. |
20 lipca 1958 r. niedziela, wieczór
Mój Najdroższy Piotrze!
Jest 21.30. Nasze najcudowniejsze pociechy, po prawie całym dniu radości przy pięknym słońcu, śpią spokojnie w swoich łóżeczkach. Mówię prawie, ponieważ dziś po południu troszkę padało. Natomiast w tej chwili niebo jest przejrzyste i pogodne. Pełne pięknych gwiazd, jakimi i Ty miałeś już okazję się cieszyć innym razem. Adelajda, Cecco i Zita wyjechały pół godziny temu. Troszkę wypoczęły i ucieszyły się, spędziwszy dzień z ich sympatycznymi bratankami. Myślę, że jeszcze jesteś w podróży, jednak sercem jesteś tu z nami1.
Drogi Piotrze, czy byłoby to zbyt piękne, móc być zawsze blisko, razem... Całe szczęście, że za dziesięć dni zaczynają się Twoje wakacje. Cóż za radość! Pierluigi bardzo mocno odczuwa Twą nieobecność. Ileż razy on Cię woła! Jakże bardzo jest wrażliwy! Kiedy Cię tutaj nie ma, nie opuszcza mnie ani na chwilę: mamusiu... mamusiu. Może obawia się, że go zostawisz tak jak w piątek. Jakże bardzo są piękne! Przedwczoraj pani Valle zatrzymała się u nas pół godziny i po obserwacji uczyniła porównanie ze swoją trzyletnią córeczką, o wiele mniejszą i szczupłą w porównaniu z Pierluigim. Naprawdę musimy być wdzięczni Panu Jezusowi, że dał nam dwa wielkie skarby: piękne, zdrowe, silne. Także Mariolina w tej chwili, można powiedzieć, jest uzdrowiona: Deo gratias! Jest za co Mu dziękować, kiedy codziennie rankiem idę do kościoła – za wszystkie łaski, jakich nieustannie nam udziela. Proszę też Jezusa – ażeby mi dopomagał być dobrą mamą i dawać Ci w każdej chwili szczęście2.
Dołączam Ci spis rzeczy, abyś je przywiózł, kiedy przyjedziesz, oraz wymiary Gigetta i Marioliny.
Bądź zdrów, mój Piotrze. Życzę Ci dobrej podróży do Hiszpanii: Raduj się i nie martw z powodu naszego oddalenia.
Moc całusów od Twych trzech skarbeczków3.
Twoja Joanna
(tłum. ks. Piotr Gąsior)
Przypisy:
1
List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 26, z dnia 26 czerwca 2005 r.