. |
W Międzynarodowym Roku Rodziny (1994 r.), podczas trwania specjalnego Synodu Biskupów poświęconego Afryce, Ojciec Święty Jan Paweł II wyniósł do chwały ołtarzy bł. Joannę Berettę Mollę. Uwieńczeniem jej życia było złożenie ofiary z siebie, by mogło żyć jej dziecko, które nosiła w łonie. Uratowana córka jest dzisiaj lekarzem, jak jej święta matka. |
Błogosławiona Joanna urodziła się 4 października 1922 r. w Magenta, niedaleko Mediolanu. W rodzinie panowała atmosfera ducha ofiary, miała miejsce codzienna autentyczna modlitwa, delikatność względem innych. Joanna po ojcu odziedziczyła wrażliwość na potrzeby najuboższych, zaś po matce zdecydowany, a zarazem pełen pokory charakter. Bóg też obdarzył ją szczególną urodą. Zawsze była gotowa służyć swemu rodzeństwu. Biorąc za przykład rodziców, umiała zadowolić się byle czym, by móc oszczędzić coś dla innych.
Od najwcześniejszych lat Joanna chciała zostać lekarzem i pracować na misji w Brazylii. Niestety, w spełnieniu tych marzeń
przeszkodził jej stan zdrowia.
Szukała więc innej drogi. W 1954 r. w Lourdes poznała inżyniera Piotra Mollę. W liście do niego tak pisała: "...Teraz zjawiłeś się Ty, którego kocham i któremu zamierzam się ofiarować dla stworzenia prawdziwie chrześcijańskiej rodziny".
24 września 1955 r. w bazylice św. Marcina w Magenta Joanna i Piotr zawarli związek małżeński. Joanna była szczęśliwą i kochającą matką. Pragnęła, aby Bóg obdarzył ją licznym, świętym potomstwem, gdyż jako lekarz pediatra wiedziała, że każde dziecko jest wielkim cudem i darem Stwórcy. Prosiła nawet bliskich o modlitwę w intencji kolejnego dziecka, aby się poczęło.
Joanna była szczęśliwa, mając u boku ukochanego męża i oczekując kolejnego - czwartego - dziecka. Nic nie wskazywało, że ta radość zostanie w krótkim czasie zakłócona. W 1961 r., będąc w drugim miesiącu ciąży, stwierdziła u siebie włókniaka macicy. Potrzebna była szybka interwencja chirurgiczna. Joanna wiedziała, że ma tylko dwie drogi: zabić dziecko lub uratować siebie. Z całą stanowczością prosiła męża i chirurga, który przeprowadzał operację, by za wszelką cenę ratowali dziecko.
Doskonale wiedziała, że jest bardzo potrzebna swojej trójce dzieci w wieku 6, 4 i 2 lat. Jednak była przekonana, że w tym momencie jest przede wszystkim niezbędna dla swojego maleństwa, które nosiła pod sercem. I nie zawahała się. O niej i o wszystkich matkach, które uczyniły podobnie, tak powiedział Ojciec Święty Jan Paweł II w homilii podczas Mszy św.
beatyfikacyjnej: "Macierzyństwo może być źródłem wielkiej radości, ale może także stać się źródłem cierpień, a niekiedy wielkich zawodów. Wówczas miłość staje się próbą, czasem heroiczną, która wiele kosztuje macierzyńskie serce kobiety".
Po udanej operacji bł. Joanna powraca do swojej pracy w przychodni. Modli się do Boga, aby dziecko urodziło się zdrowe. Bóg wysłuchał jej modlitw. W Wielką Sobotę 1962 roku urodziła zdrową córeczkę. Mąż wspomina: "Patrzyła na nią długo i w milczeniu. Położyła ją obok siebie ze szczególną czułością. Przytuliła leciutko bez jednego słowa".
Niestety, w kilka godzin po porodzie wystąpiły przewidywane komplikacje, które trwały tydzień. Mimo wysiłków lekarzy 28 kwietnia 1962 roku Joanna umiera, oddając życie za swoje dziecko.
Dzisiaj, kiedy świat jest w wielkiej zmowie przeciwko życiu, Bóg stawia nam świadka - bł. Joannę, która kochając życie i ciesząc się każdym przejawem jego piękna, potrafiła u schyłku XX wieku powiedzieć ŻYCIU TAK.
Joanna była przekonana jako matka i jako lekarz, że dziecko, które nosiła w sobie, jest człowiekiem z takimi samymi prawami jak pozostałe dzieci. Było darem Boga, który miała obowiązek uszanować. Wiedziała, że nie może opiekować się trojgiem dzieci kosztem śmierci innego.
Córka Joanny, Laura, tak napisała w swoim wypracowaniu szkolnym: "Miałam tylko trzy lata i nie rozumiałam znaczenia tych zapalonych świec i tego płaczu... Między wszystkimi doznanymi wrażeniami, najbardziej we mnie budzi podziw myśl o matce, która dla swojego dziecka oddała własne życie... Jestem naprawdę dumna, że miałam tak odważną matkę, która umiała naprawdę ŻYĆ tak, jak pragnie tego Bóg... Czuję ją zawsze blisko, czuję jak mi pomaga, tak jakby ciągle jeszcze żyła".
Natomiast uratowana córka Joanna Emanuella podczas kongresu rodzin wielodzietnych w Łomnicy w 1996 r. tak powiedziała: "Droga Mamo, dziękuję Ci za to, że dałaś mi dwukrotnie życie - kiedy mnie poczęłaś i kiedy pozwoliłaś, abym się narodziła, broniąc mego życia. Jesteś dla mnie świadomym narzędziem Bożej Opatrzności, ukoronowałaś Twoje przykładne życie w imię miłości, która nie zna miary. I tak moje życie próbuje być naturalnym przedłużeniem Twojego życia, Twojego entuzjazmu i odnajduje pełne znaczenie w zaangażowaniu się, w oddaniu siebie samej dla tych, którzy żyją w cierpieniu. Droga Mamo, modlę się za wszystkie mamy i za wszystkie rodziny, które się do Ciebie uciekają i które w Tobie ufność pokładają".
Mąż Joanny, który doczekał beatyfikacji, tak wspomina swoją świętą żonę: "Kiedy Joanna została dotknięta tajemnicą cierpienia, była przykładem i zachętą także dla mnie. Wraz z nią także ja odnalazłem odwagę do bycia wiernym powołaniu chrześcijańskiemu aż do największej miłości".
Błogosławiona Joanna nie tylko świadczy w obronie dziecka, ale jest kobietą wielkiej wiary i zawierzenia. Dzięki temu umiała przejść przez najtrudniejszą próbę.
Jest znakiem nadziei dla wszystkich kobiet i ich orędowniczką w niebie.
Krystyna Zając
Wszystkich zainteresowanych poznaniem życia i ofiary bł. Joanny Molli zapraszamy do lektury w języku polskim: "Droga świętości" (krótka biografia) oraz "Podarunek miłości" (listy z okresu narzeczeństwa). Książki można zamawiać: Fundacja "S.O.S. Rodzinie", ul. Hallera 22, 33-300 Nowy Sącz, tel./fax (18) 547 42 60.
Artykuł zamieszczono w "Naszym Dzienniku", w numerze 98 (1291), z dnia 26 kwietnia 2002