Artykuły na temat Świętej Gianny

 

.

 

 

Święta uśmiechnięta
Rozmowa z Pierluigim Mollą, synem bł. Joanny Beretty Molli

 

 

       Jest piękny kwietniowy poranek 1994 r. plac św. Piotra w Rzymie zapełnia się pielgrzymami z całego świata. Rozbrzmiewa piękna afrykańska muzyka. Afryka otrzymuje nowego błogosławionego, jest nim Izydor Bakanje, świecki katechista zairski - męczennik. "Dołączają" do niego dwie błogosławione matki: Elżbieta Canori i Joanna Beretta Molla. Wielka chwała Joanny - Pan Bóg pozwolił, że w tej wspaniałej uroczystości uczestniczy mąż i dzieci oraz wnuczka Hortensja. Dzisiaj możemy spokojnie powiedzieć, że świat otrzymał nie tylko błogosławioną żonę, matkę, ale także teściową i babcię.

       Dzień ten pozostanie niezapomniany dla świeckich w Kościele, gdyż ukazuje nam, że świętość nie jest zarezerwowana tylko dla osób konsekrowanych, ale, idąc drogą miłości Chrystusowej, możemy dojść na sam szczyt chwały. Dziękujemy Kościołowi i jego pasterzom za ich mądrość, że w tak trudnych czasach ofiarowują nam tak piękne przykłady prostego, a zarazem oddanego życia Bogu.

       Po 10 latach powracamy do bł. Joanny Beretty Molli, gdyż to ona na nowo przyprowadzi nas na plac św. Piotra 16 maja, aby dostąpić pełni chwały ołtarzy. Każde słowo osób drugich nie odda tego, co powiedzą najbliżsi, dlatego poprosiłam syna bł. Joanny, pana Pierluigiego Mollę, aby opowiedział Czytelnikom "Naszego Dziennika" o swojej świętej matce. Pierluigi Molla jest pierworodnym dzieckiem Joanny i Piotra. Miał zaledwie 5,5 roku, kiedy odeszła jego ukochana matka.

       Co zapamiętał Pan, jako najstarsze dziecko, z życia swojej mamy?

       - To, co najbardziej pamiętam, to wydarzenia z codziennego życia. Noszę w sercu obraz mamy pełnej entuzjazmu, która pragnęła być z naszą trójką pomimo pracy zawodowej i obowiązków żony. Mieliśmy pomoc domową, ale mama sama dbała o nas. Pamiętam, że cechowała ją wielka radość życia, energia i zdecydowanie. Mama zostawiła nam przesłanie, że nie wolno być letnim i niczego nie czynić połowicznie. Pamiętam, jak uczyła mnie jeździć na nartach, jak towarzyszyłem jej w starym samochodzie fiat 600, gdy odwiedzała swoich pacjentów.

       W Roku Rodziny Ojciec Święty Jan Paweł II w Rzymie beatyfikował Pańską mamę, ukazując ją wszystkim jako przykład życia chrześcijańskiego, gdyż potrafiła być matką rodziny do końca. Co czuje syn, który wie, że ma świętą matkę?

       - Jest to uczucie jedyne i niepowtarzalne. Przede wszystkim jestem wdzięczny za to, co Kościół ukazuje poprzez życie mojej mamy. Myśląc o jej ziemskim życiu i o jej zaangażowaniu w Akcję Katolicką, jej powołaniu lekarza, matki i żony, twierdzę, że nie można było znaleźć lepszego sposobu, aby kontynuować i rozwijać jej energię, entuzjazm i radość życia, jak ukazując jej powołanie jako matki.

       Wszystko nie mogło zakończyć się 28 kwietnia 1962 r., lub pozostać tylko w pamięci naszej rodziny. Jestem również szczęśliwy, że uznanie świętości życia mamy ma miejsce w bardzo krótkim czasie od jej odejścia z tego świata, dając nam jako rodzinie możliwość udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu w historii Kościoła.

       Jakie znaczenie w życiu Pana mamy miał fakt, że była lekarzem?

       - Mama uważała swój zawód lekarza, jak to często powtarzała, za misję. Ta misja, która w pewnym momencie jej życia, przed poznaniem mojego taty, mogła zaprowadzić ją aż do Brazylii, była w pełni zgodna z jej charakterem i pragnieniem pomagania innym, a zwłaszcza osobom najbardziej potrzebującym. Fakt bycia lekarzem z pewnością podkreśla wybór, jakiego mama dokonała, kiedy podczas jej czwartego stanu błogosławionego wystąpiły zagrażające życiu powikłania. Jako lekarz z pewnością miała większą świadomość konsekwencji swojej decyzji, decyzji, którą podjęłaby również wtedy, gdyby była np. architektem.

       Czego uczy nas historia bł. Joanny?

       - Historia życia mojej mamy uczy nas, że wszyscy możemy pragnąć świętości, wypełniając każdego dnia swoje obowiązki stanu z entuzjazmem, wiernością i z oddaniem. Mama przekazuje nam też przesłanie miłości i największego szacunku dla życia, służby i pomocy bliźniemu, ogromnego zaufania Bożej Opatrzności.

       Dziękuję Panu za te wspaniałe słowa dla nas w Polsce.

Krystyna Zając    

 

 

 

 

Rozmowa z Pierluigim Mollą, synem bł. Joanny Beretty Molli zamieszczona w "Naszym Dzienniku", w numerze 97 (1896), z dnia 24-25 kwietnia 2004


  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej