Artykuły na temat Świętej Gianny

 

.

 

 

Moja święta żona
Rozmowa z Piotrem Mollą, mężem bł. Joanny Beretty Molli

 

 

       Drogi Piotrze, już niedługo odbędzie się kanonizacja Twojej żony i matki Twoich dzieci - Joanny. Czy jesteś zadowolony?

Piotr i Gianna. Fot. z arch. K. Zając - opublikowana w Naszym Dzienniku, w numerze 113 (1912), z dnia 15-16 maja 2004

       - Pytasz mnie, czy jestem zadowolony, że Joanna będzie ogłoszona świętą... Już znasz moją odpowiedź: zadowolony w jakiś szczególny, wyjątkowy sposób. Czuję radość, której nie da się opisać. Lata biegną... To była szczególna łaska dla mnie, dla moich dzieci, dla nas wszystkich uczestniczyć w beatyfikacji Joanny 10 lat temu. Przez te lata codziennie otrzymywałem listy, odbierałem rozmowy telefoniczne, listy pocztą elektroniczną. To wszystko przychodziło z pięciu kontynentów, z różnych krajów: Stanów Zjednoczonych i Kanady, Korei, Chile, Australii, Oceanii. Pozdrowienia, listy przychodzą od biskupów, kapłanów, sióstr zakonnych czynnych i kontemplacyjnych, od młodych, od małżonków, przede wszystkim zaś od matek. Wśród tych wszystkich osób matki są wyjątkowe, Joanna jest im bardzo bliska, kiedy muszą pracować, cierpieć i modlić się, zmagać się z problemami, które - jak przypuszczają - miała również moja żona. Tak więc Joanna jest w stanie je zrozumieć i wstawiać się za nimi.
       To wszystko znalazło ukoronowanie w kanonizacji, to znaczy, że Joanna jest święta według prawa kościelnego, które jest bardzo wymagające. Nie myślałem, że tak szybko zostanie ogłoszona świętą. To jest cud. Jest wiele cudów, które się dzieją. W obliczu tego cudu moje myśli kierują się w stronę mojej żony, świętej osoby.

       Co czujesz, Piotrze, w chwili, gdy Twoja żona zostaje ogłoszona świętą dla całego Kościoła?

       - Najlepsze słowo w tym momencie to milczenie. Milczeć i adorować Pana Boga. On tak właśnie chciał. Dziękuję w tym momencie Ojcu Świętemu, który z wielkim uczuciem, miłością przedstawił przykład, świadectwo życia mojej żony. Dziękuję wielu osobom w jego ziemi rodzinnej, Polsce, które już od wielu lat kochają, podziwiają, modlą się, wysławiają i proszą o łaski za wstawiennictwem Joanny w niebie.

       Piotrze, jak myślisz, co jest najpiękniejsze w Twojej świętej żonie?

       - Największe wrażenie robi to, że gdy poznaje się Joannę, widać, jak poprzez miłość i mądrość stała się ona świadkiem Ewangelii. Zostało jej to przekazane przez jej wspaniałych rodziców. Żyła Ewangelią, tak jak uczył nas tego Jezus Chrystus, żyła nią w sposób całościowy, spójny, radosny, dzieląc miłość, radość, życie z tymi wszystkimi, którzy się z nią spotykali. Dzieliła się Ewangelią już jako mała dziewczynka, a potem jako delegatka Akcji Katolickiej - poprzez różne dzieła apostolskie, przez całe swoje życie. Przypominam sobie jej list mówiący o świętości. Napisała go do mnie tuż przed ślubem. "Pamiętaj, że musisz stać się świętym, że my musimy stać się świętymi". Joanna czuła obowiązek zostania świętą i zachęcała do tego wszystkich młodych.
       Kiedy pracowałem jeszcze w Mediolanie (prawie 40 lat temu), niedaleko miejsca mojej pracy był kościół Świętych Aniołów. Wiele razy tam chodziłem. Niedaleko głównego ołtarza, tuż obok był ołtarz boczny (z prawej strony) poświęcony Czarnej Madonnie. Prosiłem Ją, aby moja rodzina i moje dzieci zostały świętymi.
       Joanna napisała do mnie przed ślubem: "Chcemy, żeby nasza rodzina była rzeczywiście chrześcijańska, gdzie Jezus żyje i króluje oraz znajdzie w nas osoby, które Go kochają w tym życiu i będą chwalić na wieki".
       Nastąpił dzień ogłoszenia Joanny świętą. Pan Bóg dał mi łaskę uczestniczenia w jej beatyfikacji i kanonizacji. Dziękuję, Joanno, dziękuję Papieżowi Janowi Pawłowi II. Dziękuję wam wszystkim, którzy jesteście zaangażowani w to dzieło.

       Dziękuję za rozmowę.

Krystyna Zając     

 

 

 

 

Rozmowa z Piotrem Mollą, zamieszczona w "Naszym Dzienniku", w numerze 113 (1912), z dnia 15-16 maja 2004


  • Inne artykuły

    Powrót do Strony Głównej