. |
16 lipca 1957 r., wtorek, wieczorem
Mój Najdroższy Piotrze!
Jest dopiero godz. 20.30, a my już skończyliśmy kolację. Nasz skarb, po krótkim marudzeniu, zanim znalazł właściwą dla siebie pozycję, zasnął właśnie w tym momencie. Natomiast Ty jesteś, niestety, jeszcze w Mediolanie. Drogi Piotrze, czy to byłoby zbyt piękne, gdybyśmy byli zawsze razem? Kiedy jesteś tu, na miejscu, każda rzecz wydaje się mi być piękniejsza. Także trudy i zmartwienia o Pierluigiego są dzielone z Tobą1. Cierpliwości, wszystko ofiarujemy Panu Jezusowi, ażeby dopomógł naszemu skarbowi znieść to pierwsze jego cierpienie i uzdrowił go całkowicie. U Madonny z Guérison2 obiecałam cały Różaniec w każdy dzień za naszego drogiego aniołka. Cóż by się nie uczyniło, aby tylko nie widzieć go cierpiącym! Dziś jednak zdołał spać ze swym aparatem dobrych parę godzin. Miejmy nadzieję, że będzie dobrze.
Do zobaczenia mój Najdroższy Piotrze i dobranoc.
Twoja Joanna
(tłum. ks. Piotr Gąsior)
Przypisy:
1
List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 14, z dnia 3 kwietnia 2005 r.