. |
27 czerwca 1960 r. poniedziałek, wieczór
Mój Najdroższy Piotrze!
Tak oto jesteśmy urządzeni w naszym „miłym” domeczku1, jak go określiła Mariolina. Pogoda jest piękna, dlatego dzieci przez cały dzień przebywają na zewnątrz na łące.
Lauretta2 złapała już nieco kolorów i je z apetytem, jakiego nigdy dotąd nie widziałam. Dziś również nie spała, tak więc tego wieczoru już około ósmej lulała w pokoju z Marioliną, szczęśliwa, że ma siostrzyczkę, której może towarzyszyć. Natomiast Gigetto poszedł [spać] zaraz i teraz jest całkowita cisza. Drogi Piotrze, jakie to piękne móc przebywać z nimi dzień i noc oraz obserwować je i radować się nimi. Rozumiem, jak może Ci być przykro, kiedy powracając wieczorem do domu, nie możesz się nimi ani trochę ucieszyć. Poza tym nie jest słuszne, żeby dzieci miały wrażenie, że ich mamusia jest blisko i cała [tylko] dla nich. Prócz tego Gigetto – być może dlatego, iż był wcześniej przymuszany do przedszkola – teraz ciągle tylko mnie woła i chciałby, ażebym cała była tylko dla niego3.
Są to rzeczywiście trzy skarby. Szkoda, że brakuje mojego czwartego wielkiego skarbu, mojego najukochańszego i najczulszego Piotrunia. Myślę o Tobie nieustannie. Jestem Ci bliska sercem i modlitwą4. Nie forsuj się zbytnio, rozumiesz. Wieczorem chodź wcześnie spać. Podobnie ja o 22.00, jeśli nie wcześniej, jestem już w łóżku. Wczoraj wieczorem spaliśmy wszyscy już o 21.30.
Dzięki za Twoje telefony. Nawet Pierluigi nie pójdzie spać wcześniej, ponieważ musi „rozmawiać z moim tatusieńkiem”.
Teraz napiszę Ci notatkę: jabłka, pomarańcze, banany, 2 kg mięsa, tego co zwykle kupuję w Mesero, poduszeczka z łóżeczka Gigetta, gdyż te są dla niego zbyt wysokie, popsute taśmy w czerwonej torebce dla Marioliny, duże płyty o prędkości obrotu 33, Twój płaszcz, poduszkę puchową dla Ciebie, fotel.
I może byłoby dobrze, żebyś przybył tu z Crotti, zabierając dwa samochody, sześćsetkę jeśli jest. Dzięki temu jeden z nich pozostanie tutaj, abym mogła zabierać pociechy na przejażdżki.
Na razie nic więcej. Bądź o nas spokojny, gdyż naprawdę wszyscy czujemy się dobrze. Gianfranco4 jest Aniołem Stróżem dla Gigetta. Pozdrowienia dla Mamusi, dla Adelajdy od nas wszystkich. Dla Ciebie mocne uściski i ogromny całus od Twoich skarbów i rozmiłowanej w Tobie
Joanny
(tłum. ks. Piotr Gąsior)
Przypisy:
1
List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 28, z dnia 10 lipca 2005 r.