życia tej, którą nosiła w łonie. Kiedy wydała na świat nowe życie rano w Wielką Sobotę, złożyła samą siebie w ofierze - zmarła kilka dni później, w ostatnich chwilach wielokrotnie powtarzając: "Jezu, kocham Cię!".
Swoją ofiarą Joanna przypieczętowała to, co przeczuwała i czego uczyła dziewczęta z Akcji Katolickiej: "Nie można kochać bez cierpienia i cierpieć bez miłości. Spójrzcie na matki, które rzeczywiście kochają swoje dzieci, ile ofiar dla nich ponoszą! Są gotowe na wszystko, również na przelanie własnej krwi. Czy Jezus nie umarł na krzyżu za nas, z miłości do nas?... Nie czynią dusz świętymi wielkie pokuty. Prawdziwą ofiarą jest przyjęcie krzyża z miłością, radością i uległością. Kochajmy krzyż i pamiętajmy, że nie sami go niesiemy, ale pomaga nam Jezus i w Nim, który nas podtrzymuje, możemy wszystko".
Przypisy:
1
Z Listu do diecezji na Wielki Post 2004.
|