Artykuły na temat Świętej Gianny

 

.

 

 

Była "uśmiechem Boga"

Z s. Virginią Berettą, rodzoną siostrą św. Joanny Beretty Molli, rozmawia Krystyna Zając

 

     Krystyna Zając: - S. Virginio, jest siostra najmłodszą siostrą św. Joanny Beretty Molli. Jak Siostra zapamiętała Świętą?

     S. Virginia: - Gianna zawsze była tą, która porywała całą naszą rodzinę, także Akcję Katolicką, której była członkiem. Dla członkiń Stowarzyszenia św. Wincentego była przykładem radości życia i umiejętności radowania się z jego piękna. Była "uśmiechem Boga". Ułożyła nawet Hymn o uśmiechu, a to dlatego, że przeżyła ogromną radość, kiedy mając 16 lat odprawiła rekolekcje, podczas których uświadomiła sobie w pełni wielkość daru, który otrzymała od Boga w sakramencie chrztu św. Była to radość bycia dzieckiem Bożym. Odczuwała też obowiązek dania odpowiedzi na tak wielką miłość Boga. Podejmowała wiele postanowień - ja pamiętam o dwóch szczególnie: "Raczej umrzeć, niż stracić łaskę poprzez dobrowolny grzech" oraz "czynić zawsze wolę Bożą, w najlepszy sposób z pomocą Ducha Świętego".

S. Wirginia Beretta. Fot. Katarzyna Cegielska. Opublikowano w Naszym Dzienniku, w numerze 3 (2413), z dnia 4 stycznia 2006 r.

     - Jaki szczególny aspekt odkryła Siostra po śmierci Gianny?

     - Odkryłam zgodność całego jej życia, przeżytego na płaszczyźnie nowego stworzenia odkupionego przez Pana. Jej wszystkie wybory były zgodne z wiarą; czuła stałą obecność Boga w życiu i była tej obecności świadoma. Nigdy nie zadowalała się półśrodkami, a to, co czyniła starała się realizować w najlepszy sposób i z maksymalną hojnością. Przykład Gianny otworzył drogę innym mamom. Wiele matek poszło za głosem i prawem Boga, a nie za złymi, niesprawiedliwymi prawami, uchwalanymi przez parlamenty, pozwalającymi na zabicie nienarodzonego dziecka.

     - Jakie wspomnienia nosi Siostra z ostatnich dni przeżytych z Gianną?

     - Gianna czując wielkie osłabienie poprosiła o kapłana. Niestety od razu nie mógł przybyć, wówczas dałam jej do pocałowania mój krzyż misyjny i zapewniłam ją, że za chwilę kapłan przybędzie. Ścisnęła krzyż w dłoniach, pocałowała go z wielką delikatnością i poczuła się lepiej. Chwilę potem powiedziała mi: "Wiesz, jakiej ulgi i pociechy doświadczyłam całując twój krzyż misjonarski...". Po długiej chwili milczenia powiedziała znowu: "Oh! Jeśli nie byłoby Jezusa, który pociesza nas w niektórych chwilach..." i jeszcze raz: "Całkiem inaczej patrzy się na świat na łożu śmierci... jakże próżne ukazują się niektóre rzeczy, które są takie ważne dla świata".

     - Jak Siostra przyjęła śmierć Gianny?

     - Zanim odeszła, pytałam się, dlaczego Pan chce ją zabrać - wszak świat tak bardzo potrzebuje matek, które - jak Gianna - pragną zrealizować w pełni powołanie do małżeństwa, tworząc świętą rodzinę, "mały wieczernik", w którym Jezus króluje w każdym sercu. Kiedy rozprzestrzeniła się opinia o jej świętości, odkryłam plan Boga, który uczynił z niej jaśniejący przykład dla wszystkich matek na świecie, niezależnie od wyznania wiary. Przykład tego, jak należy "przyjąć życie, drogocenny dar Boga, kochać i szanować rodzące się życie, radować się życiem - żyć nim, aż po dar z życia dla ukochanej istoty".

     - Jakie są myśli siostry Świętej?

     - Wielka radość i pragnienie, by poznano ją i uznano za przykład dla wszystkich matek i ojców świata, dla odpowiedzialnego macierzyństwa i ojcostwa.

     - Dziękuję za rozmowę.

 

Rozmowę opublikowano w ""Niedzieli Toruńskiej", w numerze 5 z dnia 29 stycznia 2006 r.

 

 


  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej