Artykuły na temat Świętej Gianny

 

.

 

Krystyna Westfal

 

Przez śmierć Jej miłość zajaśniała
jeszcze większym blaskiem
Św. Joanna Beretta Molla (1922-1962)

 

    W maju br. Jan Paweł II wyniósł na ołtarze Joannę Berettę Mollę, lekarza pediatrę i matkę rodziny. Ze zdjęcia, które wówczas obiegło świat, spogląda młoda, uśmiechnięta kobieta, wielkiej urody. Towarzyszył jej mąż. Oboje szczęśliwi, pełni radości wyczuwalnej i przejrzystej, w tle - piękno górskiego pejzażu zimą. Sacrum materializuje się wyraźnie w rzeczywistości zewnętrznej, wyrastającej w naturalny sposób z modlitwy i czynów świętej. Ta kanonizacja jest symbolem nowego i współczesnego ujęcia duchowości chrześcijańskiej, które ukazuje, że na drogę do świętości wstępuje się nie tylko czynnie uczestnicząc w życiu zakonnym czy kapłańskim, ale także wiodąc życie rodzinne „według Ewangelii”. Przywraca też na nowo sens chrześcijańskiej koncepcji małżeństwa, która stanowi źródło prawdziwej radości życia, płynącej ze stałej „obecności Jezusa w sercu”.

    Joanna Molla to święta jak najbardziej nowoczesna, żyjąca intensywnie własnym powołaniem żony i matki, wypełniająca z oddaniem swe codzienne obowiązki zawodowe. Jej życie jest obrazem kobiety poszukującej szczęścia i świętości w sferze osobistej, pośród najbliższych, uznającej jednak zawsze Ewangelię za swój najważniejszy punkt odniesienia. Bo właśnie umiłowanie słów Jezusa uzdolniło ją do złożenia siebie w ofierze na ołtarzu miłości Bożej. Na co dzień umiała radośnie cieszyć się każdą chwilą, wcielając w swe małżeńskie i rodzinne życie Sakrament Miłości. Pragnęła uczynić z własnej rodziny, jak sama pisała w jednym z listów do męża „prawdziwy wieczernik, w którym królowałby Chrystus”, kierujący każdym fragmentem ich życia. Joanna nie jest świętą w samotności, w odosobnieniu, w ciszy eremu, ale wraz z mężem i dziećmi tworzą przestrzeń Bożej obecności w rodzinie, dowodząc, że „miłość do Chrystusa niczego nie ujmuje z piękna bycia zakochanym”, ani nie przeciwstawia się woli poświęcenia się dzieciom.

    Joanna Beretta przyszła na świat 4 października 1922 w Magenta. Była dwunastym z trzynaściorga potomstwa małżonków Marii i Alberta, siódmym z rodzeństwa, które zdołało przeżyć wiek niemowlęcy. Lata dzieciństwa spędziła w Mediolanie i w pobliskim Bergamo. Rodzice byli ludźmi głęboko wierzącymi i swym dzieciom zapewnili wychowanie w duchu nauki chrześcijańskiej, oparte na sakramentach. Dzieci wyniosły z domu stabilny fundament wiary, który ukształtował pod względem etycznym ich doświadczenie osobiste i zawodowe. W wieku pięciu lat Joanna przygotowana przez matkę, zaangażowaną w działalność Akcji Katolickiej, przyjęła I Komunię Św. i od tego czasu już stale każdego ranka uczestniczyła we Mszy św., nie rezygnując z niej nawet w czasie wakacji. Udział w liturgii i lektura słowa Bożego sprzyjały pogłębianiu jej życia duchowego a z czasem refleksji o ostatecznym przeznaczeniu człowieka. W szkole średniej, czyniąc plany na przyszłość, myślała o powołaniu misjonarki. W czasie studiów została wolontariuszką Stowarzyszenia Świętego Wincentego, a także aktywnie włączyła się w prace Akcji Katolickiej. Początkowo prowadziła najmłodszą grupę dziewcząt, a później została mianowana przewodniczącą kobiet. Swój charyzmat animatorki opierała na prostej metodzie edukacyjnej, której główną zasadą była dobroć, zdolność słuchania i indywidualne podejście do każdej osoby i jej sytuacji. Jako członkini Akcji niejednokrotnie przypominała o specyficznym zadaniu świeckich w Kościele do ofiarowania swej obecności i własnych możliwości w świecie, który bywa często zamknięty na kapłana. Chrześcijańskiej formacji nie tylko młodych ludzi poświęcała się niemal przez całe dorosłe życie.

    W 1949r. Joanna uzyskała dyplom z medycyny ogólnej i chirurgii. Wówczas jak wyzwanie potraktowała decyzję swego brata Alberta - lekarza i kapucyna, który wyjechał głosić Ewangelię do Brazylii, a także przykład siostry Wirginii, kanoniczki, również decydującej się na służbę misyjną. Marzenie o wyjeździe na misje towarzyszyło jej od lat, więc tym razem była przekonana, że nadszedł właściwy czas. Jednak, to nie misje okazały się drogą jej powołania. Zwierzając się ze swych planów kierownikowi duchowemu, biskupowi Bergamo, Joanna usłyszała, że jeśli Bóg ukazuje jakiejś duszy ideał bycia misjonarzem, to obdarza ją nie tylko wyjątkową religijnością, ale także mocną kondycją fizyczną. „Ponieważ Ty, Joanno, nie masz tego daru, to właśnie dlatego myślę, że ta droga nie jest tą, na którą Pan Jezus Cię wzywa.”

    Niełatwo było młodej lekarce pogodzić się z myślą o rezygnacji ze swoich zamierzeń. Przeszła trudny okres niepewności i poszukiwań. Wsparta radą spowiednika i najbliższych, modlitwą, pielgrzymką do Lourdes, podjęła decyzję o założeniu rodziny, w przekonaniu, że tam właśnie odnajdzie swoje prawdziwe powołanie. Szczególny szacunek Joanny wobec macierzyństwa i miłość do każdego dziecka zaważył na jej wyborze zawodowym. W 1952r. uzyskała specjalizację z pediatrii. Z właściwą sobie łagodnością kompetentnie wypełniając swoje obowiązki, odnajdywała wewnętrzny spokój i zyskiwała szacunek u pacjentów. Dwa lata później poznała czterdziestodwuletniego inżyniera, Piotra Mollę, wówczas wicedyrektora „Saffy”. Pod koniec 1954r. ich znajomość zaczęła przeradzać się w dojrzałą przyjaźń, opartą na wzajemnym szacunku i wspólnocie ideałów. Snuli plany na temat stworzenia rodziny otwartej na wolę Boga, od początku przyjmując, że w naturalny sposób w ich realizację wpisane będzie poświęcenie i cierpienie. Joanna z radością przygotowywała się duchowo do sakramentu małżeństwa. Pragnęła być dla Piotra tą „dzielną kobietą”, której wzór odnajdywała w Księdze Przysłów (31): „Niewiastę dzielną któż znajdzie? Jej wartość przewyższa perły. Serce małżonka jej ufa, na zyskach mu nie zbywa:” Na trzy dni przed dniem ślubu (24.09.1955) Joanna zaproponowała Piotrowi, aby oboje uczestniczyli w triduum modlitewnym. Poprzez wspólną Eucharystię wyrazili prawdę, że, miłość mężczyzny i kobiety jest szczególnym darem łaski i odbiciem miłości Bożej. Piotr i Joanna nosili w sobie przekonanie, że małżeństwo jest znakiem świadomego uczestnictwa w przymierzu Boga z człowiekiem.

    W pełni jednak postać świętej, jak dowodzi tego jej korespondencja z mężem, definiuje pojecie harmonii pomiędzy wymiarem ducha i ciała, Boga i człowieka. Nieobcy był Joannie konkret życia. Rodzaj wrażliwości, jaki posiadała, czynił ją zaangażowaną w codzienną rzeczywistość. Kochała przyrodę, sport i muzykę klasyczną. Do swoich pasji przekonała Piotra, który po latach wspominał: „To właśnie Joanna wprowadziła w codzienny rytm naszego życia element piękna i świętowania.” Wyprawy w góry na narty i na koncerty do La Scali stanowiły o klimacie ich wspólnego życia, będąc jednocześnie sposobem kontemplacji Boga. Dodawały siły do pokonywania przeciwności i przyjmowania cierpienia, przydającego ich miłości autentyzmu. Z dojrzałego wzajemnego uczucia Piotra i Joanny narodziła się miłość macierzyńska. W 1956 przyszedł na świat Pierluigi, potem Maria Zita, a w1959 Laura Enrica Maria. Oboje małżonkowie z ogromną radością przyjmowali każde z nich i poświęcali je Matce Bożej Dobrej Rady. Troszcząc się o ich rozwój i wychowanie, natrafiali na wiele trudności, podobnie jak w niejednej rodzinie. Jednak zwłaszcza Joanna potrafiła w szczególny sposób przeżywać cierpienia w miłości do Chrystusa, wytrwale, z pokorą i ufnością w Opatrzność Bożą. I w tym właśnie, jak uznaje Kościół wyraża się sens jej świętości. Definiując i przeżywając małżeństwo jako osobistą, „radosną odpowiedź na wezwanie Pana Jezusa” Joanna bardzo pragnęła jeszcze jednego dziecka. W drugim miesiącu ciąży przeszła operację z powodu włókniaka macicy. Jako lekarz rozumiała konsekwencje podjętego ryzyka. „Tym razem będzie to trudne macierzyństwo – powtarzała z pełną świadomością – i będzie trzeba uratować jedno albo drugie, a ja chcę, aby uratowano moje dziecko.” Wiedziała, że może nastąpić nawrót choroby, i zagrozić życiu jej i potomstwa. Tym bardziej starała się prowadzić pogodne życie i mimo bólu i cierpienia, radośnie przeżywać swe powołanie do bycia matką. 20 kwietnia 1962r. przyszła na świat Giovanna Emanuela. Dla Joanny miłość do dziecka stała się właściwą bramą do wieczności. Zbiegła się z życiem, dając życie. Okazała się silniejsza od śmierci, bo była miłością bezwarunkową, pragnącą szczęścia drugiej osoby. „Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki.”(Pnp 8,7).

    Joanna Molla została beatyfikowana w Roku Rodziny, 24. kwietnia 1994, a 10 lat później miała miejsce jej kanonizacja, jako wyraz uznania dla wszystkich matek i chrześcijan, postępujących drogą świętości w życiu rodzinnym.

Krystyna Westfal     

 

Artykuł opublikowany na stronach Międzynarodowego Serwisu Ewangelizacyjnego www.religia.pl   

 

 


  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej