. |
12 lipca 1960 r. wtorek
Najdroższy Piotrze!
Przesyłam Ci czopki dla Gigetta. Jeden na rano, kiedy się budzi, i jeden na wieczór przed snem1.
O drugiej, kiedy śpi, załóż mu jeden czopek Guajakirsch. Tego ranka byłam w żłobku, aby powiedzieć siostrom zakonnym, by zatroszczyły się o mleko krowie dla wszystkich dzieci2. I niestety wiele dzieci ma kaszel jak Gigetto. Tak czy owak, lepiej, że nasze [dzieci] są już w górach, co pomaga na koklusz. Ja czuję się dobrze. Ból głowy, po dziesięciogodzinnym nieprzerwanym śnie tej nocy, już minął. Jestem tutaj, ale moja myśl jest ciągle przy Was, moich najdroższych skarbach.
Przyjadę późnym wieczorem w sobotę. Ufam, że wraz z Zitą
3, ponieważ właśnie w sobotę przyjedzie jej nowy dyrektor, inżynier Alcha (wierzę, iż tak się to pisze), i prawdopodobnie dyrektor fabryki, lecz nie wiedzą jeszcze nic pewnego.
Przesłałam Ci ekspres otrzymany tego ranka. Natomiast list polecony z Banku Bellinzaghi przywiozę Ci osobiście.
Ucałuj ode mnie pociechy i daj znać, jak się czują. Pozdrowienia dla wszystkich i mocne uściski dla Ciebie.
Twoja Joanna
PS
(tłum. ks. Piotr Gąsior)
Przypisy:
1
List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 29, z dnia 17 lipca 2005 r.