. |
13 września 1955 r.
Mój Najdroższy Piotrze!
Brak mi słów, ażeby Ci podziękować za Twe cudowne i najczulsze listy, jakie jeden po drugim dochodziły do mnie w tych dniach1. Każdy list, każde Twoje zdanie były dla mnie źródłem niewypowiedzianej radości. Piotrze, jesteś moim skarbem i dlatego im więcej czytam Twe słowa, tym bardziej jestem przekonana, jak jesteś dobry. Ileż dobra i ileż zalet jest w Tobie. Wszystko ukryte pod zasłoną Twojej skromności, lecz Twoja Joanna wszystko to zauważa i potrafi docenić.
Dzięki Ci, Piotrze, za tak wiele. Chciałabym móc wyznać Ci wszystko, co czuję i mam w sercu, lecz uwierz - nie jestem zdolna. Na szczęście Ty dobrze już znasz moje uczucia i dlatego i tak potrafisz mnie zrozumieć.
Najdroższy Piotrze, jestem pewna, że zawsze będziesz czynić mnie szczęśliwą - tak zresztą, jak to ma miejsce już teraz - i że Pan Jezus wysłucha Twych modlitw, gdyż prośby te wypływają z serca, które Go zawsze kochało i służyło Mu święcie.
Piotrze, ileż ja muszę się jeszcze od Ciebie uczyć! Jesteś dla mnie prawdziwym przykładem i za to Ci dziękuję. Dzięki temu z pomocą i błogosławieństwem Bożym uczynimy wszystko, ażeby nasza nowa rodzina mogła się stać małym wieczernikiem2, gdzie Jezus zakróluje ponad każdym naszym uczuciem, pragnieniem i działaniem.
Mój Piotrze, brakuje już tylko kilku dni, a ja czuję się tak bardzo przejęta faktem przystąpienia do Sakramentu Miłości. Wspólnie staniemy się współpracownikami Pana Boga w akcie stworzenia. W ten sposób będziemy mogli ofiarowywać Bogu dzieci, ażeby Go kochały i służyły Mu 3.
Piotrze, czy ja jestem w stanie być żoną i mamą, jakiej Ty zawsze chciałeś? Naprawdę tego właśnie pragnę, ponieważ Ty w pełni na to zasługujesz i ponieważ ja tak bardzo Cię kocham.
Całuję Cię i ściskam ze wszystkich sił.
Twoja Joanna
(tłum. ks. Piotr Gąsior)
Przypisy:
1
List opublikowany w Tygodniku Katolickim "Niedziela", w numerze 9, z dnia 27 lutego 2005 r.